29.07.2009

odgapiłem od Bankiera

Najnowszy wpis na blogu Bankiera przypomniał mi, że również posiadam gumowe kółeczko do zabaw. Pani je odszukała i dziś zamiast za piłką biegałem za żółtym kółkiem.
Ze względu na pogodę nie była to za długa zabawa, ale i tak czułem się usatysfakcjonowany.

Pies w powietrzu:
Kółko czasem tak się przekręca, że omal nie wchodzi mi na łeb:
Błyszczące futro:
Poobgryzałem trochę to drzewo, wolę jednak trawę;-)
Wracamy do domu?
Muszę też napisać, że ten kawałek trawy na którym najczęściej biegam był zajęty przez rower i właściciela tego pojazdu. Pan tylko w majtkach leżał na kocu i wygrzewał raz brzuch, raz plecy.. Korciło mnie by tam podbiec i sprawdzić dokładniej kto to, ale Pani nie pozwoliła, zerkałem z daleka, stąd wiem, że raz brzuch raz plecy;-))))

krótko

Słońce dziś przypieka..większa relacja ze spaceru wieczorem:-)
Zmęczyłem się, Pani też, a winda już działa!

28.07.2009

wyrwany ze snu

Spałem już sobie smacznie gdy nagle usłyszałem pewien dźwięk. Wpierw pomyślałem, że to w moim śnie, ale coś mi mówiło, że ten dźwięk nie pasuje do snu. Dźwięk narastał i jego wysokie tony w końcu postawiły mnie na cztery łapy. Zerwałem się z legowiska nerwowo, dobrze że okno pod nosem więc tylko obróciłem łeb w odpowiednią stronę. Ponieważ jest noc, to nic tam nie zobaczyłem, choć próbowałem przebić ciemności spojrzeniem;-)
Warknąłem ostrzegawczo, ale to sprawiło, że Pani opuściła roletę, to ja na wszelki wypadek szczeknąłem - roleta zjechała do samego dołu, okno zamknięte. Nic już więc nie widać i nie słychać, teoretycznie mogę spać dalej. I śnić o tym, że w końcu winda zacznie działać i po intensywnych zabawach nie będę musiał się wspinać po schodach tylko jak panisko wjadę na to pierwsze piętro windą.
Ten dźwięk to chyba był koci, ale skąd tu jakiś kot na dworze? Na dworze nocują jedynie dzikie króliki, a one przecież tak nie miauczą.. Może jakiś kot się zagubił i łapą nastąpił na jeża? Albo króliki go napadły? To chyba jednak niemożliwe, króliki wydają mi się być łagodnego usposobienia.
Pewnie się już nie dowiem co tam się działo, chyba nie ma co się zastanawiać, lepiej już iść spać, na jutro przewidziane upały, czyli większość czasu w domu spędzę pod biurkiem;-)

Ale może podczas spacerów pobiegam trochę z kijemi go poobgryzam.

27.07.2009

z lipca

wybrałem tylko parę haseł - czyli wpis typu, czego ludzie szukają na moim blogu;-)
jak zwykle bywają zaskakujące i wesołe. albo też takie co mnie bardzo denerwują(typu "lablador", "labrador śmierdzi" itd)


sikanie podczas wyścigu( zdjęcia)
-niestety nie dysponuje takim zdjęciem. jak się z kimś ścigam, to biegnę a nie sikam, a jak sikam to nie ścigam się;-)
pewnie autorowi chodziło o sikających kolarzy, o takich:
www.patrz.pl

dlaczego szczeniaki labladory smierdza?
-dlaczego ktoś tak w ogóle może pomyśleć? szczeniaki pachną psem, dorosły pies ma również swój zapach, różni się on od człowieczego, ale w żadnym wypadku to nie jest smród!
pies może śmierdzieć gdy się w czymś wytarza, okąpie w jakiejś stojącej wodzie(staw), ale pytanie czy człowiek zawsze pachnie?

nie boje się w kartonie śpie
-brzmi jak fragment jakiejś piosenki, prawda? nie wiem o co chodzi, ale wygląda na to, że ktoś jest odważny, albo mały skory mieści się w kartonie;-)


piosenka o plackach
- to można naprawdę różnie interpretować:-). ja przyjąłem, że tu chodziło o placki ziemniaczane. tylko po co o nich śpiewać?


