19.03.2012

Waldstadion

Niedziela okazała się być dość pochmurnym dniem, chwilami popadywało. Nawet już sobie wytłumaczyłem, że nie ma co liczyć na jakiś interesujący spacer. A jednak spotkała mnie niespodzianka.
Zejście do garażu oznaczło wyjazd, od razu pomyślałem o moim ulubionym lesie.
I faktycznie, las się pojawił, ale całkiem inny;-).
Nie zmartwiło mnie to, bo las obojętnie jaki jest z założenia interesujący. A jakiś nowy, to nieznane zapachy, dodatkowe emocje. Tak naprawdę już kiedyś tu byłem, pierwsze skojarzenie: dużo błotnych kałuż. Cóż, gdzieś sie ukryły, bo nie miałem szansy zażyć błotnych kąpieli.
Ten las jest szczególny też z tego powodu, że otacza on stadion Eintrachtu;-). Prawdziwa nazwa tego stadionu to Waldstadion (prawdziwa a nie ta komercyjna).
Mecz był w piątek, więc w niedzielę panowała tu cisza(nie licząc przelatujących samolotów) i spokój. Na teren otaczający stadion można wejść bez problemu, są pootwierane bramki.
Tyle, że musiałem tam spacerować na smyczy. jest parę boisk treningowych, ale niestety nie można na nie wbiegać. Nie tylko psom - spacerowiczom również wstęp wzbroniony, tylko piłkarze mogą tam szaleć. Tu poniżej widać wspomniane boiska:
Nagle szast-prast i mam szalik na karku. Chwila zdziwienia...
... i już pozuję skoro mnie proszą. Inna rzecz, że za darmo tego nie robię;-), dobrze wiem, co tam w torbce Pani za smakołyki na mnie czekają. Taki trochę łasy na dobre rzeczy jestem, nie będę tego ukrywać.
Wstęp na sam stadion był niemożliwy, jak również klubowy sklep był zamknięty. A co gorsza, zauważyłem na drzwiach sklepu niefajną nalepkę... A z tego co wiem, to w ofercie są psie akcesoria, w jaki więc sposób mam je obejrzeć, przymierzyc, wybrać?
Schody prowadzące na poszczególne sektory. Brak dostępu..
Chyba mógłbym liczyć na miejscówke w sektorze 40- tym?:-)))
Pora wracać, szkoda, bo nawet mi się podobało. Może kiedyś uda się wejść gdzieś dalej? Może nawet Attilę spotkam? Chciałbym, choć takie wielkie ptaki mnie trochę przerażają, mają taki przenikliwy wzrok;-)
O, tu Attila, po lewej;-). Taki namalowany tez robi odpowiednie wrażenie:-)

16.03.2012

analiza statystyk blogowych

Wybrałem parę haseł. Wiele się powtarza, najwyraźniej nadal ktoś nie wie co zrobić z starym futrem i szuka "zabijajoncych" gier;-)
Czasem nie wiem jakim cudem ktoś trafia na mój blog, co dana fraza wpisana do wyszukiwarki ma wspólnego z treścią moich wpisów.
Cieszę się, że najwięcej jest jednak haseł związanych z labradorami i psami oraz inną zwierzyną.

Powodzeniem cieszył się owczarek niemiecki, głównie to jak spędza czas wolny:

- owczarek niemiecki na nartach
- owczarek niemiecki nad woda


Kto pyta nie błądzi, tak się mówi. Ale jak można podejrzewać:
- czy labradory są złośliwe

Zaprzeczam, nie jesteśmy w najmniejszym stopniu złośliwymi psami, czasem upartymi. W dodatku upartymi w taki uroczy sposób (hmm Pani prostestuje heheh)
Jak byłem młodszy to często uparcie robiłem nie to o co mnie proszono, ale nie złośliwe, tylko tak po prostu. Na zasadzie "nie bo nie". Wg mnie to nic ze złośliwością nie ma wspólnego. Teraz jako dorosły, stateczny osobnik też robie parę rzeczy po mojemu. Bo tak właśnie lubię. W zasadzie, to labradory nawet nie wiedza co to znaczy być złośliwym;-).

