30.05.2014

Saanen

 Gotów do spaceru po kozim miasteczku, Saanen.
Nie żartuję mówiąc, że to kozie miasteczko! Tutaj wszędzie można znaleźć odniesienia i nawiązania do kozy. Nawet podziemny parking ma stosowne naklejki:
Jak już wcześniej wspominałem, tu była ta chwila, kiedy jeszcze jest spokój. Oficjalnie sezon letni ruszył, ale jak widać na zdjęciach roboty wykończeniowe trwają. Zanim wszyscy pozjeżdżają i pootwierają okiennice w swoich chaletach, to prace zdążą się zakończyć i wszystko będzie wyglądać jak na pocztówkach:-). Dodam, że jedyni ludzie jakich spotkałem siedzieli przy stolikach w piekarni i pałaszowali śniadanie lub też właśnie zmierzali w stronę tej piekarni. Poza tym puściutko.


stacja kolejowa
Tak, być może to było z mojej strony mało grzeczne, ale rzuciłem się na kwiaty rosnące na klombie..
Wszystko dlatego, że widziałem posiłek ozdobiony bratkiem, ów bratek był również do zjedzenie. Dlatego postanowiłem spróbować takiej świeżynki, a klomb miał bratki w swojej ofercie;-)

wspomniany posiłek - ser z dodatkiem

Powitały mnie kozy, pożegnały również one:-)

spokój i widoki


W czasie weekendowego wyjazdu nie mieszkałem jednak w samym Gstaad, tylko w miejscowości Schoenried. To niedaleko, a znacznie tam spokojniej: stacja kolejowa, parę naprawdę małych sklepików, hotele, domy. Przede wszystkim nie występuje tzw. deptak;-), brak więc designerskich sklepów.
Nasz hotel był śliczny i nazywał się Alpejska Róża.
W pokoju był kominek, przytulny kąt na legowisko, talerz z jabłkami(pewnie wiedzieli, że przyjadę!) i balkon z widokiem na ośnieżone alpejskie szczyty.
Pomimo chmur promienie słoneczne celowały dokładnie w to miejsce, które wybrałem do leżenia.
Kontemplowałem widoki...
oraz zapachy. Nos mi mówił, że kuchnia szykowała jakieś wspaniałości!
Przy wejściu zauważyłem taką wizytówkę:
W pierwszej chwili pomyślałem, że Sammy tutaj mieszka. Ciekawie by było poznać psa, który pali fajkę!;-). No ale wiadomo, wykorzystano tylko psi wizerunek..
Wracając do kominka.. myślę sobie, że chętnie bym się takim kominkiem opiekował! Drewno nawet przynosił aby było czym palić.
Mój kącik za kanapą(niestety nie NA kanapie:D
Jednak dopóki paliło się w kominku to leżałem w jego okolicy, jakoś tak przyjemnie mi było. Dopiero potem poszedłem spać za kanapę i przyznać muszę, że zasnąłem błyskawicznie i spałem snem mocnym aż do pobudki.
Rano po spacerze i śniadaniu oczywiście taras.
Potem jeszcze rzut okiem na okolicę i do domu.

27.05.2014

koleżanki z pastwiska

Muszę przyznać, że u nas w Adlikonie okoliczne pastwiska też są pozapełniane, ale jednak podczas weekendu zobaczyłem znacznie większe stada! I wszystkie z dzwonkami.
Dużo młodych krów(byczków), one zawsze najbardziej skore do zapoznania się z obcymi.
Miałem wrażenie, że gdyby nie taśma, to byłyby to bliskie spotkania!

Podglądałem co one tak wyskubują i skubią dokładnie to co ja;-). Naprawdę mam dużo wspólnego z krowami, tak mi się wydaje. Pomijając gabaryty;-))
W popularnej miejscowości, Gstaad, jest bardzo ciekawa fontanna:

Miejscowość ładna, o tej porze roku bardzo tam spokojnie i pusto. Jednak już niebawem po deptaku będą spacerować tłumy, sezon letni już ruszył.

Ponieważ berneński kanton ma w swoim herbie niedźwiedzia, to miś pojawia się tu tak często jak krowa. Dumny niedźwiedź niedaleko dworca kolejowego w Gstaad.


