Już dziś sobie myślałem, że żadnych ciekawych wyjść nie będzie. Oczywiście łąka jest dla mnie interesująca, bo zawsze mogę tam pomęczyć inne psiaki. Pani mówi, że wszyscy zaczną ode mnie uciekać jak będę ich tak seksualnie dręczył, ale to przecież normalne, psie zabawy prawda?
Jak już porządnie się wyspałem podczas popołudniowej drzemki, to ze swojego kącika z zabawkami zacząłem wynosić zabawki i sugerować to Pani, to Panu, że pora na jakieś gry. Pan mi powiedział, że może zadzwonić do Marcina, to ze mną sznur na pewno chętnie poprzeciąga, nawet numer mi wybierze do niego..zastanawiałem się czy czuć się urażonym czy nie.
Pewnie Pan się stresował, że będę wygrywał przeciąganie sznura:D
Nagle z rozmowy wywnioskowałem, że jednak coś będziemy robić innego niż nasza okoliczna łąka.
Pani zabrała moje ręczniki i zeszliśmy do garażu. Tak się cieszyłem, że ta droga mi się trochę dłużyła, choć nad jezioro sie jedzie może 10 minut?no 15:-)
Zaczynał się ciepły wieczór, a cały brzeg jeziora był zajęty przez ludzi! Golizna, grille, kocyki, inne psy. Musieliśmy iść trochę brzegiem i poszukać wolnego kawałka. Już cały byłem tym napięty i szedłem nic nie słysząc..
W końcu trafiło się dobre miejsce! Od razu wbiegłem do jeziora i już czekałem na aport. Nic mnie nie interesowało, ani kaczki, ani łabędzie, ani kajaki, szczekające gdzieś psy, piski ludzkie NIC. Liczył się tylko mój pomarańczowy aport. Wpierw rzucał mi Pan, tak jak on to potrafi - daleko:-)
Pani robiła mi zdjęcia i filmiki. Oto zdjęcie jak czekam na rzut:
Tutaj już prawie dopływam do brzegu z aportem:
Oczywiście za każdym razem po wyjściu muszę się dokładnie otrzepać, prychnąć i wypluć wodę.
Potem Pani mi rzucała aport, oczywiście jak zwykle blisko. Doceniam starania, w tym czasie Pan zrobił mi zdjęcia, które jutro pokażę tutaj.
Raz Pan rzucił mi aport gdy gryzłem na brzegu kijek. Nie zauważyłem tego rzutu i na polecenie "szukaj" biegałem po brzegu, spoglądałem w stronę, którą Pan wskazywał, ale nic tam nie widziałem..choć bardzo chciałem zobaczyć hehe
Pan rzucił czymś więc w stronę gdzie sobie aport pływał i zacząłem tam płynąć. Oczywiście na początku aportu nie widziałem, po chwili jednak pomarańcz rzucił mi się w oczy. Złapałem aport, ale chciałem znaleźć jeszcze tamtą rzecz, która Pan rzucił! Myśleli, że jestem taki mało bystry i nie kapnę się, że to było coś innego od aportu?
Pan mnie jednak przywołał i się nie upierałem przy poszukiwaniach. Widocznie nie było to nic tak ważnego jak mój aport.
W końcu trzeba było wracać. Już w samochodzie poczułem chęć drzemki. W domu zjadłem i od razu moja kanapa i sen. Przebudziłem się a w pokoju ani Pana ani Pani, poszedłem do dużego pokoju, a oni na swoich kanapach, pomyślałem, że się dołączę:-)
Ale Pani zareagowała i nic z tego. Dopiero po paru minutach sama mnie zaprosiła. Ułożyłem się przy jej nogach i od razu mocno zasnąłem.
Tu Pani mi cyknęła zdjęcie - już się rozbudziłem, zdziwiony, że jej obok nie ma:
A tu chytrze przeszedłem na kanapę obok i udawałem, że mocno śpię. Taki mały nielegal:-)
Jednak Pani wychodziła z pokoju i musiałem zejść, a ile mojego futra tam zostało ho ho...
dopisek:
wróciłem z nocnego wyjścia i po tym pływaniu to dużo musiałem sie wody nałykac, bo sikałem chyba z 5 min bez przerywania!
Pani mówi, że przesadzam i może to było o połowę mniej, nie wiem- nie wiem..
był to mój rekord w staniu na trzech łapach gdy czwarta jest lekko uniesiona i odchylona na zewnątrz:-)
Ale ci Enzo dobrze kiedy ty swoja piekną dupke moczyłes w wodzie i bawiłes się twoi koledzy musieli stac na ringu i robic te różne dziwbe rzeczy szczesciarz :-)Figa i Chatul.
OdpowiedzUsuń