- plac pigalle po zmroku
oj, nie ma czego sie bać;-).Jest dużo ludzi, jest kolorowo, gwarno, aparaty fotograficzne strzelaja prawie że non stop;-)

- psie prosby do pana
rano prośba o spacer, po powrocie o nasypanie do miski jedzenie, potem różnie. A to o otwarcie balkonu, a najlepiej wyjście na spacer(to praktycznie o każdej porze dnia), na spacerze o organizowanie rozrywek, po powrocie o pozwolenie wskoczenia na kanapę, o misiowanie, jedzenie, misowanie, jedzenie, misiowanie.....:-)))
Pies nie jest wymagający.

- wzrok proszacy
zawsze działa..

- jak sobie poradzić z sierścią labradora
polubić? przyzwyczaić się do tego, że jest wszędzie, nie tylko na psie?
Ja jestem systematycznie czesany taką specjalna szczotką. Kapiel zazywam jedynie w naturalnych zbiornikach wodnych, ewentualnie bywam spłukiwany szlauchem w ogródku(jak jest taka możliwość). Kiedyś wykąpałem sie w takiej sadzawce w ogródku Małego Enzo i musiałem być intensywnie spłukany, bo śmierdziałem. Tak samo jak się w błocie za bardzo uswinię, to potem czeka mnie spłukiwanie wodą. W całym swoim życiu może ze dwa razy byłem umyty psimi środkami czystości, wystarczy;-).

- enzo czy jest takie imię?
taaaaaaaak

- labrador nie śmierdzi
ci co twierdzą inaczej to nie mają racji!:-))))))))


- kartka pocztowa "rzut kijem"
hmm, o co chodzi?;-))

- na co trzeba uważać w amsterdamie
na szalonych rowerzystów. Replika była parę razy w Amsterdamie i mówi, że trzeba mieć oczy w , o pardon, naokoło głowy;-). Poza tym trzeba uważać na to samo co w innych miastach.

- putin w klatce
nie wiem co mysleć o tym haśle!
Nawet boję się szukać w internecie Putina w powiązaniu z klatką;-)


- pudzianowski i schwarzenegger wspolne zdjęcie
zwoje aż mi się zgrzały od myślenia skąd oni tu u mnie? I to w dodatku razem!
Chociaż myślę, ze jakby bylo takie zdjęcie, to zadowoliłoby osobe, która szukała:
- umięśniony brzydal


- dlaczego pies lezy pod stołem
dziwię się, że ktoś nie wie;-))))
Czeka aż coś spadnie, to jest główny powód. Oczywiście aż spadnie coś do jedzenia. Czasem pies leży pod stołem, bo lubi mieć przytulnie, coś nad głową. Ja często leżę pod biurkami.


- dla mnie jesteś super
cieszę się ogromnie:DDD


- pokaż wyprane majteczki na sznurku w chinah(pisownia oryginalna)
no czyż to nie jest interesujące???to pewnie jakiś koneser wypranej bielizny:-)


- magiel towarzyski definicja
u mnie w parku też jest taki magiel. Zbiera się pewna grupka ludzi, pod pozorem wyprowadzenia swoich pupili na spacer;-). Najczęściej stoją w jednym miejscu i denerwuja sie jak psy oddalają się z zasięgu ich wzroku. Co ta grupka robi? Stoi i plotkuje. Zjawisko znane mi już z Kolonii, tam na łące było identycznie! Grupka była nawet większa, a kto w niej nie był to miał duże szanse być tematem tego zgromadzenia;-)


- spuchniete jaja
stropiłem się nieco;-)

da się tu zrobić więcej błędów?
- muj ukohany piesek labladorek


Co jeszcze?
najwięcej wejść mam od Fafika, z Misiolandii, Domu Tymianka, Dmu Pod Lipami, od Murphy i Nero, i Psa Charliego. Wszystkie te blogi mozna znaleźć w zakładkach po prawej stronie. Aktualizacje pokazują się na bieżąco.
Miażdżąca przewaga wejść z Polski(74%), potem Niemcy, Nieznany Ląd:D, USA, Francja, Wielka Brytania.

