Jak wiadomo labradory są wielkimi miłośnikami przyrody. I wody:-)
Kawałek trawy, kałuża i już szczęście na mordzie. Chyba można użyć słowa"morda", Pan czasem wesoło do mnie mówi"Enzo, mordo ty moja", domyślam się, że chodzi o moją wspaniałą sznupe:-)
Wczoraj pomimo burzy spałem sobie spokojnie, choć moje nocne wyjście na siku było błyskawiczne. Hehe dosłownie.
Ledwo Pani otwarła drzwi z klatki schodowej zawyłem donośnie i przeciągle. Naprawdę nie wiem dlaczego. Pani ma teorię, że to zapach burzy mnie zdrażnił. O ile istnieje zapach burzy..
Błyskawice wokół nas rozświetlały niebo i czułem, że Pani jakaś nieswoja, siknąłem byle jak i już wracaliśmy, nie protestowałem. W domu Pani rolety opuściła tak, że błyski stały się dla mnie niewidoczne. Gdy je widzę to leżę czujnie pod oknem balkonowym i prowadzę obserwacje.
Dziś nieco chłodniej choć ze spaceru wróciłem zziajany i zaraz pójdę podrzemać.
Z Panią dziś poobserwowaliśmy trochę ogródki kwietne i taki tego efekt:
czyjś przydomowy klomb, bardzo ładny wg mnie, bo kolorowy
krzew różany-olbrzym! rośnie tak oparty o domek
pojedyncza róża na innym krzewie
różowo różana drobnica, takich krzewów wokół naszego domu jest pełno, taki dziki gatunek
lawenda
to nie wiem co, ale jest ładne i rosło bardzo wysoko, ja nie byłem w stanie tego powąchać
ten kwiat też wysoki, te dzwoneczki ma na samym szczycie, wiec dla mnie niedostępne:-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
napływ spamu spowodował, że została włączona moderacja, prosze o wyrozumiałość