31.12.2011

żegnam rok:)


Tzw białe święta;-), ponoć gdzieś śnieg jest, tylko kto go widział?;-)

Kończy się ten rok, czy to dobrze czy źle to nie wiem. Oczywiście żal mi tego czasu, który był dobry, wszystkie te udane wycieczki, spotkania, smakołyki;-)
Co było złego to już nie pamiętam, bo lepiej się skupić na tym co będzie i jak zwykle jestem przekonany, że będą to same dobre rzeczy!
Przed wszystkim cieszę się, że moje grudniowe spotkania z panią Cornelią zakończyły się dobrze.
Być może w nowym roku przejdę mały zabieg chirurgiczny, ale określam go takim "dla urody".
To mnie nie stresuje wcale. Ale wcześniej..
Nie pokazałem po sobie tego, że wszystko zrozumiałem z rozmów pani Cornelii i Pana. Wprawdzie zatkano mi pysk smakołykami i ja niby na nich się skupiłem, ale wiedziałem, że materiał z mojej łapy poszedł gdzieś do badania.
Pewne rzeczy pozstają dla mnie abstrakcyjne, na szczęście. Jednak wyczułem przed poświąteczną wizytą w zwierzęcej praxis pewne napięcie. Też się napiąłem, ale dyskretnie, na zewnątrz byłem jak zwykle: locker;-)
I wszystko poszło dobrze! już na wstępie uslyszałem najlepszą wiadomość jaką można usłyszeć: zdrowy, zdrowy, zdrowy...
To miło zakończyć dobrym akcentem stary rok i wkroczyć w nowy pełnym dobrych myśli.

Dziś już inne rzeczy zaprzątają mój łeb: petardy. Bardzo tego nie lubię i tak naprawdę się ich boję. Jakieś próby w parku już się odbywały: obszczekałem ile się dało. To rani moje uszy, czuję się jak na jakiejś wojnie.. A dziś pewnie ze dwie godziny będzie trwało to walenie, cała nadzieja w deszczu. I jak to jest, burzy, blyskawic się nie boje, a petardy wywołują we mnie takie złe emocje?
http://empatia.pl/str.php?id=901&dz=3
jak pomóc zwierzętom w Sylwestra:
http://www.zieloni2004.pl/news-3158.htm

Życzę wszystkim udanego, zdrowego i wesolego 2012 roku!

26.12.2011

spacerowanie świąteczne

Pierwsze zdjęcie jest mylące, mój świąteczny spacer to tym razem nie Taunus!
To las wokół Waldstadion. Była to miła odmiana, bo tej okolicy nie znałem i mogłem sie poczuć jak odkrywca. Być może nie było saren i jeleni, ani nawet dzika, był za to ptak, ktory wydawał z siebie intrygujący dźwięk. Stałem jak wmurowany słuchając tego popiskiwania, bo śpiewem tego nazwać nie da się.
Potem jakoś tak pozytywnie naładowany odkryłem głęboką kałużę, a woda w niej była brudna..
gdzie ja nie miałem potem błotnych kropek, wszędzie, chyba nawet na wąsach:)

Ale tutaj tego nie widać, widać za to, że trawa na boisku jest naświetlana jakimiś specjalnymi lampami, coż do lutego murawa musi być dobrze przygotowana.
I przejście na stadion, na pierwszym planie Attila, ja jako tło. Niestety nigdy nie byłem na meczu, zawsze replika idzie zamiast mnie. Dlatego też nigdy pewnie orła Attili nie zobacze na żywo.
Eintracht Meister -to przeszlość, dość odległa. Chciałbym móc tak skandować teraz..