Najpopularniejsze w tym roku frazy to:
labrador czarny
plecak dla psa
enzowy blog
robert kubica
zdjęcia labradorów

Najpopularniejsze notatki:
500 wpisów
Piosenki o psach
4 lata
sprzęt turystyczny dla psa
zdjęcia z Parady labradorów
Sebastien Chabal

Zapraszam na mojego bloga wszystkich wiernych czytelników i cieszę się gdy pojawia się ktoś nowy!

15.03.2012

na budowie

Jeszcze przez jakiś czas w tym miejscu będę mógł sobie swobodnie pobiegać. Choć muszę przyznać, że budowa idzie pełną parą: wykopy powoli zmieniają się w nowe drogi, chodniki, skwery, budynki czy też tunel pod nową linię metra.
Powstanie tu całkiem zgrabna nowa dzielnica. Nowy mini park już prawie, prawie gotów: widziałem ostatnio jak ekipa sadziła drzewka, formowała ścieżki. Będzie i sklep - nie sklepik, dla mnie to ma też znaczenie: jest szansa, że zakupy nie będą się przeciągały na porę mojego wieczornego posiłku. Kiedyś, w zasadzie całkiem niedawno i miejsce w ktorym mieszkam było tylko zarośnietym trawą kawałkiem ziemi. Był tu jakiś budynek, ale wokół niego pustka.
Czasem z Panem spaceruję aż pod MesseTurm, a czasem po Westendzie. Podoba mi się, bo jest tam przyjemnie, spokojnie, bez pospiechu. Tyle, że to są miejsce dobre(jesli o mnie chodzi) tylko na taką przechadzkę. Nie ma gdzie tam swobodnie pobiegać, dlatego doceniem ten mój nowy kawałek miasta, choc nie ma on takich tradycji (żadnej trinkhalli prowadzonej od pokoleń przez jedną rodzinę, żadnego kiosku w starej kamienicy, pubu z zadymionym wnętrzem i stołami pamiętającymi miniony wiek, ani nawet budki telefonicznej nie ma).
Cieszę się z tego co mam, to co mnie interesuję to sobie oglądam na spacerach.
Dziś analizowałem leżąc na balkonie sprawę zagadek kryminalnych. Mógłbym mieć taki cykl - raz w tygodniu jakaś sprawa do rozwiązania. Oczywiście drogą dedukcji. Tylko czy aby w mojej okolicy aż tyle rzeczy się dzieje o charakterze kryminalnym??
Teraz balkon już dostępny, więc mam większe możliwości rozejrzenia się po ulicy, tu cos zobaczy, tam usłyszę. Najbliższe dni muszę poświęcić na tzw. rozeznanie sytuacji w terenie. Może do tej pory byłem ślepy i głuchy, nie wyłapywałem sygnałów mówiących, że byłaby praca dla detektywa Enzo?
Jedyna rzeczą na którą zwróciłem uwagę w tym tygodniu, to porozrzucane w parku mandarynki. Niby jako pokarm dla królików, no ale czy króliki jedzą mandarynki, w dodatku takie nieobrane?
Kiedyś intrygowały mnie wybebeszone śmietniki w parku. Codziennie rano smieci leżały obok nich, pudełka po jedzeniu najczęściej. Zastanawiałem się co to za prosiaki tak robią. Rozwiązanie tej sprawy było proste: Pan Dżeksona widział jak kruki grzebia w tych koszach i wszystko wywalaja w poszukiwaniu odpadków. Co znalazły brały w dzioby, reszta leżała rozgrzebana na ziemi.
Dlatego zakładam, że w sprawie porzuconych mandarynek też może chodzić o coś całkiem innego niż dokarmianie królików.

