28.10.2008

Lille

W sobotę ku mojemu zdziwieniu zostałem o poranku zapakowany do samochodu i pojechaliśmy w nieznane. Okazało się, że tylko dla mnie nieznane:-)
Myślałem, że pewne decyzje podejmujemy w trójkę, no albo chociaż jestem o wszystkim odpowiednio wcześnie informowany.
Przez część drogi myślałem jak tu pokazać, że poczułem się pominięty. Nic nadzwyczajnego nie wymyśliłem - po prostu nie pozwoliłem ani przez chwilę im zapomnieć o sobie. Tak, parę niezbyt miłych słów usłyszałem na temat swojego zachowania, pewne plany musiały ulec modyfikacji..
Ale też poznałem nowe miejsca, milion nowych zapachów:-), zamiast miast wolałbym las, wodę, plaże, jednak nie narzekam.

Pierwsze nowe miejsce to Lille, miasto we Francji. Duże, tłumy ludzi, mnóstwo psów, stare mury z różnymi zapachami -a może raczej zapaszkami?:-)

Tu fontanna na placu Republiki. Na tym placu znajduje sie Palais des Beaux Arts, czyli drugie najważniejsze po Luwrze muzeum Francji. Pani i Pan mieli w planach sie tam udać, ja oczywiście miałem w tym czasie spokojnie czekać w hotelowym pokoju. To się nie udało.

Zmierzamy w stronę Grand Place:


Zachęcające kawiarnie, które musieliśmy omijać, bo mi nie chciało się jeszcze siedzieć gdzieś bezczynnie, a poza tym ja nie pije kawy:-)
Plac Teatralny, ładna przestrzeń, dobry punkt do obserwacji, usiedliśmy przy stoliku. Grzecznie sie ułożyłem lustrując otoczenie. Ludzie ze stolika obok zaczęli koncert cmokania w moją stronę, nawet coś zagadywali, chyba miło, ale nie znam francuskiego.. Moja koncentracja i spokój przeminęły z wiatrem. Zamówienie zostało złożone i teoretycznie musiałem czekać, aż Pani i Pan zjedzą, by podjąć spacer po mieście. Starałem się dać im dźwiękowo do zrozumienia, że się nudzę. Stolik obok zachwycał się moim użalaniem, a kelner chyba w poprzednim wcieleniu był ślimakiem.
Nie będę już wnikał w szczegóły na temat tego dłuuugiego posiłku. Długiego, choć nie zarejestrowałem zbyt dużo jedzenia, ba nawet kawa się nie pojawiła! Hehe bo jakbyśmy jeszcze mieli na nią czekać, to pewnie zmierzch by zdążył szybciej zapaść.

Sklep z smakołykami dla ludzi, który obejrzeliśmy tylko z zewnątrz. Zapamiętałem to miejsce, bo tam z Panią chwilę stałem i wiele osób do mnie zagadywało, a jeden pan nawet mnie w biegu pomisiował! Dialogu z nikim nie nawiązaliśmy, bo my ich nie rozumieliśmy, a oni nas. Ale z intonacji i pojedynczych słów wynikało, że to zachwyty nad moja hmm psią urodą:-)))
Może to nieskromnie brzmi, ale te komplementy są takie przyjemne dla psiego ucha.

Popołudniu poszliśmy zobaczyć Cytadelę. Wejście:

i cóż to za niespodzianka.. zamknięte. Nie da się ot tak sobie wejść. Wizytę trzeba umówić i jest ona możliwa tylko w określonym terminie, od maja do sierpnia. Ale nie tylko my o tym nie wiedzieliśmy. Każdy kto podszedł pod te drzwi był zdziwiony.
Fajny sposób na zwiedzanie:-)

To katedra Notre Dame de la Treille. Dość stara, fasada wejściowa jest nowa, wykonana jest z bardzo cienkiego marmuru. Słońce przez niego prześwieca i w kościele dzięki temu robi się niezwykła aura. Naocznie tego nie widziałem, bo nie mogłem wejść do środka. Z zewnątrz wygląda "normalnie". Biały marmur, czarne drzwi.

Zdjęcie zrobione w środku, słońce akurat jeszcze przyświecało. Drzwi od środka są.. przeźroczyste. Nie wiem z czego są, że jest taki efekt. Katedra jest ogromna.

A to pokoik hotelowy. Tak, przestrzeń taka, że trudno napisać "pokój":-)
Dobrze, że tylko tam spaliśmy, bo poruszać się było ciężko. Na szczęście mój kocyk dało się ułożyć i spałem całkiem dobrze, przyznaję, że brak swojej kanapy jednak odczuwałem:-))

3 komentarze:

  1. Fajna miałeś wycieczkę. A pokój to raczej nie pokój, a wnęka hotelowa :-) moja pani mieszkała kiedyś w czymś takim w Zakopcu. No jedyna zaleta takiego pomieszczenia, jest to, że masz wszystko pod ręka :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Enzo, zamieniasz się w globtrotera/globrtotuara (niepotrzebne skreślić) - w ilości odwiedzonych miejsc niedługo prześcigniesz Badzielca ;)
    A my z Panią cieszymy się, bo dzięki temu też coś zobaczymy :))

    OdpowiedzUsuń
  3. no Splendi ten pokoik to jeden z mniejszych w jakich spalem. raz juz w jednym z zamkow spalem w takim alym, ale wtedy ja bylem mniejszy wiec jakos mi to nie przeszkadzalo:-)

    Bankierze, Badzielec to w calkiem innych rejonach podrozuje, gdzie moja stopa zapewne nigdy nie stanie:-)

    OdpowiedzUsuń

napływ spamu spowodował, że została włączona moderacja, prosze o wyrozumiałość

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...