29.12.2009

Wau!!Rekord Sebastiana Janikowskiego!



Szkoda, że Sebastian nie mieszka gdzieś bliżej, wtedy napisałbym do niego z prośbą o spotkanie. Wziąłbym ze sobą piłkę od Pana(na pewno nie byłby o to zły) i Sebastian by ją kopał, a ja próbowałbym przechwycić:-)))
Jestem pewien, że to byłaby super zabawa.

26.12.2009

świąteczny spacer


Wrócił przymrozek, trzyma dziś cały dzień. Ponoć to dobrze, bo nie wracam z dworu brudny.
Dziś był słoneczny dzień i dlatego nasz świąteczny spacer był bardzo udany!
Pojechaliśmy w okolice Koenigstein w Taunusie, już tam parę razy byliśmy.
W mieście po śniegu nie ma już śladu, ale tam wszędzie jeszcze biało, a leśne ścieżki oblodzone.
Na szczęście dziś mocno nie wiało, zapomniałem wcześniej napisać o tym, że nasza choinka dwa razy się przewróciła! Szpic umieszczony na jej czubku się roztrzaskał...



Wracając do spaceru: szliśmy sobie spokojnie, ja wbiegałem wgłąb lasu, mój nos mnie prowadził. Albo jakieś kije wygrzebywałem z śniegu.
Tylko na ścieżkach musiałem uważać, bo łapy mi się rozjeżdżały, normalna ślizgawka zamiast drogi!
Raz Pani się położyła na śniegu, ja wyszukałem sobie w śniegu drąg i obok niej sobie go obgryzałem..


a to ślad po jakimś leśnym zwierzęciu, żadnego nie spotkałem, ale wyczułem wiele;-))
swoje ślady, takie czy też inne, również pozostawiłem
W końcu wróciliśmy na leśny parking, a tam niespodzianka, jakieś auto tak stało, że utrudniało swobodny wyjazd naszemu.
W letnich warunkach nie było by problemu, ale dziś, na tym lodowisku...
Pani i Pan dokonywali różnych sztuczek, żadne nie okazały się skuteczne.
W końcu Pan zagadał do 3 obcych panów, którzy pojawili się na parkingu.
Jeden pchał nasz samochód z przodu, dwóch i Pani z tyłu, a Pan normalnie -za kierownicą.
Fala błota poszła spod przednich kół, wprost na spodnie jednego z pomocników, ale ten tylko się otrzepał..
Jeszcze jedno pchnięcie i już jesteśmy na prostej drodze!
To była dla mnie całkiem nowa sytuacja, zachowałem kamienny spokój, choć trochę mną trzęsło(bo siedziałem w aucie).
Tyle emocji sprawiło, że w parę sekund po wyjeździe z lasu zasnąłem kamiennym snem.
Śniły mi się łabędzie. W tygodniu raz z Panią szedłem koło parkowego jeziora.
Nagle nad nami coś zaszumiało, szum narastał, oboje spojrzeliśmy do góry. Dwa łabędzie fruwały dostojnie, robiły kółka nad jeziorem. W końcu zadecydowały, że wylądują.
Jezioro było zlodowaciałe, więc one hamowały na tym lodzie i na nim usiadły.
Zastanawiałem się czy czasem im to nie zaszkodzi? co się stanie jak przymarzną do tego lodu??
I śniło mi się, że ostrzegam je, że na jeziorze lód, że nie mogą na nim wylądować. A one nic, ignorują mnie, nie znały niestety psiego języka, a ja ptasiego też nie...

