29.02.2008

czytelnia






Wszystkie zdjęcia są z września 2007. Byłem wtedy przez jakiś czas sam z Panem, Pani była w Chorzowie z Babcią.
Pan niestety chodził do pracy i musiałem siedzieć sam w swoim pokoju..Ucinałem sobie drzemkę, ale sami powiedzcie ile można spać? W końcu postanowiłem pooglądać co to za cuda są w tym pokoju. Półki z książkami od razu mi spasowały. Jest w czym wybierać więc też starałem sobie lekturę jakoś urozmaicać. Trochę sensacji, informatyki, historii, ekonomii, a nawet ciekawa książka o fizyce sie trafiła. Zajęło mi ogarnięcie tego wszystkiego jakiś czas, smakowałem lekturę przez kolejne dni. Pierwszego dnia Pan był pod wrażeniem, może się nie spodziewał, że interesuje mnie literatura?
W kolejne dni był jakiś nerwowy gdy wracał i zastawał książki na podłodze. Hm, a może o to mu chodziło, że ich nie odłożyłem na miejsce?
Lektura zawsze wywoływała u mnie silne emocje i następowało psie adhd, szkód wielkich nie było, raz lampka sie wywaliła..Pan zaraz zrobił dokumentacje i wysłał Pani, że niby bałaganiarz jestem i zachować sie nie umiem.
Któregoś dnia Pan wpadł na świetny(w jego wyobrażeniu) pomysł i zbudował z kartonu zasłonę na książki. Wiele miesięcy dolne półki były przede mną ukryte! Po prostu skandal.
Teraz nabrałem dystansu do czytania i tylko czasem miejscowy spis firm przejrzę, albo atlas Niemiec. To co widać na zdjęciach to chyba największy bałagan jaki zrobiłem. Ot, przewrócona lampa i parę zamęczonych moim czytaniem książek. Raz chyba pogrzebałem w koszu stojącym przy biurku Pana, ale same papiery tam były, liczyłem na coś więcej.
przypomniało mi sie, że jeszcze wyskubałem tapety w paru miejscach..ale tylko w przedpokoju i swoim pokoju:-)
I różne ubiory zwane bielizną tak potraktowałem, że Pani to wyrzuciła.
Oj chyba muszę kończyc, bo mi sie przypominają różne niedobre rzeczy, a przecież nie będę sam siebie przedstawiał w czarnym świetle:D

a balia z tygrysami fajna, podoba mi się, ciekawe czy tygrysy przywitałyby mnie przyjaźnie..
widziałem na stronie Cofiego podobne ujęcie, tylko zamiast balii był basen z labradorami:-)

28.02.2008

jazda w samochodzie




Bardzo lubię jeździć w samochodzie. Sa różne rodzaje tras:
-krótka, do pana weterynarza
-średnia, np. do Frankfurtu
-długa, to taka gdy jedziemy i jedziemy, zdążę sie porządnie wyspać, ściemni się, a my dalej w drodze:-)