zdjęcia pięknych czarnulek
-spore pole do popisu, ja wybrałem te:
wiecej zdjęc czarnulek:
http://zapraszamnaciasto.blox.pl/html


labrador na łokciach
-chyba chodzi o jakieś cyrkowe sztuczki!


ogolili mnie w nocy
-brzmi dość dramatycznie i nie wiem czy wypada się z tego śmiać? pewnie nie, ale się jednak śmiałem:-(
mogę tylko pocieszyć, że włosy odrastają i może ten ogolony znów ma bujną czuprynę, brodę czy wąsiska;-)

siwy włos u psa
-nie ma co dramatyzować, mam już kilka i z dumą noszę. Przy uchu, na karku, na moim czarnym futrze rzucają się w oczy, ale nie stresuje mnie to wcale.


żyrafa wylizuje ekran komputera
-nie wiem co poradzić;-)))
może nie należy trzymać żyrafy i komputera w jednym pomieszczeniu? albo docenić, że monitor jest wyczyszczony?

zdjecie swini
-poszukiwano jeszcze i zdjęcia świni w błocie. coś mi się wydaje, że popularność świni spowodowana jest tytułem jednego z starszych wpisów("Jestem świnią"). trudno.
irlandzka świnia:

dlaczego labradorowi śmierdzą uszy
-trzeba się udać do doktora, może być zapalenie

jak odpowiedzieć na pytanie: co autor miał na myśli
-najlepiej prosto i z sensem;-)
naprawdę ludzie to mają wyobrażenie, że w internecie są gotowe odpowiedzi na wszystko. myślenie widać boli, przynajmniej niektórych.


"jak się robi kawę z expressu"
-można zerknąć:
http://www.espresseria.pl/html/sposoby_przyrzadzania.htm
http://pl.wikipedia.org/wiki/Ekspres_do_kawy

czy labradory lubią jeździć?
-te co mają prawo jazdy to bardzo

szampan mumm formuła 1
http://www.mumm.com/visites/


Pietrasanta
-
to wiadomo czemu, tylko linki do strony miasta, zdjęć domu Roberta Kubicy brak

http://webcam.deili.info/pl,1,2,1345
http://www.comune.pietrasanta.lu.it/

25.07.2009

nieznajomy pies

Psi relaks, znalezione w lokalnej gazecie.
Widać, że ten pies nie ma chyba lęku wysokości i czuje się pewnie na parapecie.
Podziwiam.. sam nie mam gdzie się tak ułożyć, mam za to wielki balkon i tam swój punkt obserwacyjny;-)

23.07.2009

Szczeniaki w Aresibo

Moja siostra, Eliza, parę dni temu urodziła 9 szczeniaczków, wszystkie czarne. 5 suczek i 4 pieski. Jak ktoś jest zainteresowany labradorkiem to tutaj kontak do hodowli Aresibo:

http://www.aresibo.pl/index.php

Urszula i Ireneusz Lelonek

Tel: +48 32 223 91 74
Kom: +48 696 426 854
Kom: +48 501 472 065

- nie odpowiadamy na SMSy

E-mail: hodowla@aresibo.pl

jak się pojawią jakieś zdjęcia szczeniaczków to dam znać:)

w strugach deszczu

No to mam deszcz, burzę i błyskawice, wszystko na raz. Jak z Panem wychodziłem na dwór, to tylko było mocno zachmurzone, ciemne, skłębione chmury. Oczywiście jak tylko doszliśmy do parku, to zaczęło padać, wpierw tak normalnie, ale w pewnym momencie to po prostu taki mocny i gęsty deszcz, że nawet ja zwróciłem na niego uwagę. Podniosłem ze zdziwieniem łeb do góry, Pan myślał ze mi krople do nozdrza wpadły, ale to nieprawda:-)
Padało coraz mocniej i postanowiłem zaszaleć, psie adhd pojawiło się można powiedzieć, że znikąd. Wariowałem, a spod moich łap fruwały strzępki traw i kawałki ziemi. Pan tylko mnie obserwował, może się martwił czy jakaś łapa mi się nie poślizgnie, albo w jakieś drzewo nie walnę, ale ja wbrew pozorom mam taka swoją kontrolę nad tym szaleństwem. Taki radar we łbie.
Pan pomimo kurtki przeciwdeszczowej cały mokry był, z mojego futra też kapało, postanowiliśmy wracać. Po drodze jeszcze raz dorwał nas intensywny deszcz, ale jakie to miało znaczenie jak i tak byliśmy przemoczeni maksymalnie:-)
W domu musiałem przejść jeszcze akcje "wycieranie", nie przepadam ale stoję cierpliwie.
Ledwo ułożyłem się na legowisku to zaczęły niebo atakować błyskawice, takie naprawdę mocne, a grzmoty były potężne. Obserwowałem to wszystko przez okno, bezpiecznie siedząc w domu.
Po paru błyskach i grzmotach burza się oddaliła. Zobaczymy jak będzie w nocy.

