30.11.2013

znalezione na schodach

 Wychodzę sobie na klatkę schodową, a tam Mikołaj! Bardzo mnie zaskoczył, nie dało się jednak z nim nawiązać kontaktu. Okazało się, że to taka figura. Jednak za każdym razem jak wychodzę, to podejrzliwie na niego spoglądam. On jednak ciągle w tym samych miejscu i tak samo nieruchomy.
Jest też mała choinka ze sztucznym śniegiem i atrapami prezentów. Wiem, że to atrapy,bo pierwsze co zrobiłem to obwąchałem te paczki. NIC w nich nie ma!
 Troszkę się poczułem zbity z tropu, ale potem przypomniało mi się, że rok temu również pod koniec roku na schodach stały różne figury, na przykład był bałwan!(stoi teraz na schodach do piwnicy;-)))

A to moje najlepsze miejsce, nie jest zajęte ani przez Mikołaja, ani Bałwana;-)

28.11.2013

zimowe pluskanie się

Był sobie piękny dzień. Niebo błękitne, słońce grzało, na trawie skrzył się mróz..Tak tak, prawdziwy mróz, bo było jakieś -5 stopni!!! Konie miały narzucone swoje kubraki i powiedziały mi, że nawet lubią taki lekki przymrozek, wolą sobie stać na swojej łączce niż w stajni.
Ja poszedłem nad strumyk. Ale wpierw biegałem sobie po polach, łapiąc te wszystkie zapachy.
Dopiero potem mnie tak coś tknęło i pomyślałem: a może warto łapy zmoczyć? A może i kawałek brzucha?? Co pomyślałem to uczyniłem! I to nie raz. Oj było to przyjemne.

Tylko nie udało mi się poszaleć w dzikim biegu na polu, bo nie przewidziałem tego, że taka zmrożona ziemia jest nieprzyjazna dla moich stóp.

Lubię taką zimę, a nie! śniegu brakuje mi zdecydowanie. Ale lekki mróz i słońce  to dobra kombinacja. Dodam, że nie czułem nawet tego, że mam brzuch mokry i jakbym mógł, to bym się nawet bardziej zamoczył. To taki niepozorny strumyk, ale ja wiem gdzie są miejsca które mają wody po pachy.

22.11.2013

witam zimę;-)

Już wieczorem deszcz zmienił się w śnieg. Nie tak od razu, stopniowo. Wieczorem już więc trochę się w śniegu potaplałem. Caluteńką noc padało!
Rano wyglądało ślicznie, nic tylko bałwany lepić (abym miał co obsikiwać;-).
Bardzo się cieszę, że już jest śnieg, oby tylko nie znikł błyskawicznie. Po takich zimowych spacerach dobrze się potem śpi, a już najwygodniej jest na moim nowym legowisku!
Chociaż na dywanie też lubię poleżeć.
 Dziś znalazłem w internecie taką sztuczkę:
Przyznaję, zaimponował mi ten pies..jak zgrabnie mu to zawijanie w kocyk idzie..

20.11.2013

wygodne spanie

Jeszcze rano odprężałem się na swoim wygodnym kamuflażu.
Relaks przerwał dzwonek, od razu zerwałem się na równe nogi. Jak zawsze gdy ktoś dzwoni do drzwi, w końcu jestem ciekawskim labradorem;-).
Pojawił się wielki karton. Za każdym razem mam nadzieję, że w kartonie znajduje się coś dla mnie.
Tym razem faktycznie była do paczka dla mnie!
Z niecierpliwością spoglądałem jak Pani rozcina taśmę klejącą. Jejku, ale obklejone..
Od razu wkładam sznupę do środka, może gdzieś tam w zakamarkach tej paczki kryją się jakieś przysmaki? Tak, tak, wpierw jedzenie potem cała reszta. Jednak nic do zjedzenia w tej paczce nie było, szkoda.
Było za to moje nowe legowisko, taki wcześniejszy prezent urodzinowy.
To nie jest takie zwyczajne legowisko. Ma być idealne dla psiego kręgosłupa i stawów.
Ponoć zakup tego konkretnego legowiska nie ma nic wspólnego z moim wiekiem.. :-)
Od razu sprawdziłem czy wygodnie się leży, naprawdę jest bardzo wygodnie! Do tej pory każde moje nowe miejsce do spania musiało nabrać tzw mocy urzędowej. Wąchałem, oglądałem, przymierzałem się, ale ten pierwszy dzień to była zawsze spora dawka nieufności z mojej strony.
 A tym razem jest inaczej! Błyskawicznie poczułem, że to jest wspaniałe nowe miejsce do spania!
 Orki, kłębki, zwisające luźno łapy, spanie z łbem na lewej stronie, a to na prawej, w ciągu dzisiejszego dnia wszystko to przetestowałem. Karlie i ja już się bardzo lubimy.