25.12.2009

sesja z świątecznym prezentem w roli głownej





wczorajsza Wigilia

Po śniegu pozostało tylko wspomnienie.
Wczorajszy dzień upłynął pod znakiem deszczu. Dlatego określenie "białe święta" nadal pozostaje dla mnie abstrakcją.
To moje trzecie święta(w zasadzie czwarte, ale tych pierwszych to nie pamiętam).
Rano miałem psie spotkanie, po którym odpoczywałem, czas mijał i zaczęły się pojawiać różne drażniące mój nos zapachy.
Na prowadzeniu był zapach ryby.
Postanowiłem położyć się w kuchni, tak aby mieć wszystko na oku. Czasem zdarzają się szczęśliwe wypadki, typu kawałek jedzenia na podłodze.
Niestety dostałem tylko marchew, jak zwykle.
A na piecu gotował się barszcz, kapusta i smażyła ryba. Druga ryba przypiekała się w piekarniku.Wszystko to było poza moim zasięgiem.
Na stole jednak stał sobie sernik, biedny taki, całkiem sam.
Podszedłem z boku i podjąłem próbę jęzorową: starałem się tak jak to możliwe wysunąć jęzor, by chociaż polizać polewę czekoladową.
Nie udało się, ale tylko dlatego, że Pani mi w tym przeszkodziła.

Asystuję Panu, a Pan smaży akurat rybę.

W końcu kolacja minęła. Cierpliwie czekałem na swój prezent.
Trochę się bałem, że dostanę coś użytkowego, typu czyściki do zębów, szczotka do czesania, uprząż do auta itd. W zasadzie obawy były bezpodstawne, zawsze otrzymuję prezenty, którymi mogę od razu się pobawić.. ta niepewność jest jednak niezależna ode mnie.
W tym roku dostałem małą piłkę z logo Eintrachtu.
Ciekawe co Wolf by na to powiedział;-)))

Od razu zademonstrowałem pozycję obrońcy:

Biegałem i bawiłem się pełen zadowolenia. Przede wszystkim musiałem piłkę przegryźć, bo tylko wtedy jest to prawdziwa, psia piłka.
I udało mi się! Powietrze uchodziło z głośnym sykiem, a ja byłem z siebie dumny.

Dzień był pełen wrażeń, bo i dużo zabaw podczas spacerów miałem, w domu ciekawe zapachy a potem nowa zabawka. Zasnąłem szybciej niż Pan, ponoć bardzo chrapałem, tego pewny nie jestem, to tylko opowieści.
O północy Pan mnie obudził, chciał ze mną pogadać. Czułem się trochę oszołomiony i śpiący.
Pan nalegał, więc przeprowadziliśmy krótką, męską rozmowę.
:-)
I dlatego jej treść musi pozostać tajemnicą.

Wszystkim którzy do mnie zaglądają życzę spokojnych i pogodnych świątecznych dni i wierzę, że ten wczorajszy też mieliście udany.

20.12.2009

zimowe biegi po lesie w Oberursel

Tak, nadal jest biało. Nadal też temperatury niskie, a nawet bardzo niskie.
Rano z Panem poszedłem (albo Pan ze mną?;-)) do naszego parku, na weekendowe spotkanie z Dżilem.
Trochę się powygłupialiśmy i zostało ustalone, że pojedziemy do lasu!
Pan twierdził, że ma padać śnieg i trzeba wykorzystać taką cudowną, zimowa aurę.
Już po 11-tej siedzieliśmy w samochodzie. Ja w swoim, a Dżil w swoim.
Zatrzymaliśmy się przed lasem, okazało się, że oprócz Sylvii i Armina(to Pani i Pan Dżila) jest jeszcze dwóch nowych ludzi. Pani w Kapeluszu i Pan w Kożuszku. Psa żadnego ze sobą nie mieli.;-)
Od razu z Dżilem pobiegliśmy leśną drogą przed siebie.

Śnieg był sypki i wzbijaliśmy tumany dziko biegając. Muszę przyznac, że mój młody przyjaciel jest już sporo ode mnie wyższy, zęby ma ostre, a zachowanie nadal szczenięce..
Dość mocno szarpie moje uszy, szczypie i ślini. Jak się na mnie rzuci to muszę nieźle kombinować, aby nie zostać przyciśniętym do podłoża..
Ale ja mam już sporo siły, mięśnie jak ze stali, klatę dobrze rozwinętą, a i trochę doświadczenia w takich psich zapasach;-))