11.03.2012

krimi

Czasem leżę sobie na kanapie, za przyzwoleniem rzecz jasna (no dobra czasami jest to nielegal;-), ogladam wtedy najczęściej jakiś sport, albo takie mini seriale jak Detektywi i W11.
Często już po paru minutach wiem jak mniej więcej zakończy się opowiadana historyjka. Może to świadczy o jakimś moim nieodkrytym talencie detektywistycznym?
Wiem, że psy w policji też pracują, najczęściej nosem. Ja jednak mógłbym wykonywać prace dedukcyjną. Siedziałbym w swoim biurze, wygodny fotel, okno z jakimś atrakcyjnym widokiem i mógłbym dumać. Taki współczesny Sherlock Holmes. Wąsiki mam też;-).
Jakieś wątpliwości rozwiewałbym za pomocą internetu, podsłuchałem kiedyś, że tam można znaleźć wszystko. Na każde pytanie jest odpowiedź tylko trzeba umieć szukać. Czemu miałbym się tego nie nauczyć?:-)
Tylko co z serialem ze mna w roli głównej??
Nie wątpie, że w którymś momencie taki by powstał. Kto chciałby oglądać labradora wylegującego się w fotelu gapiącego w przestrzeń?Albo dla odmiany klikającego leniwie myszką i gapiącego się w monitor? Musiałbym jednak wyjść trochę w teren.
A w terenie, to wiadomo, już byłby to serial kryminalno-przygodowo-obyczajowy...
Muszę jeszcze to wszystko dokładnie przemyśleć.. Ewentualnie miałbym swoją ekipę, która wykonywałaby zlecone przeze mnie zadania w terenie. Taaak!! Tak mogłoby być. W ekipie byłaby na pewno Roksana z "Detektywów" i pan Kuba, który kiedyś pojawiał się w "W11".
To tak na początek, bo to pewne, że potrzebowałbym więcej osób.

szukanie wiosny w lesie

Pan właściwie odczytał moje słowa w jednym z poprzednich wpisów i dziś mogłem poszaleć w lesie.
Trochę się rankiem zamartwiałem, że chmury które kłębiły się na niebie okażą się deszczowymi, na szczęście obyło się bez opadów. Jasne, dla mnie taki deszcz to żadna przeszkoda w spacerze. Wiadomo jednak, że ludzie wolą wędrować przy innej pogodzie.
W Taunusie niestety wiosny nie widać. Trawa zeszłoroczna, wszędzie kupy liści, drzewa gołe, nawet pąków nie mają jeszcze.
Powiew wiosny jednak poczułem: przeszedł obok mnie, cały najeżony i na smyczy;-). Miał wygląd młodej, biszkoptowej labradorki.
Wędrowałem z Panią i Panem ścieżkami rzadko uczęszczanymi przez ludzi, mogłem się poczuć trochę jak leśniczy na obchodzie swojego lasu:-)))
Udało się też mi spotkać leśną zwierzynę. Jak widać ja zorientowałem się, że sarny są za mną po czasie. One już pobiegły w las, wiatr zawiał w odpowiednim kierunku i wtedy wyczułem ich obecność.
Spacer uważam za bardzo udany, był atrakcyjny, długi i nawet po powrocie do domu czułem się zmęczony. Miałem potem sny o wiosnie, lesie i labradorkach:-)

9.03.2012

gdzie mieszkać

Kiedyś znalazłem w prasie takie zestawienie najlepszych miejsc do życia. Z całego świata. Ponoć co roku robi się takie zestawienie, miasta się zmieniają, choć niektóre od lat pojawiają się w pierwszej dziesiątce.
To Top 10 za miniony rok
http://www.smashinglists.com/10-best-places-to-live-in-2011-quality-of-living-index/