Tu z Panem przemykamy naszą ulicą do domu:

trochę kapie


Moje prośby zostały wysłuchane i dziś co chwila pada deszcz. W powietrzy na razie minimalnie czuć różnicę. Ale przecież zawsze trzeba się cieszyć z tego co się ma i powiedzmy, że drobna mżawka pomimo tego, że nie jest konkretną ulewą też sprawia mi radość.
Dzisiaj jakoś tak wcześnie miałem poranne wyjście, że aż byłem tym zadziwiony. Pomyślałem, że coś widać się będzie działo. Pani w takim oczekiwaniu, wyczuwałem, że nerwowym.
I przypomniało mi się, dziś przecież miał przyjść malarz! Niestety nie taki co by namalował mój portret, nie nie, żaden artysta.
Malarz pokojowy, poprawki robić;-)
Już pan Wąsacz wyliczył, że te poprawki zajmą malarzowi cały jeden dzień i nawet parę chwil następnego. Czyli niewesoło.
Półtorej godziny od umówionej minęło, nikt się nie pojawił. I jak się okazało już nie pojawi, bo... zapomnieli o terminie.
Tak właśnie jest z legendarnym niemieckim porządkiem*. Wszyscy o nim słyszeli, nikt go nie widział.
*nie mam w tym momencie na myśli porządku w sensie sprzątania, uporządkowania, tylko ten slynny niemiecki ordnung


Po wczorajszej zabawie:

Padnięty leżę w windzie:
Dochodzę do siebie, snem regenerując siły.Czasem byłem ciekaw co się dzieje więc zerkałem, ale leniwie. A pod nozdrzem widać mokry ślad z mojego oddychania;-)

22.07.2009

słońce mocno grzało

czekam jednak na deszcz, jutro i pojutrze może padać i cały dzień.
dzisiaj po spacerze byłem wykończony, choć zabawa była mocno ograniczona. podczas powrotu w windzie się aż położyłem.. dowód przedstawię w następnym wpisie.
dziś to tylko spałem, piłem wodę, spałem, piłem....
a29c97b1bcb164fd1e0a841480ca15e6

wieczory w parku

Wieczorny spacer zawsze obfituje w wiele atrakcji. Wtedy najczęściej spotykam psy zamieszkałe w okolicy, wtedy zabawa jest najlepsza(czy to piłką czy to kijkiem), bo słońce tak mocno nie przygrzewa i mam więcej ochoty do biegania. W południe też w zasadzie mam ochotę na bieganie, skakanie i inne wygłupy, tylko szybciej odczuwam zmęczenie.
Ze dwa dni popadało, ale szczerze mówiąc nawet tego nie zauważyłem, lepiej mi się spało;) nic więcej.
W niektóre wieczory do naszego parku przychodzi grupa osób, która bawi się samochodzikami zdalnie sterowanymi. Nie wiedziałem na początku co to jest, tylko dźwięk jaki wydawały przykuwał moją uwagę. Te samochodziki pędzą bardzo szybko i są super głośne. Odgłosy słychac w całym parku!
Tu właśnie stoję i nasłuchuję:
Pewnie wstyd przyznać, ale za każdym razem słucham i zastanawiam się nad tym dźwiękiem jakbym go pierwszy raz słyszał;-)
Wydaje mi się, że może to coś nowego?
Zdarzyło mi się też obszczekać owe autka.. stałem z Panią obok ścieżki, którą jeździły. Nic się nie działo, w końcu jedno zaczęło pędzić w moją stronę(tak mi się wydawało) i nie wytrzymałem i zaszczekałem prawdziwym, męskim barytonem.
A wczoraj popołudniu widziałem policjantów na śmiesznych pojazdach. Miał ten pojazd dwa kółka, ale człowiek na nim nie siedział jak na rowerze, a stał prosto i rękami opierał się o taką jakby kierownicę. Pojazd posuwał się dość szybko ale i dostojnie.
Policjanci wjechali na tym do parku, zlustrowali wszystkie ścieżki i pojechali gdzieś dalej.
Ten pojazd nazywa się segway.
Tu można sobie zobaczyć filmy, każdy w mieście może sobie wypożyczyć sagway'a i zwiedzić w ten sposób interesujące go miejsca:
http://frankfurt.segway-citytour.de/