Jeden z niewielu momentów gdy każdy z nas zajmuje się czymś innym...
Dżil jest wytrwały w gonieniu mnie, sprawdzaniu tego co ja wącham, lub co tam sobie znajduję w śniegu.
Ja mam za to dużo cierpliwości i dzielnie znoszę jego ciekawość.
Na mnie śnieg się tak nie trzymał, za to na Dżilu to ho hooo
Całą brodę miał oblodzoną, ten biały pasek na grzbiecie, to też zamarznięty snieg.
W tym lesie nie spotykaliśmy zbyt wielu osób. Czasem ktoś tam przmknąl na górskim rowerze, albo z sankami, czasem inne psy sie pojawiały. Z wszystkimi się witaliśmy, ale bardzo przyjaźnie. Do nas napotykani ludzie i zwierzęta też wysyłali miłe sygnały;-)

Tam w oddali nasza grupa. Pan w Kożuszku to sporo sie z nami wygłupial. Rzucał nam kije, biegal razem z nami, tak jakby chciał też być psem. Bardzo się anagażował w zabawę.
Wielkie zdziwienie u niego wywoływało to, że zawsze oddawałem kijek Dżilowi.
Powiedzmy, że sam złapałem kij, a Dżil podbiega i mi go bierze ze sznupy, to ja puszczam i sobie biegnę dalej. I nie mam poczucia jakiejś straty.

Po drodze była taka leśna gospoda, pełna ludzi i psów i zapachów jedzenia..
W takich miejscach moje zachowanie zazwyczaj nie jest najlepsze, tu jednak pokazałem się z dobrej strony, żadnych niedobrych zachowań. Dostalem za to banana i pomidory z obiadu Pani i Pana;-))

Potem droga powrotna.
Oj jak zaczęło sypać!!

Czasem cała mordę miałem obsypaną drobnym śniegiem.
Dżil lód ma już nie tylko na brodzie, ale i na wąsach..

Po tym bananie to dostałem nowej energii, kotłowaliśmy się w śniegu, goniliśmy się.
Tylko w pewnym momencie miałem dość podgryzania moich uszu i karku i zrobiłem to co zawsze w takich sytuacjach robił Wolf: dałem ostrzeżenie.
I Dżil zrozumiał. Tyle, że musiałem za każdym razem dawać ostrzeżenie, ale przynajmniej to działało i biegaliśmy po prostu obok siebie.

Pan twierdzi, że ja kiedyś też taki byłem, nie miałem umiaru w zabawie. Pomimo zmęczenia biegałem i zaczepiałem inne psy, choć one miały dość i chciały po prostu sobie chodzić i kontemplować przyrodę.
Wtedy mi się wydawało, że jak się spotykamy, to po to, aby non stop się bawić. Teraz już wiem, że wspólny czas można różnie spędzać:-)Do domu wrócilismy o jakiejś 16.30. Już nie pamietam kiedy ostatnio tyle czasu spędziłem w lesie i to tak intensywnie.
Jestem bardzo zadowolony.

19.12.2009

pierwszy śnieg tej zimy

Wczoraj popołudniu mocno sie zachmurzyło ,zrobiło się nagle ciemno.
Pani wyjrzała przez okno. Usłyszałem dźwięk otwieranego balkonu, pomyslałem, że pewnie będziemy coś jeszcze wieszać na choince.
Zerwałem się więc z legowiska ochoczo.
Wbiegam na balkon, a tam..,, inaczej jakoś;-)
Sypało i to dość mocno! Na początku zdziwiony wąchałem śnieg, potem mi się przypomniało, że przecież wiem co to jest..
Tylko, że tak rzadko w mojej okolicy śnieg bywa, iż zdążyłem zapomnieć, że zima może być biała.


A tak właśnie wyglądało:

Płatki grube i wielkie fruwały.
Szybko Pani włożyła zimowe okrycie i poszliśmy na dwór.
Biegłem zadowolony i jakoś nawet wzruszony tym sniegiem.
Było cicho i przytulnie.

