Obudziłem się pomimo święta dość wcześnie. Dziś znowu był wyścig samochodowy. Te wyścigi dla mnie są nieco denerwujące, nie lubię jazdy samochodem gdy ciągle są zakręty. A zauważyłem, że tak na tym wyścigu jadą - szybko i z nieskończoną liczbą zakrętów. Próbowałem więc zwrócić na siebie uwagę: siadałem przed stolikiem i wgapiałem się w Panią lub Pana wydając półgłośne dźwięki. Potem pojedyncze szczeki coraz głośniej. Zostałem wyproszony. Zero zrozumienia..
W końcu wyścig się skończył, Robert Kubica osiągnął duży sukces, zajął drugie miejsce! Fajnie, ale się cieszę, ze nie muszę z nim jeździć w samochodzie:-))
A tu już ja w lesie:
Ponieważ dziś nie padało i nawet było dość słonecznie pojechaliśmy do lasu. Ku mojej dużej radości po ostatnich deszczach w lesie było sporo kałuż i błota. Oczywiście próbowano odwracać moją uwagę od tych miejsc, jednak czasem udało mi się zmylić ich czujność i wbiegałem dość gwałtownie w wodę i błoto.
Dziś pierwszy raz miałem ubrana pomarańczową kamizelkę ostrzegawczą. Bardzo mnie na początku denerwowała, ale jak już zacząłem szaleć po lesie, to o niej zapomniałem. Ponoć po to ją mam, aby żaden myśliwy mnie w lesie z dziką zwierzyną nie pomylił:-)
Gryzłem różne kije, biegałem z małą piłeczką na sznurku, szybko była cała z błota. Pani i Pan mi ją czasem rzucali w jakieś miejsce i ja jej szukałem. Trening na posłuszeństwo dziś był też atrakcyjny, bo nagrodą była dobra kiełbaska. Starałem się być maksymalnie posłuszny.
Były też zabawy w chowanego. Pani pierwsza mi się schowała za dużym drzewem.
Gapa z niej, bo wlazła w krzaki jeżynowe i ją trochę to podrapało, ja byłem sprytniejszy i gdy ją znalazłem, to poczekałem aż się z nich wyplącze.
Później Pan sie chował, ale zawsze go znalazłem:-)
Pani stała na leśnej drodze, a Pan był między drzewami, a ja biegałem od niej do niego, od niego do niej, bardzo mi się to podobało.
Ostatni etap spaceru, to już chodzenie przy nodze było.
Niestety na parkingu musiałem poddać się wycieraniu ze mnie błota. To zawsze trwa za długo, staram się poddawać temu w miarę spokojnie.
Potem skok na moje siedzenie w samochodzie, zwinięcie się w kłębek i drzemka w trakcie jazdy do domu.
W domu pomijając oczekiwanie na wieczorny posiłek głownie oddawałem się regeneracji sił, czyli spałem sobie spokojnie.
Na zdjęciach można zobaczyć fragment mojego adhd, bieganie z piłeczka i szukanie między drzewami.
a to moje najlepsze dzisiejsze zdjęcie - jestem cały w powietrzu, żadna moja łapa nie dotyka ściółki leśnej!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
napływ spamu spowodował, że została włączona moderacja, prosze o wyrozumiałość