O, tu zdjęcie znalezione w sieci, bo my nie mieliśmy możliwości zrobienia własnego:
zdjęcie podebrane z:
http://www.willisms.com/

19.07.2009

deszczowy weekend


Pada od dwóch dni, pokrzyżowało to ponoć różne plany weekendowe.
Zamiast interesujących wyjść trwają prace domowe. Wiele interesujących rzeczy, których ja jestem tylko obserwatorem.
Pan wierci dziury w ścianach, takie majsterkowanie mnie ciekawi, ale nie mogę ułożyć się dostatecznie blisko, bo zaraz jestem odsyłany na swoje legowisko.
Niby w trosce o moje zdrowie. Za to później oglądam sobie co nowego się pojawiło, a to lustro, a to jakaś lampa. Najlepsze jest to wieszanie, przykręcanie, wiercenie, tyle, że zawsze okazuje się, że ja przeszkadzam.
Unoszę się honorem i idę sobie zwinąć się w kłębek u siebie.
Ponoć w tygodniu też wiele interesujących rzeczy będzie się działo: przyjdą fachowcy;-)
Mam tylko nadzieję, że ten od kafli już się nie pojawi, wyjątkowo mnie denerwował.
Czekam też na lepsze czasy w kwestii psich zabaw. Jeszcze nie ma takich regularnych jak w Kolonii. Widzę paru kandydatów na dobrych znajomych, co z tego wyjdzie to czas pokaże. Wiadomo, że liczy się też pan czy pani takiego psiego kolegi. Na razie nie zauważyłem żadnej grupy spotkaniowej, to z jednej strony dobrze, bo ludzie z takiej grupy stoją zazwyczaj i plotkują, a my psy musimy samodzielnie sobie organizować zajęcia:-)
Liczę na jakieś zabawy zanim pojedziemy do Wolfa i Rufusa, abym mógł im trochę poopowiadać o nowych znajomych. Już nawet podsłuchałem, że zostanę z nimi parę godzin sam w domu!
Tyle, że będziemy wtedy po spacerze, więc pewnie sen nas zmorzy.
Szkoda, że nasz sąsiad z parteru nie ma jakiegoś miłego psa, pewnie w ogródku miałby taki dmuchany basen, wówczas mógłbym wpaść do nich z sąsiedzką wizytą. Tyle ogródka się tam marnuje..

15.07.2009

duchota

Sam nie wiem dlaczego mam tu taką minę, bo naprawdę lubię jeździć windą i dobrowolnie do niej zawsze wchodzę. Nawet przyznam, że jestem troszkę leniwy i wolę jechać windą niż iść schodami:-)Wczoraj podsłuchałem, że za jakiś czas pojedziemy do Wolfa i Rufusa i tylko koty, które tam też mieszkają będą na ten czas w niedostępnym dla mnie pokoju. Sam tak naprawdę nie wiem czy bym je zaczepiał.. Nie potrafię nawet sobie wyobrazić takiego spotkania..

Dziś zaduch, że już po chwili biegania za piłką sapałem jak parowóz. Pomimo to tak się rozbawiłem, że kompletnie zapomniałem o swoich potrzebach fizjologicznych, Pani jednak mi przypominała, aż zrobiłem co trzeba..
Niestety nie mogę się za bardzo rozpisywać, bo zaraz w tv dzielny Hans Kloss.