Z radości ciszę troszkę zakłóciłem:
Potem śnieg padał już mniej intensywnie, ale i tak było przyjemnie. Dla mnie taki lekki mróz jest w sam raz, doskonale mi się wtedy biega, bawi itd.
Tylko dla ludzi takie minusowe temperatury najwyraźniej nie są najlepsze, słyszę, że niby jest zimno..
Dziś było pomiędzy -10 a -15. Mi pasuje;-)

17.12.2009

choinkowo

Ciąg dalszy strojenia choinki.
Dziś zakładałem z Panią tzw. lametę. W kolorze złotym i czerwonym, takie też wiszą bombki.
Zdjęcia na razie z etapu "bombkowego".

Pani do bombek mocuje haczyki, ja asekuruję:

Kontrola jakości. Czyli czy wszystko się trzyma jak należy;-)

W międzyczasie trochę pozowałem:
Choinka zajmuje sporo miejsca na balkonie, ale teraz rzadko tam bywam więc mi to nie przeszkadza. Nie ma możliwości by poleżeć w słońcu. Czasem tylko posiedzę między donicami i poobserwuję otoczenie: listonosza, śmieciarkę, wyładunek towaru przed sklepem, budowlanców pijacych przed sklepem kawę, spacerujących lub spieszących się ludzi, kąpiącą się sąsiadkę.
Mam też na balkonie taki mały dywanik i na nim parę chwil zawsze sobie poleżę.
Byle do wiosny;-)
Bombki przypominają mi piłkę, nawet taką jedną czerwoną chciałem delikatnie pochwycić zębami, by sprawdzić ją organoleptycznie.
Pani wtedy wyjęła takie wędzone uszko, które dostałem z Polski i od razu zapomniałem o bombkach:-)
Nasi sąsiedzi też już mają na balkonie choinkę, u nich występują kolory niebieski i srebrny.
Mi oczywiście najbardziej podoba się nasza choinka, wiadomo;-)

12.12.2009

pojawiła się choinka


Wielka, naprawdę jest wielka. Stoi na balkonie.
Obwąchałem ją z każdej strony i również brałem udział w jej ustawianiu w stojaku;-)
Na razie razie jest bez ozdób. Obawiam się, że gdy te się już pojawią, to będą poza zasięgiem mojej sznupy..

co można sprezentować psu pod choinkę?

Okazuje się, że pomysłów jest całe mnóstwo, tylko czy wszystkie z nich są dobre? Zastanawiam się z czego ja bym się ucieszył.. na pewno nie z karmy, bo przecież i tak muszą mi ją kupić, jedzenie mi się należy jak przysłowiowa... hehehe psu micha (ale wyszło to śmiesznie).
Cała reszta by mnie uradowała: psie smakołyki, zabawki, miękkie koce do leżenia, legowisko...
Słyszałem że w psim sklepie jest specjalna kanapa dla psów! Ale wątpię, abym dostał taki prezent. Może kiedyś? No w końcu marzyć sobie można, a niektóre marzenia czasem się spełniają.
Dziś to bym się cieszył jakbym mógł na swoim własnym legowisku spać w nocy: aktualnie suszy się w łazience. Było ponoć już brudne i wydawało niemiły zapach..
Wg mnie zapach był właściwy.
Wróćmy do prezentów;-)

Pewna strona zaproponowała parę gadżetów, niby dla psów ale wydaje mi się, że niektóre bardziej bawiłyby ludzi..
(źródło to www.logo24.pl)
Na przykład taki elektroniczny tłumacz psiej mowy:
foto:www.uberreview.com
Elektroniczny tłumacz psiej mowy jest dziełem japońskiej firmy Tomy. Bowlingual voice to zestaw składający się z mikrofonu umieszczonego w obroży i odbiornika trzymanego w ręku. Zarejestrowane przez mikrofon szczeknięcia są tłumaczone na ludzką mowę przez ten ostatni. Urządzenie rozpoznaje sześć psich nastrojów u 50 ras.
Bez zdziwienia przyjęliśmy informację, że psy najczęściej "mówią": "kocham cię", czy też: "nie chcę codziennie jeść tej samej karmy". Producent zapewnia, że dzięki gadżetowi możemy dowiedzieć się także, o czym czworonogi rozmawiają. Na filmie wideo reklamującym produkt słyszymy, jak jeden pyta drugiego: "Lubisz mnie?", po czym pada odpowiedź: "Idź stąd". Bardzo ludzkie. Cena 18 900 jenów.