10. Sydney
9. Bern
8. Frankfurt
7. Monachium
6. Duesseldorf
5. Vancouver
4. Auckland
3. Genewa
2. Zurich
1. Wieden

Szczęśliwie tyle miast europejskich, a nawet okazało się, że mieszkam w mieście, które zmieściło się w tej dziesiątce. Chociaż z mojego punktu widzenia taka lista wyglądałaby całkiem inaczej. Brałbym pod uwagę ilość zieleni w mieście, oraz czy ta zieleń jest dostępna dla psów:-)
Najlepiej jakby były specjalne tereny do biegania i psich spotkań. Poza tym miasto powinno zadbać o specjalne kosze i worki na odchody. Nie powinno zabraknąć lecznic dla zwierząt i placówek fryzjerskich. Już coś przeczuwam, że francuskie miasta byłyby wysoko w moim rankingu! Fakt, Paryż dostałby ujemne punkty za to, że psy mają tam problem ze swobodnym pobieganiem, wszędzie zakazy.
Co jeszcze? Miasto ogólnie musiałoby byc przyjazne dla zwierząt: darmowe przejazdy komunikacja miejską (u mnie tak właśnie jest), brak zakazów wstępu do restauracji i barów, tak abym mógł z Panią i Panem swobodnie iść i sobie leżeć pod stołem łapiąc nozdrzem zapachy), bawialnie dla psów. Tak jak ludzie sobie wynajmuja np na godziny kort, boisko, to tak samo potrzebne są takie miejsca dla psów. Jakbym miał jakieś towarzyskie spotkanie, chciałbym tam poszaleć z piłką, popływać, pobiegać z kijami - nie wyjeżdżając do lasu.
Moje miasto w zasadzie jest całkiem przyjazne dla psów, to czego mi najbardziej brak, to tej swobodny: wychodzę z domu, a tu zagajnik, plaża, winnica, łąka...
Takie rzeczy mam przynajmniej na wakacjach, więc staram się nie narzekać:-)))

Z miejsc które znam, to do mieszkania najbardziej by mi się podobały:
Moliets - domek otoczony wspaniała roslinnością, plaża i teren leśny dostępne w 10-15 minut.
Chateau de Sissi - przytulny zamkowy pokój, ogromny, pełen zakamarków ogród dostępny i dla psów
Domek Holly w Wallis - z przydomowego ogrodu wspaniały widok na góry i dolinę, oraz zachwycająca bliskość górskich szlaków
Domek w Lauchernalp(tu myslę, że w każdej podobnej górskiej wiosce jest podobnie) - miejsce gdzie samochody nie dojeżdżają, można dostać się tylko górską kolejką. Śniegu długo pod dostatkiem, a jak przychodzi lato, to zieleń jest obfita. Szybki dostęp do ścieżek pośród łąk i lasów
Pitchouline - domek w otoczeniu winnic i ziół. Tu czułem się jak pan na włościach:-). Desgustacja prosto z krzaków, wylegiwanie się na podwórku, własny zaprzyjaźniony skorpion..

Ech te marzenia:-)
Na razie psie zabawy na pobliskim parkingu dla przyczep campingowych:

7.03.2012

wiosna, pierwsze ślady

Stało się - zima sobie odeszła. Od paru dni jest tak przyjemnie, że śmiało moge napisać, że w powietrzu unosi się taki typowy dla wiosny zapach. Po prostu czuć, że przyroda się budzi do życia.
Na drzewach widać pąki, na niektórych krzakach są już drobne listki. Pierwsze kwiaty już poczuły się na tyle pewnie, że zakwitły. Tylko na trawę chyba przyjdzie poczekać.
Zauważyłem też, że króliki wyszły ze swoich nor i dokazują. Pewnie zdążą sie rozmnożyć zanim trawa wyrośnie;-)
Jakoś tak mi weselej na spacerach jak widzę, że krzaki nie są już takie gołe. W naszym parku już pierwsze wiosenne porządki zostały zrobione: przycięto co trzeba, reszta starych liści zostala usunięta. Jeszcze tylko czekam aż zostaną usunięte szkody wyrządzone przez króliki.
Teraz jestem jeszcze ciekaw jak tam w lesie wygląda, dawno nie byłem;-)
W sumie to mi trochę żal, że w tym roku to zima była taka słaba. Słaba, bo sniegu były minimalne ilości. Wprawdzie w Alpach miałem śniegu dużo więcej niż się spodziewałem, ale to byl tylko tydzień. Reszta zimy, to mrozy(które mi w niczym nie przeszkadzały) i szarość za oknem. Czekam teraz na eskplozję kolorów.

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...