17.11.2013

muczarnia

Takie tam z kolegą(lub koleżanką -nie sprawdzałem).
Ani to jesień, ani zima. Szczerze mówiąc nie narzekam na aurę, ale wokół słyszę narzekań tyle, że już sam zacząłem myśleć, że coś jest nie tak z pogodą.
Doszły mnie też słuchy, że od środy ma zacząć się w Adlikonie zima. Czyli czas oczekiwania na spacery się wydłuży o ten moment zakładania na siebie czapek, szalików, wiązania buciorów. Tylko ja, niezależnie od pory roku zawsze zwarty i gotowy do wyjścia;-)
Jak już ostatnio wspominałem, na Krowiej Górce pojawiły się krowy, w końcu nazwa zobowiązuje.
Jednak zawsze pasły się w okolicach tych drzew na pagórku, ewentualnie za domem.
A dziś było inaczej. Już idąc ulicą zauważyłem, że wszystkie stoją obok przystanku autobusowego.
Oczywiście nie mogły się dostać na sam przystanek, ten kawałek sznurka je odgradzał. To zadziwiające, że one nawet nie próbują sforsować tego sznurka, przecież krowa ma siłę?
Nie ma obaw, to zwykły sznur, żadna elektryka, dziś sobie dobrze pooglądałem.
Fakt jest taki, że krowy grzecznie stoją na swoim miejscu. Dziś najwyraźniej postanowiły się zapoznać bliżej z mieszkańcami okolicy.
Na pierwszy rzut oka Brązowy wygląda na męskiego osobnika, ale.. nie miałem jakoś odwagi podejść na tyle blisko by się upewnić na 100%..
Nawet przy tych jeszcze nie całkiem dorosłych osobnikach czuję się bardzo mały i wątły.
Brązowy jest bardzo szykowny, grzywkę ma taką wymodelowaną i od razu widać, że on w tym stadku rządzi. Bacznie mnie obserwował, nawet wtedy gdy ja już zająłem się czymś innym niż kontemplowaniem krowiej urody.
Panienki wszystkie w kolorze kawy z mlekiem. Trzymały się razem i łypały na mnie z ciekawością.
Naprawdę rozsądek mówił mi: stój Enzo tam gdzie stoisz, a emocje i ciekawość kusiły by podejść aż do ogrodzenia. I trudno w to uwierzyć, ale posłuchałem rozsądku.. pewnie dlatego, że byłem tam z Panią;-))
Ale wspólnego zdjęcia odmówić sobie nie mogłem! Rzecz jasna bezpieczna odległość została zachowana:-)

12.11.2013

w oczekiwaniu na zimę

Tak, tak, nie ma co udawać, że jest jesień w pełni. Już wszystko wskazuje na to, że lada moment może się zrobić biało.
Czasem rano oglądam w tv program o pogodzie, taką relację z różnych punktów Szwajcarii i w górach już sporo śniegu, a na Furce to nawet pługi były już w użyciu.
W naszej okolicy jednak nadal temperatury dodatnie, słońce potrafi przygrzać, ale drzewa i krzaki już świecą golizną.
Pamiętam, że w ubiegłym roku na pierwszy porządny śnieg to długo trzeba było czekać. Być może i teraz tak będzie. Poczekam;-)

Pewnego dnia zauważyłem, że Krowia Górka została ogrodzona. Rok temu późną jesienią było tak samo - przybyły krowy, które pasły się aż do pierwszych porządnych przymrozków.
I cały tydzień chodziłem w okolice Krowiej Górki sprawdzać czy jakieś stado się pojawiło. Ciągle nic się nie działo.. już czułem pewne rozczarowanie. Rozsądek mi jednak podpowiadał, że musi być coś na rzeczy skoro teren ogrodzono.
I oto rankiem zobaczyłem, że Krowia Górka została zasiedlona! Krowy, w tym roku bez dzwonków, przechadzały się dostojnie i skubały sobie trawę.
Niby się spodziewałem tego widoku, ba oczekiwałem go wręcz! A jednak stanąłem i gapiłem się jakbym nigdy wcześniej krowy nie widział!!
Zaraz zagadałem, bo jeden taki byczek spoglądał na mnie zaczepliwie. Powiedziałem co trzeba i myślę, że relacje będą właściwe.;-)
Uczucia mam trochę mieszane. Już z nazwy wiadomo, że na  Górce MUSZĄ się pojawiać krowy. Wręcz powinny, bo trawa tam jest przepyszna. Z drugiej jednak strony ktoś na MOJEJ Górce?/!
Tłamszę jednak w zarodku takie myślenie, teren taki duży, że każdy się naje trawy tyle ile chce.
Czasem pewne rzeczy przychodzą mi z trudem. Na przykład - do tej pory zawsze byłem jedynym psem w domu. Czyli na schodach, w windzie nie czułem zapachów innych psów. Teraz w naszym małym domu są trzy psy i jeden odwiedzający! Ile w mojej najbliższej okolicy to nawet nie zliczę. Kocie zapachy w liczbie chyba tysiąc razy większej niż we Frankfurcie! Na naszej krótkiej ulicy najgłośniejszy nie jestem ja, a kogut! Konie zawsze spoglądają na mnie z góry, co początkowo brałem za oznakę wywyższania się, teraz wiem że było błędnym myśleniem. Barany i owce becząc wcale się ze mnie nie naśmiewają, one po prostu taki mają system porozumiewania się z otoczeniem. Wszystkiego tego nie wiedziałem, dlatego wszystkie zwierzęta traktowałem podejrzliwie.
To całkiem inna łąka, a na niej grupa, naprawdę spora, bocianów. Bliżej się nie dało podejść.
Cóż, a to moje listopadowe, wieczorne kanapowanie. Wtulony w kanapę na tyle na ile mam możliwości;-)


LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...