25.09.2015

wrzesień w Adlikonie

Powoli pojawiają się pierwsze oznaki jesieni. Na razie dość dyskretnie.
Chociaż wczoraj napadło mnie babie lato i cała moja sznupa była nim oplątana;-)

Podczas spacerów warto się rozglądać. Oto przydomowa winorośl w domu Koguta , którego swoją drogą naprawdę baaaaaaardzo długo już nie widziałem!

Grusza, owoce może nie wyglądają apetycznie, ale samo drzewko ładnie jest przytulone do domostwa.



A zaraz obok gruszy figa! Tak, w Adlikonie rośnie sobie figa i nawet owocuje. Na własne oczy widziałem, że drzewo ma pełno owoców. Tylko koguta i kur nie widać, cóż...

Przy innych domach trochę kwiatów:




Dynia, chyba jedno z najbardziej charakterystycznych jesiennych warzyw.

I jeszcze króluje wszędzie zieleń, tylko w nielicznych miejscach robi się żółto, pomarańczowo i czerwono.

I motylka z bliska widziałem;-)

na moim wakacyjnym podwórku

Mój domek nazywał się La Pieve. Były jeszcze 4 inne - w żadnym nie było psa, więc sam musiałem się zajmować doglądaniem czy wszystko jest ok.
Jak wspomniałem kręciły się wprawdzie koty, no ale wiadomo, że koty zajmują się innymi sprawami niż psy.
Każdy domek miał swój kawałek zieleni, ten widoczny poniżej to właśnie mój. Murek jako granica z innych stron drewniane belki i krzaki.
Na moim terenie rosła oliwka, jałowce i inne rośliny(nieznane mi z nazwy).
Były też dwie donice z kolorowymi kwiatami.

Oczywiście i stół dla ludzi, ja chętnie leżałem pod stołem;-)
Okolice stołu były moimi ulubionymi: widziałem przez otwarte okna co dzieje się w domu, więc miałem stale łapę na pulsie.

Ten moment kiedy nie wiem czy bawić się nadal, czy rozmyślać, czy może już drzemka..
Moja zabawka ozdobiona koniczynką;-)
Etap rozmyślań:
Etap drzemki:
Po przebudzeniu też chwila na dojście do tego co, gdzie i jak;-)

Domy były tak umiejscowione, że pośrodku był mały placyk.
Też się na niego kiedyś wybrałem, jak i na sąsiednie trawniki, w końcu te belki nie stanowiły wielkiej przeszkody.
Ale to były epizody, taka psia ciekawość.
Jak widać trafił się i deszcz, jeden dzień troszkę popadało.
Ostatnie spojrzenie na teren i za chwilę w drogę do domu. Nie będzie własnego podwórka, ale za to będą moje wygodne, kochane legowiska!

24.09.2015

spacerując

Parę obrazków z moich codziennych spacerów wakacyjnych.
Ale wpierw napiszę jak wygląda(ł) mój każdy dzień na wypoczynku.
Pobudka wcześnie, czasem nawet przed wschodem słońca. Bo w sumie czemu nie?
Wynikało to z dwóch powodów: chęć zjedzenia porannej porcji paszki i chęć polegiwania na trawniku.
Jak już zbudziłem Pana, to szliśmy na spacer sarnią ścieżką. Załatwiałem swoje potrzeby, zostawiałem wiadomości, badałem teren czy przez noc jakieś zmiany nie zaszły. Potem już szybko do domu i miska.
I już ten moment gdy mogłem objąć we władanie przydomowy trawnik! Wpierw obchód, nozdrzowanie krzaków, zabawa moim winnym korzeniem aż do uczucia senności.
Potem drzemka albo na trawie, albo na kamieniach. W słońcu, albo w cieniu. Oczywiście były też sytuacje, że musiałem stróżować. Zostawałem sam, wykorzystywałem ten czas na porządne wyspanie się. Raz nawet w sypialni..ale zostałem nakryty i potem już nie miałem dostępu do łóżka. Skandal..
No nic.
Żałowałem że nie moge sobie pobiegać pomiędzy winnicami, no ale trudno. Najważniejsze, że mogłem być podwórkowym psem. Bywało, że chciałem i nocować na dworze;-)
Moje wyjścia w teren nie były jakieś specjalne, ale szybko poczułem że mam do dyspozycji spore terytorium i się wczuwałem w jego opiekę;-)
Tyle, że trawy za dużo nie pokosztowałem - było jednak sucho.


Tak, winogrona były blisko, w zasięgu nosa;-) i oczu. Tylko język za krótki!

Po lewej młodziutkie i małe krzaki winorośli, po prawej już stare, z ogromną ilością owoców.

Wschody i zachody słońca, codziennie byłem ich świadkiem.

Coś tam zawsze ciekawego się w tych trawach i krzaczkach znalazło..