świąteczny prezent

Jak wspomniałem dostałem nową maskotkę, pieska. Wpierw myślałem, że powinienem szukać jakiejś paczki pod choinką, ale Pan powiedział, że po kolacji dostanę swój karton.
Kolacja stała się w końcu przeszłością i mogłem już wyczekiwać:
Razem ze mną mój już dość wysłużony piesek. Czekanie się mi bardzo dłużyło, nawet sobie krótka drzemkę zdążyłem uciąć.
W końcu pojawił się karton! Mnie zawsze ciekawią wszelkie kartony, czasem przychodzi do nas taki pan z paczkami. Zawsze ta największa jest dla mnie, z jedzeniem;-). Inne na wszelki wypadek też obwąchuję i zawsze jestem bardzo ciekaw tego co jest w środku..
Ten karton sugerował, że to przesyłka z jakiejś winnicy, jednak byla to zmyłka. Wiadomo, pies nie pije wina.
Na początek delikatne badanie nosem, zastanawianie się nad tym co może być w środku:
W końcu trzeba było przejść do konkretniejszego działania, na szczęście nikt kartonu nie posklejał tasmą, więc sobie sprawnie poradziłem!
I już nowy, piękny piesek jest w moim pysku:
Ach, coś tam jeszcze było, turystyczna miska i psie smakołyki, ale może trudno uwierzyc, najbardziej cieszył mnie piesek, a nie jedzenie..
Ostatecznie jeden taki przysmak zjadłem, ale nowa maskotka musiała leżeć obok. Potem pieska zaprosiłem na legowisko i w końcu można było spokojnie zasnąć.
I dlatego, jak co roku, przegapiłem ten czas kiedy zwierzęta mówią ludzkim głosem..
Może i dobrze? Ponoć moje oczy i tak potrafią wyrazić wszystko, może słowa są niepotrzebne?

25.12.2011

choinka

Pojawiła się dwa dni przed świętami. Obwąchałem i zaakceptowałem. Na razie wygląda to dziwnie, bo śniegu nie ma, a temperatury chwilami wręcz wiosenne. Trochę mrozu by się przydało, wtedy choinka mogłaby dłużej postać.
Dziś upominek dla mnie wcale nie leżał pod choinką. Ale był w kartonie, a to mnie bardzo ucieszyło, bo przyjemnie tak zanurzyć sznupę w karton i odkrywać co w nim jest.
A był tam piesek-maskotka, turystyczna miska i smakołyk. Pieska przedstawię jutro:).

zabawa Candy u Fafika:
http://hamernia.blogspot.com/2011/12/stutysieczne-candy.html

22.12.2011

spacerując po Basel

Teraz parę zdjęć z Basel. To miasto przez które wielokrotnie przejeżdżałem, ale nigdy w nim wcześniej nie byłem. Zawsze tylko z okna samochodu widziałem część przemysłową i tak mi się kojarzyło. No i oczywiście z FC Basel;-)
Pierwsza niespodzianka, tutaj też jeżdżą tramwaje! Wprawdzie pies musi mieć bilet, ale za to turyści w hotelu dostają karnet na przejazdy jako bonus.
Pojawiają się dziwne budynki, takie jak na przykład ten, siedziba BIZ(Bank fuer Internationalen Zahlungsausgleich):
Trudno go nie zauważyć, mieszkańcy pewnie już się do niego przyzywczaili.. Według mnie jest paskudny.
Za to na jednej z ulic spotkałem figurę identyczną z tą która stoi pod MesseTurm u nas w mieście! Nie wiem jak to mozliwe? Dlaczego w Basel jest taka sama?Ach, już znalazłem wyjasnienie tej zagadki..Po prostu ich jest więcej. Szkoda:)

Die 21,5 Meter hohe Skulptur "Hammering Man" des amerikanischen Künstlers Jonathan Borofskys steht seit 1991 vor dem MesseTurm.Es stellt die bewegliche Silhouette eines Arbeiters dar, der unermüdlich mit einem Hammer auf einen Gegenstand hämmert.Der Hammering Man dient als Symbol für die Arbeitswelt und lässt sich leicht veränderten Versionen in anderen Großstädten der Welt wiederfinden. Die Skulptur vor dem MesseTurm wiegt 32 Tonnen und ist die bisher größte Figur der Serie des Künstlers.

tu wymienione są inne miasta w których też stoi Hammering Man: http://en.wikipedia.org/wiki/Hammering_Man
Spacer nad Renem, widok na Sare Miasto. Rzeka była bardzo wzburzona, pełna wirów i konarów. A jednak..
... ktoś DOBROWOLNIE do niej wskoczył i sobie płynął.
Pomimo tego, że pomiędzy mostami nie ma aż tak dużej odległości po Renie kursuje prom. Między brzegami rozpięta jest lina, ten prom jest do niej przyczepiony i przesuwa się z jednego brzegu na drugi, można go przywołać dzwonkiem, który jest przymocowany na pomoście.
Idąc nabrzeżem można oglądać sobie domy, niektóre są bardzo ładne, mi się spodobał na przykład taki prosty, wąski, ze ślimakiem:)