26.05.2014

berneńskie łąki

Weekend spędziłem w bardzo spokojnym miejscu. Z głośnych dźwięków słyszałem jedynie szum górskiego potoku i dzwonienie krowich dzwonków.
Wszędzie były łąki i pastwiska, te drugie oczywiście pozajmowane.
Będąc na spacerze kusiło mnie by wbiec na pastwisko, ale nie było takiej opcji, jedynie na długość smyczy przechodziłem pod linką i z brzegu sobie skubałem zielonego. Wierze, że krowy nie miały mi tego za złe;-)
Ponieważ było ciepło i szybko to odczułem, pragnienie też ugasiłem w korytku zorganizowanym na pastwisku.
 Jeszcze łąki tu nie były skoszone, więc widoki naprawdę miłe dla oka:


Podziwiałem ile mogłem.

Potem miałem mały wypadek-przypadek...
Penetrując podmokły teren trafiłem sznupą na niewielkie bagno i jak widać niżej uświniłem się nieco..
Szczęśliwie mogłem się ogarnąć w tym wodnym korytku i po paru chwilach znów moja prezencja była nienaganna;-)


23.05.2014

parę plotek

Nie tylko krowy można spotkać na okolicznych łąkach. Pojawiają się tez owce i barany. Maja takie spojrzenia jakby chciały każdego przejrzeć na wylot.
Ale obserwowanie baranów i owiec daje wiele radości. Beczą, skaczą, zbijają się nagle w wielką kupę itd.
Pomimo wszystko więcej respektu czuje do krów. Nawet młoda krowa jest w moich oczach gigantem.. ale takim sympatycznym!
Zamiast wizytówki przed jedną z ogromnych krowich obór stoi drewniana rzeźba krowy. Jak widać ma i daszek, aby warunki atmosferyczne nie miały wpływu na figurkę.
Najnowsze wieści od Franka:
Tak, w tym gnieździe siedzi z małymi bocianami partnerka Franka. On w tym czasie robi zwiad po okolicznych polach i wybiera smakołyki dla potomstwa.
Już na Krowiej Górce nie bywa.. szkoda, ale tam na kościelnej wieży jest też szczęśliwy

22.05.2014

sianokosy

Któregoś dnia poszedłem na spacer znajomymi ścieżkami i doznałem niemiłego zaskoczenia. Łąki zostały skoszone! Cała bujna trawa zniknęła. Pierwsza zaskoczyła mnie Krowia Górka, mój stały punkt programu podczas wyjść w teren. Szok, po prostu szok!
Poszedłem wobec tego szybko na pola, na łąkę z samotnym drzewem. A tam również łyso..
Tak mi się smutno zrobiło. Na szczęście nieużytek pozostał nietknięty i tam teraz się pasę.
po lewej nieużytek, po prawej w oddali skoszona łąka
Widok z domku przy winnicy z Watt. Gdzie tylko była trawa do skoszenia, tam to zrobiono. Poleżała ze dwa dni i została zebrana. Idealnie sianokosy trafiły na dni bezdeszczowe!
A tu jeszcze korzystanie z uroków nieskoszonej łąki z samotnym drzewem. W oddali, za siatką wypas koleżanek;-)
 Tutaj też jestem, ale zamaskowany:-). Tak właśnie było, mogłem się ukryć..
Teraz czekam na odrosty, powinno pójść to szybko!

19.05.2014

maj pelen barw

Obecnie jest pogoda jak w przyslowiu: w marcu jak w garcu. To swieci slonce i to mocno, a to pada deszcz i wieje zimny wiatr. Przyroda za to dopisuje i jest bardzo kolorowo. Juz nie zolc jest kolorem dominujacym, teraz w przydomowych ogrodkach mozna spotkac wszystkie kolory!
Kwiaty maja, wszystkie wystepuja w ogromnej ilosci. Jak widze maki, to nie dwa, albo trzy, tylko od razu cala kepa. Naprawde wszystkiego wokol duzo i cieszy to bardzo oczy.


Nawet niebieski kwiat znalazlem:



LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...