Ferrari

W pewnym centrum handlowym jest wystawa, która w pewien sposób i mnie interesuje. Pani pojechała tam i zrobiła dokumentację, troszkę jestem rozczarowany, bo ten samochód który mnie najbardziej ciekawił nie wystąpił tam "na żywo".
Pojawiły się inne modele, też niebrzydkie;-), dominuje kolor czerwony.

Oto samochód Kimi Raikkonena z 2007 roku, czyli ówczesnego Mistrza Formuły 1

To również samochód z F1, tyle, że zdecydowanie starszy, z 1994 roku, Ferrari 412 T1, kierowcy: Gerhard Berger i Jean Alesi. Widać kiedyś bardziej dbano o szczegół, oparcie na głowę bardzo fajne..

Ferrari 250 Europa GT z 1954 roku.
Dość stary, ale jego sylwetka mi się podoba.

Tu od razu widać, że to nowsze modele.
Żółty to F430 Scuderia Spider 16M, rok 2009, czyli nówka.
Czerwony z roku 2004, Ferrari 360 Challenge, w 4 sekundy dochodzi do setki.

Ferrari 512 BB LM
To model z 1981 roku, osiągnął na torze w Le Mans 350km/h
A to coś czego oczekiwałem, niestety do obejrzenia tylko na zdjęciu. Z dumą prezentuje:
Ferrari Enzo. Występuje niekoniecznie w kolorze żółtym.
Ilość wyprodukowanych egzemplarzy: 349 + 50 seryjnych + 1 specjalny, z którego dochód przekazano ofiarom powodzi w Azji.
Prędkość maksymalna: 355 km/h

13.07.2009

krajobraz po fachowcu

Ale się dziś nasłuchałem różnych brzydkich słów.. Wszystkie jak najbardziej uzasadnione.
Sam w myślach niektóre sobie powtarzałem, a mogłem to czynić całkiem swobodnie bo było tak głośno, że praktycznie swoich własnych myśli nie dało się usłyszeć.
Razem z Panią byliśmy przekonani, że tylko dwukrotnie pan fachowiec będzie robił hałas. A tu okazało się, że fachowcem słabym ten pan jest, bo ręka najwyraźniej mu się omsknęła nieco i załatwił całkiem dobrą kaflę. A potem kolejną, no niezdara jak nic..
Starałem się nie pokazywać Pani jak bardzo mnie to walenie młotem o podłogę stresuje, bo widziałem, że ona też nie najlepiej zniosła działania fachowca.
Pani chciała nawet dla zrelaksowania się poszukać na You Tube fragmentu serialu Alternatywy4, gdzie mąż Śpiewaczki przykleja parkiet.., tak jej się skojarzyło.
W końcu pan nas opuścił, ma dokończyć rano:-(, ledwo wyszedł to pobiegliśmy sprawdzić dokładnie robotę którą wykonał.
O la la, nie jest dobrze! Wyraźnie widać, że zahaczył o dwie inne kafle, pewnie wolał udawać, że nic się nie stało, ale my mamy bystre oko i od razu to z Panią zauważyliśmy.
Jestem zmartwiony, bo wymiana kafli nie jest interesująca z mojego psiego punktu widzenia, a w dodatku ten hałas mi absolutnie nie odpowiada. Ale też uciec i schować się nie mam gdzie.
Zobaczymy co jutro będzie się działo jak Pani powie, że zauważyła, że fachowiec popsuł..

W sobotę chciałem iść z Panią i Panem obejrzeć rozgrywki futbolowe, ale okazało się, że zaproszeń dla psów nie było. Zapewne organizatorzy mieli słuszne obawy, że mógłbym znienacka wbiec na boisko i próbować przejąć piłkę;-)
Tak, myślę, że mogłoby tak być. Gdybym widział, że mój zespół sobie nie radzi i potrzebuje wsparcia, to od razu zabrałbym się do roboty! Zwinny jestem, szczęki mam mocne, biegam szybko, prawie codziennie z Panią trenuję zwody w parku, w końcu mógłbym swoje umiejętności wykorzystać!
Nic z tego Universe Frankfurt musieli sobie poradzić beze mnie i po mękach im się to udało, wygrali wszystkie mecze w tym sezonie i tym samym awansowali do wyższej ligi! No, ale to nie sprawi jednak, że psy dostaną pozwolenie na wejście na stadion. Znów będę musiał tylko posiłkować się relacją ustna, zdjęciami i filmikami..
Z pewnych względów to mój ulubieniec z sobotniego meczu, nieistotne że to zawodnik przeciwnej drużyny, spodobał mi się i już:

