





Dziś miałem niespodziankę, Pan pojechał ze mną nad jezioro.
Nie spodziewałem się tego, byłem przekonany, że jedziemy do lasu, albo na pola. Tak bardzo się ucieszyłem, że w końcu wskoczę do wody. Pan chyba czytał moje wspomnienia o pływaniu i postanowił otworzyć dziś sezon 2008:-)
Na dworze było wiosennie, słońce świeciło, nad jeziorem tłumów nie było.
Pan wziął mój pomarańczowy aport i poszliśmy na brzeg. Według Pana woda była zimna, dla mnie bez różnicy. W końcu to ja miałem pływać, a nie Pan.
I wskakiwałem za aportem, raz bliżej brzegu Pan rzucał, raz dalej. Kątem oka widziałem łabędzia i kaczki, ale skupiałem się na wyłowieniu aportu i dostarczeniu go na brzeg.
Czasem byłem obserwowany przez przechodzących ludzi, chyba podziwiali jak zgrabnie i szybko pływam. Niestety jak dopływałem do brzegu, to nikogo nie było, a chętnie bym przecież podbiegł się przywitać.
I niestety nadszedł moment, że Pan postanowił zakończyć wodne zabawy. Poszliśmy w strone samochodu gdzie zostałem wytarty, nie lubię tego za bardzo. Sam się otrzepuje z wody, wg mnie to wystarczy. Ale poddaję się temu rytuałowi wycierania skoro trzeba.
Wbiegłem zadowolony do domu, a tam wyczułem, że jakieś dodatkowe porządki były, wykładzina i dywan pod stołem pachniały jakoś obco. Ale jak trochę sie tam powyleguje to znowu będzie mój zapach dominujący.
no cześć ENZO !!! ja jeszcze sezonu pływackiego nie otwarłem :(........bo pani się chyba obawia o moje zdrówko jest chyba za bardzo opiekuńcza :)))
OdpowiedzUsuńpozdrówka COFIE >>> łapka
w niedziele już nie byłem popływać, szkoda:-)
OdpowiedzUsuńu mnie było bardzo ciepło i czuje nosem wiosnę! trzymaj sie Cofie, pewnie niebawem też pójdziesz gdzieś poływać!