4.02.2008

niedzielny spacer




wczoraj z Panem pojechalem w nowe miejsce na wybieganie sie. najczesciej jezdzimy do takiego jednego lasu, ale teraz pojechalismy w troche inny teren.
dla mnie bylo to bardzo interesujace miejsce - zaorane pole, kaluze, krzaki i piach.
wpierw odkrylem lod, a bylo to tak, ze zobaczylem bardzo duza kaluze i chcialem- jak to zazwyczaj robie- wbiec w nia szybko i dziko. wbiegam, a tam cos dziwnego, lapy troche zaczely mi sie slizgac. odbilem sie, skoczylem i to cos peklo, pod tym czyms byla woda. zainteresowalo mnie to bardzo mocno. sznupa poczalem wiec badac co to jest to "cos". to byl ten lod - dowiedzialem sie, ze to sie tak nazywa jak Pan opowiadal Pani o moich wyczynach spacerowych.
Postanowilem ten lod ugryzc, ale nie bylo to latwe, meczylem sie z tym troche czasu ale nie poddawalem sie:-)
Byla to bardzo fajna zabawa!
W dodatku woda z kaluzy bryzgala na wszystkie strony. Troche sie wybrudzilem, bo bloto bylo wszedzie..
W drodze powrotnej troche pospalem, a w domu od razu czekaly na mnie inne atrakcje. Mala lazienka byla otwarta i swobodnie wszedlem pod prysznic i czekalem az Pani przyjdzie i pusci wode. Mycie trwalo troche czasu, ciagle lecial ze mnie brud i piasek. Pani umyla mnie zoltkiem, wiem, bo miseczke pozniej wylizalem:-)
Prysznic jest interesujacy, woda ciagle leci a nigdy jej nie ma, znika w takiej dziurze, jeszcze do konca nie wiem o co w tym chodzi.
Jeszcze musialem przetrzymac wycieranie mnie i juz moglem polezec sobie z koscia. Calkiem udany dzien, pomijajac czyszczenie uszu..

1 komentarz:

napływ spamu spowodował, że została włączona moderacja, prosze o wyrozumiałość

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...