Widok na Mittlere Bruecke, już ze starówki.
Jeden z ładniejszych budynków, trudno wybrać najładniejszy, bo w mieście jest dużo wspaniałych, odremontowanych kamienic.
To jest akurat Ratusz:

Malowidła na innym budynku:Basler Muenster, niestety część elewacji zakryta. Widać część Jarmarku Świątecznego, małego i średnio oblężonego. Były tam różne atrakcje: kuźnia, ognisko gdzie szło sobie upiec cos na kształt precelka.
Muensterplatz, pod choinką stał chor, nie za wielki i śpiewał kolędy.
Tłumy, olbrzymie tłumy na ulicach handlowych. Chwilami trzeba było się wręcz przeciskać przez ludzi.
A to jeszcze raz Ratusz, ale już wieczorem. Można było wejść na podwórko gdzie stała wielka choinka.

Przed Ratuszem też zresztą stała:
Nawet mi sie spodobało w tym mieście, może jeszcze kiedyś tam pojadę, na dłużej?

20.12.2011

hurra! pierwszy śnieg!

Przyszła zima, taka prawdziwa, ze śniegiem!
Ponoć cieszę się na wyrost, bo wszystko już się topi. Trudno, spadnie przecież nowy śnieg:)
A ile radości dzisiaj miałem z brykania po ośnieżonym parku.
Nawet jakieś kije udało mi się odkopać i miałem świetną zabawę.
Potem chwila refleksji nad zimowym krajobrazem:
I moje zabawy uwiecznione na krótkim filmie:

19.12.2011

błotna afera

Wracalismy do domu przez Alzację. O tej porze roku gdy nie ma śniegu jest wszędzie dość smutno. Słońce też nie rozpieszcza i najczęściej się chowa w chmurach. W niedzielę słońce czasem przebijało się przez chmury, czasem nawet sypnął śnieg, ale było na tyle ciepło, że topił się ekspresowo. Wszędzie dostępne było za to błoto;-)
Czy jakiemus labradorowi trochę błota może przeszkadzać? Oczywiście, że nie, bo niby w czym? Rzekłbym, że błoto to dodatkowa atrakcja podczas każdego spaceru!

Szybkie rozeznanie okolicy i możliwości:

Piękna okolica, pomimo tego, że krzaki puste. Bieganie po trawie, po zabłoconej ścieżce, wskoki do kałuż, prześlizgiwanie się pomiędzy krzakami - to jest to Enzo lubi!
Psie adhd robiło się po prostu samo, naprawdę tego nie kontrolowałem. Jak czułem że błoto oblepia moje stopy, łapy, brzuch, to czułem po prostu szczęście..
Pan też mógł poczuć to szczeście, ale mam pewne wątpliwości czy to docenił.. Gdy wielkie grudki błota pacnęły na jego spodnie wcale nie podskakiwał z radości.
Staram się to zrozumiec, najwyraźniej każdy ma swoje ulubione rozrywki. Zawsze jak tak szaleje to Pani i Pan sie śmieją więc myślałem, aby ich jakoś bardziej włączyć do zabawy;-)
Potem ja zostałem wytarty szmatką, w garażu otrzepałem się i śladu błota na mnie nie było. A spodnie Pana już tak dobrze nie wyglądały;-))))


Wstęp, czyli przebiegnięcie w okolicy kałuży, potem nawrót i sprint przez środek..
I z zadowoloną mordą w stronę Pana lub Pani po parę uścisków. Trochę się odsuwają? To może jeszcze raz szybko przez kałużę?
Resztki winogron, niestety poza zasięgiem mojej sznupy:
Czerwone jabłka, wyglądają całkiem dobrze, jakie w smaku to niestety nie wiem;-)
Pora kończyć spacer, szkoda!
To ten miły zakątek:

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...