23.09.2015

sprawa winogron

Większego wakacyjnego rozczarowania to dawno nie przeżyłem! Wokół winnice, a wszystkie otoczone siatka, płotem czy przynajmniej elektrycznym pastuchem. Po prostu konsternacja i zaskoczenie maksymalne. Nie mogłem w to uwierzyć.
Dlaczego, jak to, po co..pytajniki w głowie.
Czyli nie będę mógł się przejść pomiędzy rzędami dostojnych krzaków,nie powdycham zapachu nagrzanych słońcem kiści winogron, nie skosztuję czy już są dojrzałe?
Tak, dokładnie tak to się odbyło, podziwiałem zza płotu.
W okolicy w której pomieszkiwałem wszystkie pola z winogronami były ogrodzone i niedostępne.
Wydedukowałem, że to ma związek z lasem. Akurat okolica mocno leśna i sporo zwierzyny, która sobie swobodnie biega. Być może sarny robiły za dużo bałaganu pośród winogronowych krzaków?
Bo elektryczny pastuch stawia sprawę jasno: odstrasza zwierzęta.
Wystarczyło jednak pojechać w kierunku na przykład Sieny, tam więcej pól i łąk, winnice płotów nie miały.
Parę widoków - bardzo też lubię oliwne gaje.



A jak wyglądają zagrodzone winnice? Mniej więcej tak:


W te wakacje zjadłem więcej pomidorów niż winogron;-)

sarny i inne zwierzęta

W czasie wakacji spotkałem różne zwierzęta, niektóre tylko na węch;-)
Codziennie rankiem, można nawet napisać, że o brzasku, wyczuwałem sarny. Musiały się budzić wcześniej niż ja.. A ja czasem byłem na łapach jeszcze przed wschodem słońca.
Sarny przychodziły na ścieżkę prowadzącą od mojej letniej rezydencji do szosy.
Ta ścieżka była po obu stronach pełna zieleni: z jednej ogrodzona winnica, z drugiej jeżyny, krzaczki jakieś, iglaki. Tam właśnie sarny sobie chodziły i zostawiały po sobie różne ślady. Ja też zostawiałem dla nich ślady, ale może tego tematu nie będę rozwijał. Akcja wymiany śladów wywołała pewne spięcie, dostałem reprymendę za moje ekhm działania;-).
Saren nie udało się sfotografować, choć każdy je widział.
Kogut - to symbol regionu Chianti. A najbardziej czarny kogut, taki jeden był w okolicy, ale też nie zapozował do zdjęcia, więc pokazuję tylko malowane, kolorowe koguty ze sklepu z pamiątkami.
Jeden z okolicznych kogutów piał głośno codziennie rano, potem swoje trzy grosze dorzucały osły. Tak, w dolinie mieszkały osły, jak one potrafią się drzeć! Wcześniej nigdy osła nie słyszałem:-), sarny zresztą też nie, a sarny tak śmiesznie szczekają.
Proszę, znalazłem nawet filmik:


Kręciło się też sporo jaszczurek, ale wszystkie raczej takie małe. No być może i te większe zamieszkują Toskanię, ale ja ich nie wypatrzyłem.

Mnóstwo kotów. Wszędzie, częściowo jakby bezdomnych???
Po terenie wakacyjnych domków kręciła się kocia rodzina. Szara kotka i kilka kociąt plus jeden koci kuternoga(miał jedną łapkę zbiednościowaną, ale śmigał bez problemu jak inne koty).
Trudno zgadnąć czy te koty były czyjeś, ale ciągle były na dworze. Nie denerwowały mnie póki nie właziły na mój trawnik, wtedy pyskowałem.
Na zdjęciu całkiem inny kot, wygrzewający się w jednym z toskańskich miasteczek.
Tak, sraluchy  gołębie są w każdym mieście, najbardziej lubią różne zabytki.
U nas było mnóstwo jaskółek, nawet mieszkały pod dachami tych domów(pod naszym też) i wieczorem cała gromada ich latała i pożerała komary. Bardzo miłe te jaskółki:-)
Konie na służbie. Tu we Florencji akurat. Policyjny patrol na koniach. Mam nadzieję, że po służbie pasą się na jakiejś przyjemnej łączce.

Czasem jadąc jakąś mniej uczęszczaną drogą można spotkać na przykład lamę. Skąd ona na poboczu się wzięła? Nie jest to wiadome, spacerowała sobie podjadając zieleninę.
Jeszcze raz kogut, w tej klasycznej wersji dla regionu, czyli czarny.
I krótka historyjka zdjęciowa.
Upalny dzień, mała miejscowość, ale pełna turystów.
Kot siedzi w kamiennej umywalce, już po chwili można się zorientować, że go suszy.
Ale wody nie ma (dzień upalny i gorący), jest zakręcona, a na dnie umywalki tylko jakieś suche liście.
Oj stoją ludzie i się patrzą, na szczęście Pani moja odkręca ten kranik i woda zaczyna lecieć. I kot wcale nie ucieka, a po kociemu chłepce. Zostaje też bohaterem pewnie z setki zdjęć -każdy kto przechodzi obok się zatrzymuje i robi zdjęcie;-).



22.09.2015

toskańskie widoki

W oddali widać i winnice, i oliwki. Wszędzie jeszcze zielono i spokojnie, winobranie jeszcze czekało.

Najbliższa okolica też była pełna uroku.




Charakterystyczna dla regionu zabudowa
Volterra
Wąskie ulice, strome chodniki, schody, schodki, wszędzie oczywiście skutery.


Siena



Winobranie już niebawem się zacznie, być może już się zaczęło. Zbiór oliwek późną jesienią.

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...