31.12.2010

mój kamuflaż:-)


To chyba będzie ostatni mój wpis w tym roku.
Przede wszystkim muszę donieść, że dotarło dziś moje nowe legowisko.
Jak na razie mam mieszane odczucia. Ono jest po prostu inne. Co nie znaczy, że mi się nie spodobało, już drzemki na nim sobie zrobiłem:-)
Próbuję różnych figur, jak najwygodniej i najlepiej się ułożyć. Moje poprzednie legowisko miałem najdłużej ze wszystkich więc mam do niego spory sentyment. Na razie zostało przekwalifikowane na legowisko balkonowe.
Dziś koniec 2010 roku. Od razu się zorientowałem, bo w parku co chwila jakaś petarda strzela. Oj jak mnie to denerwuje!!
Tylko pierwszy rok się stresowałem wybuchami, teraz obszczekuję tych co je odpalają.
Przed północą mam nadzieję, że będę miał okno zasłonięte i będę sobie spał jak suseł.
Muszę mieć przecież dużo energii na noworoczny spacer:-)

Wszystkim psim znajomym(i ich opiekunom) odwiedzającym mnie tu, na blogu i tym których znam osobiście życzę udanej końcówki tego roku, a w 2011 wiele radości, zdrowia i szczęścia.
Miska ma być pełna smakołyków, spacery satysfakcjonujące i świadomość że jest się kochanym: to robi szczęśliwego psa w 2011 roku:-)

tak było, jeszcze wczoraj:
albo taka figura:

a to już nowe figury na kamuflażu(hehe taka nazwa tego legowiska)z pieskiem:
kłębek, jeszcze tylko orki nie zrobiłem na tym nowym, ale to przede mną!
do zobaczenia w 2011 roku:-)

27.12.2010

zima w parku


W moim parku zimą wygląda bardzo ładnie, szczególnie gdy cała noc pada śnieg i idę rano na spacer, a na ścieżkach tylko królicze ślady.
Słońce akurat przygrzewało i było przyjemnie.
Zawsze wbiegam w śnieg, lubię kopać w nim łapami albo nozdrzem.
Najczęściej dogrzebuje się starych liści, żołędzi czy króliczych bobków.
Pan mnie kiedyś nauczył jak wskakiwać i siedzieć na ławce. Jak mam okazję i dobrą zachętę to wchodzę, śnieg w tym nie przeszkadza.
Dziękuję za wszystkie życzenia świąteczne!
Naprawdę nie wiem dlaczego sam zapomniałem o tym by je złożyć czytelnikom bloga. Chyba się po prostu zagapiłem..
W każdym razie mam nadzieję, że wszyscy świąteczne dni spędzili miło i nie przejedli się za bardzo:-))

26.12.2010

Taunus w święta

Hurrrraaaa, jestem w lesie!
Jak wpadłem na leśną ścieżkę, to po prostu zwariowałem ze szczęścia. Energia mnie rozpierała.
W dodatku śnieg był sypki i miałem wrażenie, że biegam po plaży tylko temperatury są teraz przyjemniejsze.
Od razu wyczaiłem, że gdzieś tam błąka się leśna zwierzyna i się wydarłem. Pani coś z tego powodu była niezadowolona, bo jeleń się spłoszył i ukrył w lesie. Ja pobiegłem trochę jego tropem, ale Pan zasugerował, abym jednak wrócił na ścieżkę.
Co jakiś czas jednak wypatrywałem leśnych zwierząt, ale już żadnego nie zauważyłem. Za to mój nos wyraźnie mi mówił, że wiele osobników jeleniowatych się kręciło.
Tyle śniegu było, że czasem szurałem po nim brzuchem!
Bardzo mnie to nakręcało;-)
Niektóre miejsca były nietknięte ludzką stopa, Pan szedł pierwszy, ja drugi a Pani na końcu. ja w zasadzie to biegałem pomiędzy nimi i trochę na boki(jak coś mnie zaintrygowało).

Raz sobie biegnę, odwracam się, patrzę a Pani zamiast iść to leży na śniegu!
To pobiegłem w jej stronę, aż się za mną kurzyło..
Sznupą od razu w kierunku twarzy i moje zlodowaciałe, obrośnięte soplami wąsiki sprawiły, że Pani pisnęła i się podniosła.
Trochę się potem powygłupialiśmy:-)
Oczywiście znów przycinałem gałęzie, wyszukiwałem te najgrubsze i z nimi biegałem. Jedną uraziłem się i krwawiłem nieco( w sznupie).
Naprawdę minimalnie, jak to się mówi, był to "mały pikuś". Ale to sprawiło, że dostałem zakaz gryzienia gałęzi. To wykopałem ze śniegu taką lodową kulkę i trochę z nią pobiegałem, wyglądała jak piłka. Usłyszałem jednak, że to też nie jest dobry pomysł i musiałem ją porzucić.
Tu jeszcze trochę pracy w zaspach:
Naprawdę było tak mi wesoło i dobrze w tym lesie. Wcale mi się nie chciało wracać, dziś choć byłem nieco zmęczony to też jeszcze bym pochodził. Las zimą jest dla mnie idealny!