i pogoń za przeciwnikiem, nasi oczywiście w fioletach:-)

specjaliści

Nie wiem gdzie się schować, gdziekolwiek nie pójdę to słyszę bardzo denerwujący dźwięk. Spodziewałem się, że coś dziś będzie się działo, bo rankiem przyszedł Wąsacz z jakimś "specjalistą" i oglądali podłogę jakby coś na niej było i najwyraźniej coś tam znaleźli, bo umówili się na wizytę o 14.00.
Pani tylko miała minę niezadowoloną, pewnie myślała, że od razu rano zrobią co tam mieli zrobić i będzie spokój..
Jakieś 20 minut temu przyszedł specjalista z narzędziami, zamknął się w łazience i nagle ..huk!
Aż całe moje enzowe ciało podskoczyło i tak parę razy.. Pani powiedziała, że mam się nie stresować, bo to trochę może potrwać(ten huk) i musimy to wytrzymać, w dodatku w przedpokoju też będzie zrywał jedna z kafli.
Wspaniale.. przede wszystkim to ci specjaliści powinni sobie zegarki kupić, bo nawet ja się lepiej znam na czasie od nich. I na przykład wiem, że do 14-tej to jeszcze trochę daleko:-).
Jak się kładę na podłodze to czuję jak cała drży, mógłbym iść na balkon, ale wolę zostać przy Pani i wymieniać z nią zbolałe spojrzenia. Pani powiedziała, że może po tej serii uderzeń młota przejdzie jej migrena, co to trzyma ją od wczoraj..
Zdecydowanie wolałem jak w ubiegłym tygodniu był u nas malarz. Jakiś taki weselszy był, uśmiechał się do mnie i pracował w ciszy, a tak wszystko pozakrywał specjalnymi matami i foliami, że nic po nim sprzątać nie trzeba było.

Rano wychodzę sobie na spacer i spotykam sąsiada z małym szorstkowłosym jamnikiem. Czyli mieszka tutaj inny pies. Ale przywitaliśmy się z dystansem, wyczułem jakąś tam zamaskowaną wrogość, potem sąsiad powiedział, że to wiekowy jamnik i może dlatego nie chciał się spoufalić?Dobrze że u nas jest winda, bo jakby taki jamniczek tymi krótkimi łapkami wbiegał na swoje piętro?


taka psia biedność:

11.07.2009

spojrzenia

Akurat obrócony jestem tyłem do okna, spałem sobie. Przed drzemką zawsze jednak oglądam królicze harce. Zastanawiam się po co one, króliki, tak biegają bezsensownie. Staram się poprzez ich obserwację odgadnąć sens w ich gonitwach. Na razie bezskutecznie. Niby zajmują się skubaniem trawy, to rozumiem, ale gdy się najedzą to kicną, zatrzymają się w bezruchu tylko tymi oczami się wkoło gapią, znów kicną i zaś bezruch.. Dlatego tak kusi mnie czasem je pogonić, wtedy te białe kitki tak śmiesznie wyglądają:-)
Królicze pasienie się:
W nocy przed snem też staram się dojrzeć co tam przed domem się dzieje. Uważam, że należy poświęcić trochę czasu na takie śledzenie otoczenia, ja lubię wiedzieć co w trawie piszczy. Poznać okolicznych mieszkańców, może komuś wydać się to dziwne, takie zapoznawanie się przez szybę.. Ale ja będąc na swoim stanowisku widzę wszystkich i wszystko co się dzieje a sam nie jestem widziany, taką mam przewagę. Potem, na spacerze już kojarzę sylwetki niektórych osób i zwierząt.

