29.04.2008

nocne pozycje



Dziś był bardzo deszczowy dzień. Z Panią poszedłem na spacer po okolicy, wróciliśmy przemoczeni, popołudniu Pan zabrał mnie na łąkę.

Spotkałem tam Wolfa i Rufusa i próbowałem ich zdominować traktując jak suczki. Co ja poradzę na to, że mam taki temperament? Ponoć to mija z wiekiem. Tak Pani gdzieś wyczytała:-)
Biegałem więc sobie po mokrej trawie i nagle w oddali pojawiła się Pani i machała do nas. Zawołała mnie i z daleka do niej pobiegłem, gnałem prawie jak taki charcik co też na łąkę czasem wpada. Okazało się, że Pani wyszła po pieczywo do sklepu obok naszego domu i nie wzięła klucza. Pamiętam, że kiedyś już to się zdarzyło:-)
Jak byłem szczeniakiem, to poszliśmy na łąkę i Pani stamtąd dzwoniła do Pana by przywiózł klucz:-), dobrze że Pani miała ze sobą telefon.
A innym razem było jeszcze śmieszniej. Dawałem sygnały, że mam pilną potrzebę, więc Pani mając na sobie niewyjściowy strój złapała tylko smycz, worek na moje odchody, i niby klucze..ale okazało się, że breloczek jest urwany i klucza na nim nie było!
Wtedy akurat był czas, że miałem lekarski nakaz oszczędzania łapki, a ważyłem tyle, że Pani nie dałaby rady nieść mnie do pracy od Pana. No i żadnych drobniaków na bilet tramwajowy nie mieliśmy. Pani poszła ze mną na tramwaj, musieliśmy jechać na gapę dwa przystanki - duży stres. Potem jeszcze w swoim uroczym stroju Pani musiała wejść do firmy ze mną i na recepcji prosić o przekazanie Panu wiadomości. Pan bardzo szybko do nas przyszedł, bo pewnie się wystraszył co się stało...oczywiście śmiał się z naszej przygody i dał klucz i fundusz na bilety:-)
Wróciliśmy z Panią autobusem, bo jedzie się nim wprawdzie dłużej ale staje pod naszym domem.
Tak myślę, że powinienem mieć przy obroży też klucz do domu, na wszelki wypadek..
Dość rzadko mam możliwość jazdy tramwajem i autobusem, Pani mówi, że może weźmie mnie na jakąś przejażdżkę znowu, abym nie zapomniał jak to jest. Nawet się cieszę, będę mógł poobserwować innych podróżujących.
A to już moje nocne kanapowe figury:

prezentacja uzębienia

wyluzowane łapy

kita leżąca swobodnie

łypnięcie okiem:-)

28.04.2008

leśne fotostory

To jeszcze przypomnienie niedzielnego spaceru.


Sprawdzam czy jest świeża trawa:
Biegnę bo Pan woła, a z sznupy wystaje mi kawałek trawy:-)

Ja, mój cień i leśny krajobraz:

siedzę z niewinna miną:-)

pięknie waruję:

zastanawiam się co dalej robić..

może takie małe psie adhd?
wyglądam jakbym trenował jakaś gimnastykę artystyczną, takie proste mam łapy

czasem lubię zapozować:

las jednak jest ogromny..a ja w nim tylko taka małą, czarną kruszyną

tu też chwila zadumy:

i na zakończenie dziki bieg, a to srebrne na moim karku, to właśnie obróżka przeciw kleszczom

na dobranoc

wróciłem już z wieczornego spaceru na psie potrzeby. Oczywiście coś mnie w żywopłocie zdenerwowało i dałem temu wyraz - groźnie szczeknąłem parę razy. A co!
Pani kazała mi być cicho. Ciekawe co to było w tym żywopłocie, pewnie jakiś kot? A może ten jeżyk, który wczoraj snuł sie po trawniku dentysty?? Kusiło mnie przeskoczyć płotek i podbiec do jeżyka bliżej. Pani twierdzi, że to niemożliwe by jeż siedział w żywopłocie. Ja tam nie wiem jakie są zwyczaje "niepsie".
Dziś postanowiłem całą nockę przespać na kanapie. Dobrej i spokojnej nocy dla wszystkich.

