21.05.2016

codzienny spacer

Taka tam zwyczajna przechadzka po Adlikonie..Korzystając z tego, że dni obecnie bezdeszczowe. No może czasem delikatnie pokropi..ja nawet tego nie zauważam. Może dlatego, że zachowałem swój zimowy koc, o pardon, zimową sierść;-)
Taaaak, trudno mi się rozstać z moją miedzianą zimową narzutą. Czasem ktoś próbuje ze mnie zedrzeć te kępy, ale sprzeciwiam się wtedy gwałtownie.
Jestem w tym temacie konserwatywny bardzo - jak natura uzna, że już nie potrzebuję, to sama sprawi, że futro się zgubi i pojawi nowe.
A obserwując o poranku podłogę, to widzę, że proces zrzucania już w toku. I tak sobie to potrwa.. pewnie dość długo;-)


Znalazłem parę miejsc z trawą, nie wszystko na szczęście zostało wycięte!
To takie małe kawałeczki, gdzie zieleń nadal bujna i jak widać wyrośnięta. Potrafię  w tym miejscu spędzić naprawdę sporo czasu ekscytując się długością źdźbeł (co za słowo..) traw. No ale też czy mi się gdzieś spieszy?

A tak, do mojego poidełka czasem się spieszę;-)
Rankami sprawdzam czy woda na miejscu, a popołudniami się poję. A bardzo chętnie zanurzyłbym się w tej wodzie cały!

Podczas spaceru podziwiam oczywiście i przyrodę, teraz codziennie duże zmiany. Drzewa już zielone, strumyk zarośnięty. Kwiatów wszędzie pełno, bardzo przyjemnie. Ale rośliny tradycyjnie oddzielnie zaprezentuję.
Po spacerze wiadomo, drzemka. Muszę się dobrze wysypiać, aby zawsze o brzasku być wyspany i w rześki. Od tygodni mam etat jako budzik i powiem, że z tego zadania wywiązuję się perfekcyjnie: zawsze chwila przed ustalona godziną zaczynam (skuteczną) pobudkę ludzi;-)



20.05.2016

kolory maja

Trudno nie robić zdjęć przyrody w maju - jest tak ładnie i kolorowo! Już powoli rzepak przekwita, więc żółty już tak nie dominuje na polach.
Moim faworytem jest oczywiście trawa, ale doceniam te wszystkie inne śliczne kwiaty krzaki i drzewa!




I jeszcze rzut okiem na Adlikon - widok z terenu nad strumykiem..
i na okolice mojego domostwa, tu sprytnie zasłoniętego orzechem;-)
W końcu i orzech ma liście, już myślałem, że nigdy ta chwila nie nadejdzie!

14.05.2016

chmurzy się

Po wielu całkiem ładnych i bezdeszczowych dniach pogoda uległa zmianie i teraz codziennie pada. A czasem zwyczajnie leje i to tak, że oczy zalewa..
Dla mnie deszcz jest w porządku, błoto i te sprawy.. to mi nie przeszkadza.
Problem to te wszystkie szmatki, którymi jestem wycierany po powrocie do domu ze spaceru.
A mówi się, że jak coś się wysuszy to samo odpadnie..No dobra, brzuszek lubię mieć suchy. Ale łapy..łapy niech sobie zostaną takie ubłocone..
Och.. tu jeszcze w trawie.. brutalnie któregoś dnia skoszono wszystkie łąki. Jak poszedłem na spacer to po prostu doznałem szoku jakiegoś! Każda łąka w okolicy goła!Czekam teraz cierpliwie aż trawa odrośnie.


Na niepogodę najlepiej poleżeć gdzieś wygodnie i pooglądać sporty w tv, a jak za nerwowo się robi, to jakiś program przyrodniczy;-)
Tylko na kanapę wciąż brak zaproszenia..może sam się zaproszę?


10.05.2016

wizyta w mieście

Parę dni w maju spędziłem we Frankfurcie, nawet przez chwilę byłem w okolicy mojego starego miejsca zamieszkania...
Nie aż tak blisko, by poczuć prawdziwą nostalgię, ale na tyle by sobie powspominać dawne czasy.
Oto okolice stawu na Rebstock.
Zamiast króliczków spotkałem całe gromady kaczek!!

Nocleg miałem jednak w centrum miasta, jednocześnie blisko Menu, czyli na spacery chodziłem nad rzekę.
Moje ulubione miejsce w hotelu - przestronna, chłodna łazienka. Tu spędziłem najwięcej czasu.
Parę miejskich zdjęć;-)
Ha... niebieskie owce.. popłakałem się ze śmiechu..
Oczywiście zdaje sobie sprawę, że to nie są prawdziwe owce, tylko taka instalacja artystyczna.
Ale i tak się śmieje, bo wyobrażam sobie minę barana z Adlikonu jakby to zobaczył;-)
W mieście odbywał się tradycyjny pierwszomajowy wyścig kolarski:-)
Piękne miejsce na ochłodę w upalne dni. Oczywiście to nie jest dozwolone, ale chętnie bym kiedyś spróbował tam wskoczyć
W hotelowym pokoju był i mały balkon, taki właściwie balkonik.
Chętnie więc obserwowałem co się dzieje na ulicy. Szczerze, to chciałbym w Adlikonie mieć też balkon, choćby i taki mały.

