zdjęcia ubiegłoroczne, z sierpnia
Muszę teraz wyjaśnić zagadkę bagażnika tego obitego, białego samochodu.
Pan wracał ze sklepu i z naszego samochodu widział jak do tamtego auta podeszła jakaś kobieta z dwoma pudelkami..i te pudelki władowały się na tylną kanapę. To w pewien sposób rozwiązuje sprawę i wyjaśnia dlaczego to auto mnie intrygowało. Pomimo wszystko mam pewne wątpliwości, co z tym bagażnikiem?? Pudle coś upolowały i ich pani włożyła to do bagażnika, pudle czasem jeżdżą w bagażniku..Przecież w wielu samochodach psy jeżdżą, a ja nie rzucam się na nie z nosem:-)
Pudelki nie interesują mnie jakoś bardziej niż inne psy.
Pani i Pan nadal myślą jak opanować mój popęd( seksualny), bym przestał nagabywać każdego psa i zajął się znów wesołymi psimi zabawami.
Nie rozumiem co im to przeszkadza, tamte psy może nie są tak zachwycone jakbym chciał, ale to też w jakiś sposób jest zabawa.
Zobaczymy co wymyślą.
Muszę tu jeszcze wspomnieć o padlinie i tarzaniu się.
Ja nie lubię się tarzać w jakichś rybach czy padlinie, lubię za to taplać się w błocie -im większe tym lepiej. Każda kałuża, błotko to okazja do zanurzenia tam łap i dzikich skoków.
W ubiegłe wakacje znalazłem na łące zdechłego szczurka i natychmiast pobiegłem z nim do Pana. Pan miał dziwną minę ale pochwalił mnie, że znalezisko mu tak dostarczyłem. Tyle, że nie mogłem się tym pobawić ani skonsumować.
Jesienią z Panią miałem łąkowe zabawy i trakcie nich zaintrygował mnie jeden zapach, podbiegłem w jego stronę i to co znalazłem chwyciłem w zębiska i pognałem radośnie do Pani. Było to skrzydełko gołębia, całkiem świeże - na twarzy Panie zero entuzjazmu.
Innym razem szliśmy z Panią chodnikiem i z boku w chaszczach leżała taka wysuszona, mała myszka. Pani też ją zauważyła i zanim zakazała mi ją ruszać już ją miałem w sznupie..
No ale posłusznie wyplułem..
Pani ma chyba oczy wszędzie! Zawsze zauważy, że coś mam w pysku.
Wczoraj ktoś przed wejściem do naszego domu upuścił loda w polewie czekoladowej, nawet nie zdążyłem liznąć. Pani sama tego nie chce skosztować, a drugiemu też nie pozwoli.
Hej. W wirtualu, to tylko można mnie zobaczyć w blogu Badzielca, który poświęcił jeden z wpisów przepisowi na nalewkę farmaceutów mojej pani. Tam jest też jakże poetycki opis mojej osoby (dzięki Badzielcu) i fotka na tle jeziora kórnickiego, nad którym sobie pomieszkiwuje w realu. Wyobraź sobie mam do niego nieograniczony dostęp, a nienawidze się taplać. Za to Ciebie zapraszam, jak będziesz w okolicy. pa. S
OdpowiedzUsuńWidzialem!masz ogon w "S":-)
OdpowiedzUsuńi widzialem owa nalewke, chyba juz badzielcowe panstwo ja wypilo.
nigdy nie bylismy z panstwem w okolicach Kornika, niestety, a tam Pani powiedziala, ze jest ladny chateau;-)Ale jak kiedys bedziemy Twoje okolice zwiedzac, to sie wprosze na plywanie:-)
No co jak co ale z lodem to Twoja pani juz przesadzila. Ostatecznie zrozumiem ze humany nie chca sie bawic zdechlym szczurem ale zeby zabronic loda w polewie...?
OdpowiedzUsuńA' propo - trza pogonic s-23 (znaczy Splendora) zeby zaczal sie zwierzac (ciekawe slowo... wsluchajcie sie koledzy w wielosc jego znaczen...) a wiec zeby zaczal sie zwiewrzac (hmm...) na swoim WLASNYM blogu.
OdpowiedzUsuńA ty Enzowy (takie tylko moje zdanie skromne) powinienes se ustawic w preferencjach co by nie wyswietlalo Twoich wszystkich wpisow na stronie tylko kilka ostatnich tak jak u mnie bo strona czasem sie otwiera i otwiera i taka dluga strona na pol kilometra dluga to wiesz... parowka taka byla by ok ale html...?
Pozdrawiam
mi sie blyskawicznie otwiera:-) rzeklbym, ze z predkoscia swiatla. ale pomysle nad zmiejszeniem ilosci, tzn zlece to Pani, ona opiekuje sie moimi plotkami:-)
OdpowiedzUsuńna slodycze mam zakaz, bardzo mnie pilnuja abym nie zzeral niczego co znajde tu i owdzie. raz zezarlem szwajcarskie czekoladki lezace na biurku,razem z takim zlotkiem.Pan czekal na zle efekty, ale moj organizm sobie poradzil.
Ty znasz Splendora juz dlugo, to moze go namowisz na blogowe opisy codziennosci?:-)
Na pewno w Korniku wiele sie dzieje i Splendor mialby co opisywac, zdjecia na tle zamku..
Wie, wiem. Myślę nad tym. Aczkolwiek to raczej będą blogo-wspomnienia z mego jakże barwnego życia. Musimy i ja i pani do tego dojrzeć, bo jak już Badzielcowi wspomniałem lekko nieśmiali jesteśmy i potrzeba nam czasu, a potem to już leci :-) Badzielec jest chyba pierwszą istotą, do której odezwaliśmy się w wirtualu na blogu :-). Do tej pory to tylko czytaliśmy i zbieraliśmy się na odwagę.
OdpowiedzUsuńhttp://splendorro.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńsłowo sie rzekło kobyłka u płota :-)