8.05.2011
sobotni mecz
W sobotnie popołudnie odpoczywałem sobie z Wolfem i Rufusem po spacerze, na mecz wysłałem zastępstwo:
Bardzo ważne spotkanie, wiele nadziei, która z minuty na minutę była mniejsza.
Miałem ochotę wykonać skok z trybun na murawę i sam pobiec z piłką by umieścić ją w kolońskiej bramce i tak trzy razy.
Niektórzy z kibiców chyba też chcieli osobiście zmienić wynik i stąd ich obecność na boisku, tyle że coś im się pomieszało, bo już było po meczu. Specjalna ekipa porządkowa ich pognała z powrotem na trybuny. Ja w tym czasie tkwiłem już w tramwaju, a czułem się jak sardynka w puszce;-)
Słaba gra piłkarzy wcale by mi nie przeszkadzała pod warunkiem, że bysmy ten mecz wygrali..
Niestety stało się inaczej i teraz tylko cud nas uratuje przed spadkiem do drugiej ligi.
Tu jeszcze wszystko było możliwe:
Jedna z sytuacji, która wyglądała obiecująco, ale ostatecznie nic z niej nie wynikło.
Siedziałem w sektorze dość wymieszanym jeśli chodzi o kibiców. Oczywiście przeważali kibice Eintrachtu, ale i kolońscy siedzieli pośród nas( no choćby Kare). Obok niego kibic Werderu i kibic Bayernu (czemu na tym meczu akurat byli jest dla mnie zagadką:-).
Oficjalny sektor dla gości (na filmie po prawej stronie za bramką) był pełen i muszę przyznać, że kolońscy kibice zawsze są dobrze zorganizowani i weseli.
Ale też wiadomo, że wśród ponad 50-ciu tysięcy ludzi trafią się i agresywne jednostki. Tak jak ten pan ze zdjęcia poniżej( w żółtej koszulce). Szalał, krzyczał, wygrażał, zaczepiał frankfurckich kibiców. Wszyscy go tam uspokajali, ale wg mnie powinien pójść oblać sobie łeb zimną wodą, aby nieco ochłonąć i wtedy wrócić. Najśmieszniejsze, że jego zespół już wygrywał i po co facet się tak pieklił pozostaje zagadką.
Inni kibice z Kolonii normalnie kibicowali:
Dla formalności tylko podam, że przegraliśmy 0-2.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
napływ spamu spowodował, że została włączona moderacja, prosze o wyrozumiałość