Wieczorne spacery - chyba wszystkie psy z okolicy wtedy spacerują nad Menem;-)

7.05.2016

zbrodnia bez kary

Wydarzyła się pewna sytuacja..
Już jakiś czas temu, więc emocje towarzyszące wydarzeniu opadły i mogę spokojnie się pochwalić swoim czynem  wytłumaczyć z mojego postępku.

Śpię sobie któregoś dnia w gabinecie, dopiero co zjadłem śniadanie i czuję potrzebę małej drzemki. Po przebudzeniu i serii ziewów do mojego nozdrza dochodzi nęcący zapach. Pachnie bardzo przyjemnie i postanawiam sprawdzić co to i skąd się wydobywa ta wspaniała nuta.
W domu spokój, Pani obecna, ale w innym pokoju. Mogę więc spokojnie pobuszować po gabinecie.
Zapach wyraźnie dociera z kanapy, na pierwszy rzut oka nic tam jednak nie widzę interesującego. Leży za to jakaś torba... o co to właściwie za torba?? Czy to czasem nie z niej te słodkie zapachy docierają?
Oczywiście, że tak! Torba calutka jest wypełniona jakimiś kolorowymi jajeczkami, ale... ojej..zajączki. Widzę złote zajączki, a taki największy wręcz się do mnie uśmiecha zachęcająco.
To chyba on tak pachnie?? Muszę to sprawdzić!!!
Tylko ta złota powłoka jakaś dziwna, może zębami uda mi się usunąć - udało się!
Hm... nie wiem co to jest ale smakuje wyśmienicie, nawet nie potrafię udawać  dobrze wychowanego i moje mlaski robią się coraz głośniejsze. To oczywiście zwraca uwagę Pani :-((
Tyle, że myśli iż robię coś innego i opieprza mnie z daleka;-)
A ja nawet nie zwracam uwagi na to co ona tam gada, zdzieram z zajączka to złotko jak nakręcony! Co to?? o jaki fajny dzwoneczek - dzyń dzyń dzyń, hahahaaaaa....oooooo  ffffkk  nieeee ....czemu Pani już tu jest???
Dzwoneczek zdrajca...


Co ja się musiałem nasłuchać za słów!!
Okazało się, że zeżarłem czekoladę  truciznę, bo tym dla psów jest czekolada.
Zając został zważony i dokonano obliczeń ile zjadłem - po naradach stwierdzono, że powinien sobie poradzić z taką ilością czekolady, ale można się spodziewać pilnego wyjścia za potrzebą.
Hmm.. poczułem się podwójnie zdradzony przez tego zająca: nie dość że truciciel, to jeszcze ten dzwoneczek..
No i masa wątpliwości -  bo jak trucizna może smakować tak wspaniale?? I dlaczego ludzie tyle tego jedzą i nie są zatruci??
Na wszelki wypadek poszedłem spać, tzw pilna potrzeba i tak wyrwie ze snu jak coś;-)

Oczywiście cały dzień słyszałem tylko marudzenie i żale, że jestem badasikiem, łakomczuchem, świnią i niszczycielem, że mogłem sobie zaszkodzić, i że zajączki nie dotrą na czas. To ostatnie to nie wiem o co chodziło. Ale czemu liczba mnoga to wiem - zajmowałem się niby tym największym, ale przy okazji to i owo się uszkodziło a czekolada usmarowała zawartość torby.
Cóż, w jakiejś części enzowego serduszka było mi przykro, ale gdyby taki zając pojawił się ponownie w zasięgu mojej sznupy..to..hahahaa..nie potrafiłbym się mu oprzeć.

A czemu taki tytuł wpisu?
Bo tzw pilna potrzeba się nie pojawiła!!! Żadnej kary więc nie było(dużo gadki, ale to wiadomo, trzeba odcierpieć).

Oczywiście to prawda, że czekolada dla psów jest szkodliwa. Info o czekoladzie

2.05.2016

majowo


Maj bardzo tulipanowy. Naprawdę w każdym ogródku widzę tulipany. Kolory prawie wszystkie:-)))
Nieśmiało pojawiają się konwalie.
Skrzydlaty mieszkaniec Adlikonu
i takie pełzający.. dla mnie nieco przerażający.
Tak, można się śmiać, że ja wielki pies boję się ślimaka. Nie nie boję się, ale nie chcę do niego się za bardzo zbliżać.

Strumyk już bardzo zarośnięty, sporo młodych pokrzyw!



Obecnie jest żółty kolor w natarciu - rzepak kwitnie na potęgę i gdzie się nie spojrzy to całe kawałki żółtego.
Na przemian z fioletem;-)
Jakbym miał ogródek, to w nim drzewko bzu musiałoby być! Taki ładny delikatny zapach i śliczne kwiatki:-)


LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...