po wizycie

Marcin już pojechał, żałuję, bo zawsze udawało mi sie go namówić na zabawy z sznurem. Wydaje mi się, że mnie polubił. Ostatnio gdy mnie widział nie byłem taki dorosły jak obecnie jestem:-)
Marcin spał w pokoju w którym ja śpię. Pierwszej nocy trochę o tym rozmyślałem - czy on czasem nie zajmuje mojej kanapy??
Rano okazało się, że nie, spał na jakimś nieznanym mi legowisku. Ja spałem na swoim w dużym pokoju.
Oczywiście zaczepiałem Marcina prawie przy każdej okazji, wg mnie subtelnie.
Pani i Pan stwierdzili, że byłem spokojniejszy i grzeczniejszy niż gdy były u nas Danka i Irka.
Nie wiem czemu się dziwią, przecież minęły 4 miesiące i już trochę dorosłem:-)
Marcin dawał się też namówić na masowanie mego grzbietu i głaskanie..proszę jaka psia błogość:

27.04.2008

leśna przyroda

ciąg dalszy poprzedniego tematu, trochę przyrodniczo. Może nie wiecie, ale ja bardzo lubię przyrodę: krzewy, kwiaty, trawę, moje ulubione kwiaty to róże..
tu kawałek lasu w którym dziś spacerowaliśmy:

a tu koniczynka na szczęście dla każdego kto właśnie czyta ten wpis:-)

takie drzewne dziwolągi:

w lesie też są kwitnące drzewka:

to ja, zadowolony bardzo!

na naszym parkingu, czekamy aż Pan zaparkuje(myślami jestem już przy misce z żarciem)
jutro jeszcze pokażę zdjęcia, które zrobił mi Pan, naprawdę ładnie tam wyglądam:D

dzisiejsze wyjście do lasu



Dziś popołudniu pojechałem z Panią i Panem do lasu. Już dawno nie byliśmy więc baaaardzo się cieszyłem i trochę nawet niecierpliwiłem podczas drogi:-)
Pomimo tego, że mam antykleszczową szczepionkę dostałem na szyję taką cieńką obróżkę która też miała mnie chronić przed tymi wrednymi potworami(kleszczami).
Biegałem bardzo zadowolony po leśnej drodze, czułem, że w pewnych miejscach jest błotniście ale Pan wtedy kazał mi iść przy nodze, więc błotne adhd mi nie wyszło.
Podgryzałem ile się dało pędy świeżej trawy, raz znalazłem stertę końskiej hmm..kupy, zapach przetrawionej trawy czyli dość zachęcający. Ale Pan wydał polecenie "nie rusz" więc nie wypadało mi sie bliżej tym znaleziskiem zainteresować.
Parę razy poczułem jakieś ciekawe zapachy z lasu i wbiegałem tam jak błyskawica. Nie oddalałem się jednak i przywołany posłusznie wracałem.
Taki grzeczny się zrobiłem:-)
Wróciliśmy wieczorem, pomimo tego, że czułem się zmęczony nie drzemałem tylko czekałem na wieczorne jedzenie:-)

24.04.2008

Pan wrócił:-)



Pan już wrócił:-)
Od razu wykazałem się dziką radością i zaczepiałem i Pana i Marcina.
Przynosiłem a to swoje sznury, a to piłkę..Jutro pewnie Pan mnie zabierze na łąkę do moich psich kumpli. Rano chyba zostanę sam w domu, słyszałem że taki jest plan. Trudno, przynajmniej sobie pośpię w spokoju. Pani na moją kanapę dała świeżą narzutę więc będzie przyjemnie.

23.04.2008

spacery


Wczoraj spacerowałem z Panią prawie dwie godziny, poszliśmy za most, do takiej spokojnej willowej dzielnicy. Było tam cicho i spokojnie, dużo zieleni i fascynujących zapachów.
Po powrocie poczekałem tylko na moją kolację i od razu zapadłem w drzemkę:-)

Tu kwitnące drzewko, niedaleko naszej ulicy:
Na chwilę oderwałem się od wąchania trawników, drzewek i krzaków:
Takie właśnie są chodniki w dzielnicy Junkersdorf, czyli zaraz za mostem. Domów czasem nie widać, ale da się wyczuć, że mieszkają tam różne psy. Z jednym nawet nawiązałem kontakt wzrokowy, taki czekoladowy lab, on stał przy furtce, a ja na chodniku i sie na siebie gapiliśmy, potem jego pan zawołał i czekolada pobiegła.
To też Junkersdorf, Pani chyba lubi takie kwitnące na różowo drzewa:-)

To już dzisiejsze wyjście na łąkę, bardzo ciepło jest i nie chciało mi sie szaleć tak jak zazwyczaj. Choć za swoją zabawką biegałem bardzo chętnie. Najfajniej było gdy leżałem na świeżej trawie, nawet troszkę młodych pędów sobie pogryzłem.
Dziś chyba też pójdę z Panią pod wieczór na spacer w jakieś nowe miejsce.

Pani zaraz wychodzi, więc będę sobie spał.