Poznałem się bliżej z czarnym labradorem Cosmo. Udaje nam się czasem spotkać wieczorem i wtedy trochę sobie szalejemy. On mi przypadł do gustu, widocznie mam jakąś słabość do psów podobnych do mnie..
Taka wieczorna zabawa sprawia, że po powrocie do domu już po chwili czuja ogromną senność i zasypiam mocnym snem w obojętnie jakim miejscu.
Tu ciekawość była silniejsza od snu i poszedłem za Panią, oczy mi się zamykały, ale jak tu nie zapozować do zdjęcia?

O i jeszcze pozycja prosząca, typu " jestem taki grzeczny i wspaniały, że zasługuję na to, byśmy poszli na spacer natychmiast".

10.07.2009

pies w pracy

A to film nagrany przez Pana na frankfurckim Hautbahnhof - policja i pracujący pies, czyli niespełnione marzenie Enzusia;-)
Wszyscy którzy wysiedli z danych pociągów musieli przejść przez psią kontrolę, mój Pan również. Oczywiście nic podejrzanego u niego pies nie wywąchał...
Oglądając ten film rozmarzyłem się trochę, też chciałbym sobie tak stać i pracować nozdrzem, a wszyscy by z szacunkiem obok mnie przechodzili. Niektórzy pewnie i ze strachem -ci co mieliby cos na sumieniu;-)

7.07.2009

Eliza i Nimbus, czyli będą szczeniaki!

Moja siostra, Eliza już niebawem zostanie mamą. Eliza jest czarnej maści, a jej partner Nimbus czekoladowej.
Tutaj można zobaczyć Nimbusa, który pochodzi z Finlandii:
http://www.aresibo.pl/lablador.php?page=miot_o_ojciec_miotu_nimbus
wygląda na wspaniałego psa!

a tu zdjęcia Elizy:
http://www.aresibo.pl/lablador.php?page=galeria&name=lb_eliza_2007
wiadomo, że jest ładna:D

w drugiej połowie lipca pojawią się więc w Aresibo małe labradorki, już jestem ich ciekaw!!

kontakt z hodowlą:
Hodowla psów rasowych ARESIBO (FCI) - Mysłowice k/Katowic

Urszula i Ireneusz Lelonek

Tel: +48 32 223 91 74
Kom: +48 696 426 854
Kom: +48 501 472 065

e-mail: hodowla@aresibo.pl

6.07.2009

podczas zabawy

W jakiej pozycji najlepiej wyczekiwać aż Pani rzuci piłkę?
Może w takiej właśnie?

A może bardziej przodem się ustawić?

Ewentualnie przywarować:-)
Grunt to wzrok mieć skupiony.
Jedna z figur jakie mi wychodzą podczas takich zabaw:

Popołudniu było dość parno i to bieganie zmęczyło mnie, jęzor ciągle potem miałem na wierzchu.
Piłka tym razem nigdzie się nie zapodziała. Raz miałem z Panem taką przygodę - Pan rzucił i piłka tym sznurkiem zaczepiła się o gałąź i została na drzewie. Pan próbował różnymi sposobami piłkę ściągnąć, ale nie udało się. Parę dni wisiała na drzewie, o czym wiedzieliśmy tylko my:-)
I któregoś dnia udało się Panu sprawić by spadła na dół. Bardzo się z tego cieszę, bo to jedna z moich ulubionych zabawek podwórkowych.
Często widzę w statystykach wejść zapytania(a i stwierdzenia) typu "labrador śmierdzi" i inne tego typu.
Nie wiem dlaczego ktoś może tak myśleć, ale jest to zwykłe oszczerstwo!
Labrador sam z siebie nigdy nie śmierdzi, pachnie psem, a jak śpi to zapach nawet jest intensywniejszy.
Niektóre psy tarzają się w jakichś nieczystościach i wtedy to pewnie śmierdzą, ale robią to różne psy, a nie że jest to jakaś cecha przypisana labradorom. Ja na przykład nigdy w niczym się nie wytarzałem, owszem wskakuję do błota czy stawów różnych i potem jestem brudny bądź moja sierść nie jest miła w dotyku i czuć ją nie tak jak należy. W takich przypadkach zaraz po powrocie do domu dobrowolnie poddaję się różnym zabiegom higienicznym.
Tu widać po moim uzębieniu, że ryłem w ziemi, ale gdy doszedłem do domu zębiska miałem już czyściutkie: poskubałem trawy i to usunęło ziemię.

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...