Nastąpiły różne zmiany, w moim pokoju!
Od paru dni przeczuwałem, że tak będzie, bo ciągle coś stało w nieswoim miejscu, jakiś taki chaos był.
Teraz wszystko się zmieniło, tylko moje legowisko jest tam gdzie było, na szczęście;-)
Chciałem uczestniczyć w tych pracach, ale cięgle mnie odganiano. Obserwowałem więc z jak najbliższej dozwolonej odległości wiercenie otworów w ścianach, skręcanie biurek, rozplątywanie miliona kabli i tego typu rzeczy. Najbardziej nie potrafiłem zrozumiec po co Pani ściągała z regałów książki skoro za dosłownie kilka chwil z powrotem je tam układała. Teraz się oswajam z nowym dizajnem w pokoju, nie podoba mi się to, że nie mieszczę się pod biurkami! Chyba, że sobie jakąś sprytną metodę opracuję;-))
Ponieważ różne rzeczy leżały sobie przez ostatnie dni na kanapie, to oczywiste, że ja się nimi interesowałem. Pani jednak wszystko kazała mi oddawać czy to była książka z francuskimi słówkami, czy jakiś kabelek czy zwykły kawałek plastiku..
W środę wieczorem bylem wyjątkowo późno na spacerze i po powrocie jeszcze nie odczuwałem potrzeby snu. Pan już jednak prawie zasypiał, a Pani oglądała jakieś wiadomości. Postanowiłem więc pooglądać sobie kanapę, a dokładniej co tam jest ciekawego. Moja uwagę zwrócił taki mały, biały walec. Pachniał jakby metalem, ale nie do końca. Porwałem go i zaniosłem na legowisko. Obwąchałem dokładnie, polizałem i nic - najwyraźniej w środku tego walca było coś interesującego, to przyłożyłem zęby. Wpierw lekko nacisnąłem, dla rozpoznania terenu;-).
Dalej nic, to już śmiało ugryzłem z całej siły... oj to dało zaskakujące efekty! Ten walec syknął mi prosto w sznupę i odstawił na środku pokoju jakiś dziki taniec cały czas sycząc jak oszalały.
Ja leżałem jak skamieniały. Pani pomyślała, że to woda z butelki eksplodowała(tak jak się czasem potrzęsie butelką z napojem gazowanym i potem ja otworzy).
Przybiegła do mojego pokoju i już od progu wiedziała co zdemolowałem. Ten walec jak się okazało był takim mini dezodorantem, jak przebiłem go zębami to cały zapach się wydostał. Ponoć to był neutralny zapach hmmm;-)))
W pokoju było aż gęsto od tego zapachu, moje legowisko już nie pachniało moimi stopami, a moje udka były maksymalnie uperfumowane.
Koszmar.
Pani mi szybko dała legowisko z balkonu, a kamuflaż spędził noc na balkonie a wczoraj został wyprany;-).
Udka sobie sam wylizałem, choć nie było to za przyjemne, przegryzłem potem psim odświeżaczem.
Do rana w pokoju była mocno perfumeryjna atmosfera. A to wszystko przez ciekawość.
Jutro Wolf i Rufus mają przyjechać, to muszę z nimi pogadać czy też kiedyś psiknęli się dezodorantem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
napływ spamu spowodował, że została włączona moderacja, prosze o wyrozumiałość