11.03.2008
Zermatt i widok na Matterhorn
Najbardziej jestem rozczarowany tym, że nie spotkałem psa z beczułką na szyi..słyszałem, że mogą takie być w Szwajcarii, rozglądałem się ale żadnego nie zauważyłem.
Może mieszkają one wyżej w górach? Ja niestety nie wjechałem kolejką do góry, może następnym razem to się uda i będę mógł obserwować jak Pan na nartach jeździ?
W ubiegły piątek pojechaliśmy wcześnie rano obejrzeć sławny górski szczyt Matterhorn.
Muszę tu wtrącić, że codziennie robiłem pobudkę pomiędzy 7.00 a 7.10. Wydaje mi sie, że była to dobra pora:-)
Przez pierwsze dni wchodziłem do sypialni i czujnie wgapiałem się w Panią i Pana czy już otwarli oczy, wchodziłem tak po parę razy, aż ktoś sie ruszył. Później niestety sypialnia była zamknięta, niby dlatego, że moje pazury za mocno stukały po panelach..
Wracając do Matterhornu. Pojechaliśmy do miejscowości Taesch, tam musieliśmy przesiąść się na pociąg, bo do Zermatt nie można wjeżdżać samochodem.
Już jechałem pociągiem więc mnie to nie stresowało. Nie jechaliśmy za długo, paręnaście minut. Zermatt jest bardzo ładne, wszystkie domy wyglądają podobnie, jest dużo hoteli i udogodnień dla turystów. Przeszliśmy spokojnie miasteczko do miejsca skąd dobrze było widać Matterhorn.
Dowiedziałem sie, że to bardzo znana góra i czekoladki Toblerone są wzorowane na jej kształcie. I że na opakowaniu Toblerone jest rysunek Matterhornu. Jak smakuje Toblerone to nie wiem, bo mam zakaz jedzenia słodyczy.
Chodziliśmy trochę po takim terenie ze śniegiem i Matterhorn miał sesję fotograficzna. Też się załapałem na parę fotek:-)
W restauracji nie chciało mi sie siedzieć, więc trochę wydziwiałem, kopałem w śniegu, robiłem miny i wzdychałem, nawet szczeknąłem parę razy. Obiad więc zjedli szybko i mogliśmy iść dalej.
Muszę przyznać, że była ładna pogoda i z przyjemnością sobie leżałem w słońcu jak była okazja.
A w drodze powrotnej spałem pomimo serpentyn.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
cześć Enzo jak fajnie że już wróciłeś i się odezwałeś nudno było bez ciebie pani nie miała co mi czytać co porabiasz widzę że poszalałeś na śniegu i to jakim.;):)A wiesz że nasza mama Pika urodziła fajnie no nie zaś rodzinka się powiększyła:):)no to narazie spadam idę na spacer z panem a potem spać pozdrawiam Cofi.
OdpowiedzUsuń