22.04.2008

ktos do nas przyjechał


Przyjechał do nas Marcin. Znam go od szczeniaka(tzn gdy ja byłem szczeniakiem)
Tutaj jestem z nim gdy przyjechał po mnie z Pania i Panem do Aresibo, w styczniu 2007
A tutaj gdy podczas pobytu w Polsce w ubiegłym roku pływam z Drabem, bo Marcin to pan od Draba:


Ku zaskoczeniu Pani i Pana moje zachowanie jest bardzo dobre. Trochę wprawdzie się Marcinowi narzucam ale staram się robić to dyskretnie:-)
Kładę się tak by położyć łeb na jego stopach, prowadzę obserwację jego ruchów, wącham jego torby.
Wczoraj nawet poszedł zobaczyć moją psią łąkę i rzucił mi tak daleko piłeczką jak Pani nie potrafi.
Dziś pojechał z Panem do Francji. Będą tam oglądać takie rzeczy:
http://www.kaleidoscope.pl/index.php?cat=4

A ja z Panią w domu, mam nadzieję, że będę miał też jakieś ciekawe spacery.
Wczoraj Pani dała mi taką małą futbolówkę, bardzo się ucieszyłem!
Gryzłem ją, aż nagle coś syknęło, troszkę mnie to zdziwiło, potem piłka już wyglądała jak flak.
Rozgryzłem ją na strzępy. Pan powiedział, że czasem szkoda mi dawać cos fajnego. Nie wiem jak to rozumieć.

Tutaj Marcin siedzi na mojej kanapie, a ja jak widać jestem z tego zadowolony:

Pan właśnie dzwonił, że już dojechali i trwa budowa namiotu, obok basen i drzewo magnolia:-)
http://www.la-croix-du-vieux-pont.com/uk/accueil.php

19.04.2008

obserwacje

Pani wczoraj zamiast sobie siedzieć i spisywać moje przemyślenia, to zaczęła myć okna. Ja oczywiście postanowiłem w tym uczestniczyć. Uwaliłem się na balkonie w strategicznym punkcie i wszystko miałem pod kontrolą. Pani dużo chlapała wodą, ale taką spienioną, psikała czymś po szybach - mnóstwo zbędnych ruchów jak na mój gust. O co ludziom chodzi z tymi oknami to ja nie rozumiem.
Znacznie ciekawsze były zajęcia ogrodnicze, ale do nich nie zostałem dopuszczony. A przecież Pani wie, że ja lubię grzebać w ziemi i mógłbym jej choć troszkę pomóc. Ale nie, sama wszystko porobiła.
Pani się dziwiła, że wytrzymałem tyle czasu w słońcu. Dość mocno przygrzewało i moje futro było bardzo gorące. Ale tak mi przyjemnie się leżało, że lenistwo nie pozwoliło mi się ruszyć z miejsca:-)
Wieczorem była niespodzianka dla mnie: dostałem nowe piłeczki i smakołyki do ćwiczeń. Bardzo lubię jak do mnie paczka przychodzi!


Rekin całkiem jak nowy, mozna wygodnie łeb na nim oprzeć

No gorąco, nawet bardzo, ale dobrze się leży:-)
Pani się śmiała, że na tym zdjęciu mam wielkie dziury z nozdrza..

18.04.2008

Corri z Aresibo urodziła szczeniaczki

Gratulacje dla Corri i jej Państwa:-)
zobaczcie jak jej maluchy wyglądają, są i czarne i biszkoptowe.
I jeszcze niektóre są wolne..szkoda, że ja nie mogę poprosić Pana i Pani o towarzysza :-)
tutaj są zdjęcia:
http://www.labrador.pl.pl/strona/index.php?site=27

zabawa z piłeczką

I już po wyjściu na łąkę. Tak się rozbawiłem, że pomimo zmęczenia nie chciałem wracać. W sumie to sam nie wiem co chciałem tam robić, bo za piłką już biegać mi się nie chciało, no może sobie uciąć drzemkę na trawie? Wolf i Rufus mają taką możliwość, bo ich balkon jest otoczony trawą i często się wylegują tam. To jest taka ich własna trawa:-)

Na zdjęciach moje łąkowe zajęcia. Pani rzucała piłkę a ja grzecznie po nią biegałem i przynosiłem:-)
Tą piłką Pani potrafi daleko rzucić, bo bierze zamach trzymając za sznurek, inne piłki i kije na mój gust rzuca za blisko:-)



Tu jakieś trawsko mi się wplątało między zębiska

Mój profil, no prawie..

Nozdrze z bliska

I już zaraz rzucę piłką Pani pod nogi

Pozowane:-), że niby ładnie wyglądam na tle żółtych kwiatków

Spojrzenie prosto w obiektyw

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...