Ciekawe kto zajmował się tłumaczeniem psiej mowy;-), skąd Japończycy mieli namiar na tłumacza przysięgłego? Podejrzewam, że to wszystko jakieś oszustwo. Dla ludzi zdecydowanie lepiej, że nie wiedzą co my, psy sobie myślimy i co nasz szczek i inne dźwięki oznaczają.. Prawdziwy, dobry Pan/Pani ma wiedzę, co zachowanie psa oznacza. Potrafi rozpoznać psią radość, smutek, szczęście, głód;-). Taki tłumacz mowy jest niepotrzebny...

Inne gadżety mniej i bardziej zabawne:
Podglądacz pupila:
I jak tu nie wierzyć, że internet zmienia nasze życie, skoro może poprawić nawet los naszych zwierzaków. Prezentowany zestaw składa się z kamery podłączonej do internetu, automatycznego poidła i karmnika. Przez kamerę możemy non stop podglądać naszego psa lub kota. Kiedy uznamy, że nadeszła pora karmienia, naciśniemy przycisk "Start", a nasz podopieczny dostanie zaprogramowaną wcześniej dawkę jedzenia i picia.
\Aport

Gadżet dla ludzi, którzy zazdroszczą właścicielom wodołazów i labradorów pływackich umiejętności ich psów. Dzięki Float-a-Pet nawet ratlerek czy pudel bez strachu przed utonięciem będzie aportował kije z jeziora. Obroża ma wbudowany czujnik wilgotności, który wie, kiedy pies znajduje się w wodzie. Pojemnik z CO2 napełnia wówczas gazem coś w rodzaju koła ratunkowego.
foto:www.ubergizmo.com


Bieżnia

Nie tylko ty musisz cierpieć w klubie fitness. Jeżeli uważasz, że twój czworonóg jest za gruby, ma kiepską muskulaturę czy biega za wolno, to kup mu bieżnię dla psów. "Canine Treadmill" - gumowy pas na bieżni osiąga prędkość do 8 km/h. W komplecie dostaniesz też zestaw ćwiczeń. Największą chyba zaletą urządzenia jest jego bardzo cichy motor. Trening twojego psa nie będzie ci przeszkadzał, gdy rozparty na kanapie będziesz oglądał telewizję
foto:www.logo24.pl

I na zakończenie po prostu "hit"... podam tylko link, a od siebie dodam, że niektórzy to naprawdę mają pomysły.. w życiu dobrowolnie do tego czegoś bym nie wszedł, może jakby Pan czy Pani ze mną weszli, to kto wie;-)

http://luxurygods.pl/gadzety/dog-o-matic-dla-osob-o-mocnych-nerwach/

Żadnej z tych rzeczy bym nie chciał dostać i mam spore wątpliwości, aby jakiś pudelek czy ratlerek ucieszył się z takiego aportu. Albo pies lubi pływać, albo nie i żaden nawet najbardziej wymyślny aport tego nie zmieni. Strach i tak pozostanie. Taka bieżnia, niby niegłupie, ale coś mi mówi, że to dla leniwych panów dobry wynalazek: faktycznie będą siedzieć na kanapie zamiast iść z psem na spacer. A przecież wspólny spacer to jedna z tych wielkich psich przyjemności, że idziemy razem, bawimy się, obserwujemy otoczenie.. Kamera i zdalnie sterowana miska też mnie nie przekonują. Sama kamera jeszcze ok, przecież i tak bym nie wiedział, że jestem podglądany, więc mi to obojętne. Jednak miska musi być napełniana ręką Pani lub Pana. Musi być zrealizowany pewien rytuał i już.


A gdy na jednej ze stron zobaczyłem to zdjęcie, to po prostu mnie zatkało...biedny pies - co za wstyd...


11.12.2009

Blog Roku 2009

Pomyślałem, zastanowiłem się.. i może jednak dać się poznać innym ludziom?
:-)
Na moja osobistą prośbę Pani zgłosiła mnie do udziału w tym konkursie:

http://www.blogroku.pl/enzowy,gw4ua,blog.html


LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...