Nawet do weterynarza jazda mnie nie stresuje, Doktor Węgier jest bardzo miły i ma asystentki, które zawsze mnie głaszczą i mówią do mnie miło. Doktor robi mi zawsze mało przyjemne rzeczy - grzebie w uszach, raz robił coś pod moim ogonem!!, dotyka moje łapy, ugina je, naciska..dawał mi też różne zastrzyki, ale ja ich nie czuje i one nic nie bolą. Dwa razy po zastrzykach mocno zasnąłem, po przebudzeniu świat był jakiś rozmazany i czułem niepewność w łapach. Podsłuchałem później różne rozmowy udając drzemkę na kanapie i dowiedziałem się, że miałem robione zdjęcie raz przednich łap, a za drugim razem tylnych. Całkiem bezsensu mi sie to wydaje, przecież ciągle Pan albo Pani robią mi zdjęcia i nie dostaję wtedy żadnych zastrzyków??
Może gdy Doktor robi zdjęcia to trzeba zawsze spać?
Tylne łapy ponoć dobrze nie wyszły. Ale nie wiem dokładnie w czym rzecz. To chyba Pan i Pani sie tym będą zajmować.
Średnie jazdy są dobre na krótka drzemkę, byle jechać prostą drogą. Jak jedziemy jakimiś zakrętasami to mnie to trochę wybija z rytmu, spoglądam sobie wtedy przez okna.
Długie trasy niepokoją mnie jedynie ze względu na moją porę jedzenia. W czasie podróży nie dostaję swojego jedzenia, więc jak na okolice sygnału z Faktów TVN nie dojedziemy, to trochę się denerwuję. Chyba, że akurat mocno śpię:-)
Jechałem już do Polski i do Francji, parę razy. I słyszałem, że moje zachowanie w samochodzie jest wzorowe. Moje miejsce jest na tylnej kanapie, mam tam taką plandekę, albo coś innego na czym mogę się wygodnie ułożyć. Przeważnie jest ze mną tygrysek-maskotka. Niestety muszę na czas drogi być przypięty do takich szelek, bardzo mnie wkurzają. Zatrzymujemy się co jakiś czas w takich miejscach gdzie stoi zawsze dużo ogromnych samochodów. Pan wlewa coś do auta, a ja idę z Panią na załatwienie moich potrzeb. Ale w podróży nie bardzo mi się chce i mało co robię:-)
Na tych postojach często spotykam inne psy, one też są w podróży, niektóre zdążą mi się poskarżyć, że nie lubią jeździć w samochodzie. Współczuję im, bo podróżowanie jest przecież bardzo przyjemne.
Na zdjęciach grzecznie siedzę, wyleguje się i jestem z Kama w samochodzie jej Pana. Wtedy jechałem w innym miejscu, taki kącik do którego wchodzi się z tyłu , a nie z boku.

27.02.2008

informacja dotycząca zdjęć

po kliknięciu w dane zdjęcie można je znacznie lepiej obejrzeć :-)

moje leśne szaleństwo








Czy widzieliście kiedyś na żywo psie adhd?
Ja swoje dziele na dwa rodzaje: domowe i w środowisku naturalnym.
Różnią sie one natężeniem, wiadomo, że w takim lesie to jest więcej różnych możliwości na szaleństwo.
W domu najczęściej biegam między przedpokojem, a swoim pokojem. W pokoju wskakuję na swoją kanapę i z niej robię zeskoki na legowisko, dywan, takie małe kółka to są.
Na łące biegam w kółko z całą swoją mocą, jak po drodze jest jakaś roślina, to ją wyrywam.
W lesie jest najlepiej. Jak tylko znajdę jakaś kałużę, albo błoto to zaczynam swoje biegi -przeskakuje wtedy gałęzie, rowy, kręcę sie między drzewami, zaliczając kałuże lub błoto tyle razy ile się da. I oczywiście podgryzanie krzaków lub wyrywanie dużych traw z korzeniami.
Takie szaleństwo nie trwa długo, ale daje mi wiele psiej radości. Lubię biegać na takim otwartym terenie.
Zdjęcia to leśny spacer z stycznia tego roku.

czy wyglądam na niegrzecznego?