święta minęły


Już po świętach, żal mi głównie z tego powodu, że miałem wspaniałe leśne spacery.
Dostałem bardzo smaczną kość, którą pożarłem z apetytem, po niej dostałem zatwardzenia, cóż, bywa;-)
Najważniejsze, że kość mi smakowała! Od małego Enzo dostałem świąteczne frykasy, psie ciasteczka i jego zdjęcie z dedykacją!

Prezent główny dotrze już chyba w nowym roku, ale sobie myślę, że na dobry prezent warto poczekać i nie jest ważne, że dotrze on po terminie.
W piątek ciągle w domu pachniało rybą, a dziś indykiem, inne zapachy aż tak mnie nie fascynowały, no może taki jeden ser wprawił moje nozdrze w wibracje.
Dziś nadal bardzo śnieżnie, podczas spaceru śnieg sypał. Mróz, ponoć, bo ja takiej temperatury źle nie odczuwam, przeciwnie, chętnie biegam po śniegu.
Tak jak wczoraj szalałem, wskakiwałem w zaspy, przedzierałem się przez nie, ciąłem gałęzie, po prostu byłem bardzo aktywny.
Jednak gdy doszliśmy na leśny parking, to nawet poczułem radość, że zaraz będę mógł zdrzemnąć się w przytulnym swoim bagażniku:-)
W domu od razu zasnąłem i zaspałem na swój posiłek! A to się naprawdę rzadko mi zdarza;-)
Teraz też idę spać, a relację z wczoraj już Pani podyktowałem, tylko musi ją "wklepać do komputera" - tak się ponoć mówi?;-)

24.12.2010

choinka

Choinka została przywieziona w ubiegłą sobotę. Leżała sobie na balkonie. Dopiero w środę bliżej się jej przyjrzałem..
Na mój nos, to jest to całkiem udany egzemplarz i na pewno będzie się dobrze prezentował z bombkami i lampkami.
O, stoi! Tylko dlaczego Pani tego opakowania nie zdejmuje, to mnie trochę niepokoi??
A nie! Jednak siatka została zdjęta, choinka może się zaprezentować w pełnej krasie.
Podejrzewam, że Pani ją tak ustawi by nie dało się swobodnie przechodzić na drugi koniec balkonu..
Choinka jest trochę krzywa, ale mi się bardzo podoba.
Największym moim rozczarowaniem w środę było to, że nic więcej się nie działo!
Pani wstawiła ją tylko do stojaka i tyle. A gdzie bombki czerwone i złote, gdzie lampki, gdzie lameta??
Dopiero dziś choinka została przystrojona.
Wpierw lampki. To jeszcze było ciekawe i siedziałem i obserwowałem, ale jak Pani zaczęła robotę z bombkami to poszedłem na drzemkę i wróciłem jak już wszystko było gotowe;-)
W tym roku nie ma lamety, ale są dodatkowe małe bombki. Nie za wiele tych ozdób, ale to wystarczy.
Trochę bombek się potrzaskało, ale nikt nad nimi nie płakał;-)
Jak poszedłem z Panem wieczorem na dwór, to przyglądaliśmy się choince z ulicy i zgodnie stwierdziliśmy, że jest taka jaka być powinna.

Nie spodziewam się jakiejś niespodzianki pod choinką, poczta działa opieszale i już podsłuchałem, że "dla Enzo to przyjdzie po świętach".
Niech i tak będzie, byle marudzić nie będę;-)

21.12.2010

śnieżne foto story(wpis nr 666)

Jeszcze zima się nie zaczęła -wg kalendarza. Ale śniegu jest pod dostatkiem, nie narzekam. Jedynie żałuję, że więcej czasu na dworze nie mogę spędzać. Ludzie chyba wolą zimę oglądać zza okna.
Prognozy były na dziś całkiem inne, miała być odwilż, a tu niespodzianka: śniegu przybyło i wygląda, że dziś jeszcze popada.
W sobotę byłem z Panem w lesie. Tam to jest śniegu! W wielu miejscach pokrywa śnieżna nie była naruszona i moglem pierwszy pozostawić tam swój ślad.
Na rozdrożu, sam nie wiem w którą pójść stronę, poczekam co Pan zadecyduje.
Zamiast bezcelowo biegać postanowiłem trochę uporządkować ścieżki leśne.
Te gałęzie czasem tak bezsensu leżą, jak widać zwierzęta leśne nic a nic nie dbają o ład.
Ale ja, Enzo, pokażę im jak się to robi i ile można samemu zrobić.
Dobrze poszło, ale się nieco zasapałem;-)
W środku lasy spotkaliśmy maszyny. Stały cicho, ale wcześniej musiały pracować.
Próbowałem do nich zagadać, ale spotkałem się z ignorancją.
Wytyczam ścieżki w dziewiczym śniegu:
Parę razy dopadło mnie psie adhd (czy też psia głupawka, jak kto woli).
A potem pojawiło się nawet słońce i las zrobił się inny, jakby weselszy?
Niestety i leśna wycieczka kiedyś się kończy i całkiem niespodziewanie doszliśmy na leśny parking, a potem to już drzemka w aucie i powrót do domu.

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...