W sobotę było od dawna już zapowiadane moje spotkanie z Wolfem i Rufusem.
Około 11-tej już byłem na balkonie i obserwowałem ruch na ulicy. W końcu zauważyłem auto, a sylwetka kierowcy pasowała mi do Kare. I faktycznie, otworzył bagażnik i zaraz wyskoczył Rufus i Wolf.
Przywitaliśmy się dość dziko, od razu też zrobiliśmy mały chlewik, bo z naszej trójki tylko Wolf potrafi ładnie pić z miski;-).
Dostałem od Kare nową zabawkę, psie, świecące frisbee!
Robiliśmy w domu w trójkę niezłe zamieszanie i dlatego po chwili pojechaliśmy na pobliskie dzikie łąki.
Tam mogliśmy się wyszaleć, oczywiście Rufus jak zawsze, niby z nami ale jednak na uboczu.
Na krzakach dziwne pajęczyny, nas też oblepiały ale to oczywiście nam nie przeszkadzało.
Przyjacielskie, psie czułości:
Wspólne biegi, łapa w łapę:
Rufus jako najstarszy i najbardziej zrównoważony;-) nie zajmuje się wygłupami tylko samodzielnie jakieś tropy bada:
Rufus załapuje się na misiowanie:
Ładnie się ustawiliśmy?;-)
Spotykamy inne spacerujące psy:
Czyż nie jest to interesująca dama?:
I już nieco zmęczeni zabawą i słońcem zostajemy upchani w bagażniku:
Wolf chyba chciał zostać w garażu:
Wcale mu się nie dziwiłem, w garażu zawsze chłodno, a w sobotę upał był spory.
Potem znów zachlapaliśmy podłogę i zostaliśmy w domu sami, była to pora na odpoczynek, jak najbardziej zasłużony.
Wieczorem jeszcze spacer po naszym parku, wszędzie grille z kiełbasami i innym mięsiwem. W parku taki tłum, że szok, nawet na tzw. psiej łące grillowano, co mnie zadziwia;-)))).
Na placu obok jakieś zgromadzenie, tłum jest, ale nie za wielki, za to ile policji!!
Przeszliśmy dostojnie obok łapiąc przyjazne spojrzenia, no przynajmniej od niektórych osób:-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
napływ spamu spowodował, że została włączona moderacja, prosze o wyrozumiałość