Dzisiaj rankiem zdenerwowałem Pana:-(
Na porannym spacerze pognałem za innymi psami i gdy Pan mnie wołał nie reagowałem. Może wołał mnie wcześniej niż usłyszałem, ale byłem zajęty tamtymi psami.. A później trochę udawałem, że nie słyszę nawoływań. Sam nie wiem dlaczego czasem tak mam. Wiem, że muszę pobiec, a później to samo tak wychodzi, że nie reaguję na przywołanie. A przecież trenuję to do znudzenia. To chyba moja psia natura. Może trochę bardziej się postaram, bo jednak potem smutno mi, że Pan sie do mnie nie uśmiecha. Jak wróciliśmy z łąki to zaraz Pani na mnie naskarżył..i poszedł do pracy. Ja i Pani ucieliśmy sobie jeszcze poranną drzemkę.
Jak w południe poszedłem na łąkę z Panią, to byłem grzeczniejszy. Wiało ostro, moje uszy furkotały. Pani miała czapkę z daszkiem i wiatr jej ją też zerwał z głowy:-)
Bawiliśmy sie kijkami i trening z gwizdkiem miałem. Chyba dobrze poszło:-)
Łąka była pusta, bo gdy jest silny wiatr i deszcz to mało kto tam przychodzi.
Gdy Pan wrócił z pracy, to już nie był zły, bo witał się ze mną radośnie.
Nie wiem jak pogodzić moja naturę z wymaganiami jakie są przede mną stawiane.
Ponoć inne psy przywołane od razu biegną do swego pana, może z czasem też tak będę robił?
Choć widzę też inne zachowania, dziś znowu spotkałem tego owczarka niemieckiego, który dość żywo na mnie reaguje i jego pan sobie nie radzi w tej sytuacji.
Sam o sobie myślę, że jestem grzeczny. Dziś ze stołu zdjąłem przedmiot do zapalania świeczek(Pani mówiła o tym "zapalniczka"), nie ukryłem się z tym tylko obok Pani sie ułożyłem z ową zapalniczką w sznupie. Pani na mnie spojrzała i od razu podeszła i wyjęła mi tę zapalniczkę, ponoć miałem "chytre spojrzenie"????
Reszta dnia upłynęła w spokoju, choć misiowania mogło dziś być więcej:-)
zdjęcia z listopada 2007

26.02.2008

przytulanki










Bardzo lubię się przytulać i zawsze czekam na pieszczoty od Pani i Pana. Najchętniej to leżałbym na ich kanapach oparty o poduszki i zwinięte koce. A w tv mogłyby wtedy być pokazywane jakieś filmy o dzikich zwierzętach, albo innych psach. Niestety, mało kiedy udaje mi się zdrzemnąć na ich kanapie. Choć ja ich nie wyganiam z mojej! Pani często sobie siada u mnie i ja wówczas tam wskakuje i zwijam się w kłębek na jej kolanach. Wczoraj Pan położył się na mojej kanapie, to szybko wskoczyłem mu na brzuch, ułożyłem się na grzbiecie i leżałem swoimi atrybutami męskimi do góry:-)
Nie wiem dlaczego się ze mnie śmiali..przez ten śmiech nie było mi za wygodnie.
Dziś za to trochę czasu buszowałem po ich kanapach, wpierw wygłupy, a później krótka drzemka, ale w wygodnych warunkach.
Zastanawiam się czy czasem w nocy sobie nie wchodzić na te kanapy, zawsze słyszę rano budzik, wiec zdążyłbym zeskoczyć i ułożyć się na swoim miejscu. Oczywiście to nielegalne działanie by było:-)
Na zdjęciach prezentuję moje różne przytulance. A to tygrysek, a to rekin, Pani, Pan, Kama, a nawet Hoover, ktory gdy sprząta wydaje usypiający mnie pomurk.
Lubie tez leżeć z sznupą na krześle tzn. na jego nodze, szczególnie gdy Pan siedzi na tym krześle:-), wtedy zawsze wtulam się pomiędzy jego nogi a nogę tego krzesła.
Do miski już się tak nie przytulam:-), wyrosłem z tego. Gdy byłem młodszy to wydawało mi się, że w ten sposób dyskretnie daję Pani do zrozumienia, że miska jest PUSTA.
Obecnie najbardziej lubię jak ktoś siedzi na kanapie i mogę się ułożyć na kolanach, ewentualnie biorę jakiś moj sznur i sobie układam obok siebie go, czy też pod sznupą. Dziś spałem z gumowym kółeczkiem w pysku, jakoś tak wyszło, chciałem się nim pobawić, a tu powieki mi opadły i już spałem.

23.02.2008

Dzisiejsza wyprawa nad jezioro







Dziś miałem niespodziankę, Pan pojechał ze mną nad jezioro.
Nie spodziewałem się tego, byłem przekonany, że jedziemy do lasu, albo na pola. Tak bardzo się ucieszyłem, że w końcu wskoczę do wody. Pan chyba czytał moje wspomnienia o pływaniu i postanowił otworzyć dziś sezon 2008:-)
Na dworze było wiosennie, słońce świeciło, nad jeziorem tłumów nie było.
Pan wziął mój pomarańczowy aport i poszliśmy na brzeg. Według Pana woda była zimna, dla mnie bez różnicy. W końcu to ja miałem pływać, a nie Pan.
I wskakiwałem za aportem, raz bliżej brzegu Pan rzucał, raz dalej. Kątem oka widziałem łabędzia i kaczki, ale skupiałem się na wyłowieniu aportu i dostarczeniu go na brzeg.
Czasem byłem obserwowany przez przechodzących ludzi, chyba podziwiali jak zgrabnie i szybko pływam. Niestety jak dopływałem do brzegu, to nikogo nie było, a chętnie bym przecież podbiegł się przywitać.
I niestety nadszedł moment, że Pan postanowił zakończyć wodne zabawy. Poszliśmy w strone samochodu gdzie zostałem wytarty, nie lubię tego za bardzo. Sam się otrzepuje z wody, wg mnie to wystarczy. Ale poddaję się temu rytuałowi wycierania skoro trzeba.
Wbiegłem zadowolony do domu, a tam wyczułem, że jakieś dodatkowe porządki były, wykładzina i dywan pod stołem pachniały jakoś obco. Ale jak trochę sie tam powyleguje to znowu będzie mój zapach dominujący.

jeszcze raz pływanie





jeszcze parę zdjęć z pobytu nad wodą.

pływanie z Kamą




Gdy w 2007 roku przyjechałem do Polski, to mieszkałem właśnie u Kamy. I później już zawsze mieszkałem u niej. Pierwszy raz to byłem jeszcze mało dorosły i ciągle ją nagabywałem do zabaw. Kama się ze mną bawiła choć z jej sygnałów zrozumiałem, że nie jest to dla niej tak ważne jak dla mnie. Brałem jej zabawki, czasem leżałem na jej legowisku, szczerze mówiąc mocno ja męczyłem..
Ale gdy jechaliśmy/szliśmy w teren to rozumieliśmy się świetnie, zresztą zobaczcie na zdjęciach jak szaleliśmy:-)
Każdy z nas chciał wyłowić aport z wody, próbowaliśmy go sobie nawet na piasku wyrywać. W dodatku wszędzie był piach, a ja lubię kopać w piasku:-)
Kama jest już dorosła, jest goldenką i mieszka w Sławkowie ze swoja Panią i swoim Panem.
Wśród goldenów są nazywani "Kamowie". To moi chyba powinni się nazywać "Enzowie":-)))

Jeszcze opisze moje inne spotkania z Kamą, to był taki wstęp:-)

22.02.2008

spokojny dzień





to są zdjęcia z kwietnia 2007, byliśmy wtedy na spacerze w parku, wokół stadionu Rheinenergie.
Wyglądam prawie tak samo, no może łeb mam większy i trochę urosłem.
Słyszałem wczoraj jak sąsiadka się Pani pytała czy jeszcze dużo urosnę. Sam nie wiem? Mi się wydaje, że nie jestem jakiś za duży i za ciężki. Dziś podczas zabawy wskoczyłem Pani na kolana, odbiłem się z czterech łap i wylądowałem częściowo na jej kolanach, a częściowo na kanapie. Chyba nie była zachwycona moim skokiem. A ja przeciwnie, odkryłem, że tak się fajnie skacze i będę przy każdej okazji tak wszędzie wskakiwał. Już na kanapy z dużego pokoju bez problemu tak wskakuje, nawet gdy są przysunięte w sposób, który ma mi przeszkadzać w skokach. Ha ha..
Dziś na spacerach znów był trening z tymi smakowitymi nagrodami, nie wiem konkretnie co to jest ale zapach bardzo nęcący i jestem nim mocno zainteresowany. Nawet w południe nie zwróciłem większej uwagi na zaczepki owczarka niemieckiego. Pan tego psa się zdenerwował, krzyczał głośno, owczarek pobiegł do mnie najkrótszą drogą. Nie wiem o co chodzi, że nie wolno przebiegać ulicy??
Dziś dużo sobie drzemałem, nic w domu nowego się nie działo, choć gdy coś sie dzieje w kuchni to wolę sobie tam gdzieś leżeć. Wprawdzie mało kiedy cos spada na podłogę, a w inny sposób nie mam co liczyć na jedzenie.

21.02.2008

czwartek


Dziś podczas południowego wyjścia widziałem interesujące rzeczy: tam gdzie rosła trawa i były drzewka wykopano wielkie dziury, a obok kręcili sie jacyś panowie. Najciekawsza była maszyna, buczała cicho i taka łapką wsypywała ziemię do tej dziury. Bardzo mi się to podobało, maszyna robiła ciągle to samo, panowie obok coś maszynie rękami pokazywali i wtedy łapka ruszała sie to w jedna to w drugą stronę. Długo się na to gapiłem, ale Pani chyba sie to tak mocno nie podobało, bo kazała mi iść dalej. A dalej stało ogromne auto - z tyłu miało takie coś na czym pan układał paczki i to coś jeździło na dół. Szkoda, że nie mogłem też na tym czymś pojeździć. Trochę to przypominało windę z naszego domu.
Winda jest jakaś dziwna, mieszkamy na drugim piętrze, ale ja nie chodzę po schodach, ponoć są śliskie i "zdradliwe"(?). Winda ma srebrne ściany i drzwi, które się same zasuwają. Czasem dość gwałtownie:-)
Winda często się zacina, nie chce zjechać na nasze piętro, nie chce ruszyć z nami na dół. A raz się zacięła ze mną i Panią w środku. Czułem, ze Pani się spięła, ale postanowiłem nie poddawać się jej zdenerwowaniu i siedziałem spokojnie udając, że się nie kapnąłem iż coś jest nie tak.
Na spacerze zauważyłem kolorowego kocura, który usiłował się schować przede mną pod jakimś samochodem.. niestety byłem na smyczy i nie dało się podbiec bliżej. Sam nie wiem dlaczego kocury działają mi na nerwy. Może to jakieś wspomnienie z czasu szczenięcego, coś czego nie pamiętam. Sierść na karku mi się postawiła na sztorc, chyba nawet groźnie wyglądałem:-)
A rano na spacerze z Panem widzieliśmy jeża, biegł przez ulicę. Kiedyś nawet zauważyłem na chodniku króliczka, ale jakiś ociężały był, te króliczki z łąki są szybsze.
Na łące najczęściej i tak biegam za ptakami, zawsze wydaje mi się, że jakiegoś dogonię.
Zbliżają się chyba dni w które Pan jest w domu, pewnie gdzieś z nim pojadę, może las, może jakaś woda? Chyba, że znowu pojedziemy w to miejsce gdzie będziemy niedługo mieszkać? Ale chyba nie, usłyszałbym, że są takie plany. Całkiem nie rozumiem po co tam jeździć jak zamiast domu jest łąka i to ogrodzona płotem..Okolicę juz sobie obejrzałem, widziałem drzewa, zieleń, ponoć blisko jest więcej łąkowych terenow i jakies jeziorko:-)))

20.02.2008

drzewo


http://enzowy.posadzdrzewo.pl/

pod tym linkiem rośnie moje własne drzewo.
jak na niego klikniecie, to będzie coraz to większe. Drzew powinno być jak najwięcej, żeby szło się położyć w jego cieniu, no i łapę trzeba też mieć gdzie podnosić przy czynności intymnej:-)
Nie znam się za bardzo na środowisku naturalnym, jego ochronie, ale myślę, że powinno być dużo drzew! Każdy przecież lubi jeździć do lasu..
Sami też możecie mieć swoje drzewo, na podanej przeze mnie stronie można postarać się o to. Jak podacie swoje adresy do drzew, to codziennie będę ich doglądał:-)

ruchomy link w zakładce po prawej stronie

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...