31.03.2009

świnskie ryjki

Pan niedawno dzwonił z lotniska, tak myślę że lada chwila będą pod domem.
Już z Panią wszystko przygotowałem:-)
Od ranka drzemki miałem bardzo krótkie, musiałem przecież asystować przy robieniu kurczaka, sałatki z buraków i prosiaczych ciastek.
Te ostatnie wyszły bardzo wesołe. Sam bym je pożarł, ale ponoć psy nie jedzą ciastek?
Przepis:
http://mojewypieki.blox.pl/2009/03/Buleczki-swinki.html
To one w stanie surowym:
A tu już przyrumienione, prosto z pieca:
Teraz muszę Panią trochę pogonić, bo chyba zapomniała że należy mi się wyjście:-)
Dziś trochę po 7 Panią zbudziłem, nie dałem się zbyć i tak od tej siódmej się kręcimy po mieszkaniu, ja jako asystent wszystkiego tego co robi Pani.
Oboje jesteśmy niewyspani, ja bo nie miałem czasu rano pospać, a Pani czytała jakąś bardzo gruba książkę do bardzo późna..
Nic czekam już kiedy Pan będzie, ciekaw jestem jego opowieści.

30.03.2009

obrazki

Pan już jest w Salonikach. Słońce ponoć przygrzewa tam miło i jest bardzo przyjemna pogoda.
To dwa zdjęcia jakie Pan wysłał mailem dzisiaj, oba zrobione w sobotę, szczegółów brak:-)


tu trochę mnie jak się kręciłem po łące:




i zdjęcie na którym prezentuję swoją nowa obroże, tę pomarańczową z odblaskami w kształcie kości:

relaks na słońcu

na zdjęciu:i na filmie:


Ja się wygrzewam, a w tle odgłosy z KITy:-)

29.03.2009

różne wieści

Dziś Pan będzie nocował Klasztorze Gregoriou(Grigoriu).
Pokoik gościnny już przygotowany i twarde łóżka czekają by z nich skorzystać.
A sen na pewno szybko przyjdzie, bo niedziela dla pielgrzymów rozpoczęła się dość wcześnie, my tu przeżywaliśmy zmianę czasu, a tam już był sygnał pobudki. Parę godzin trwająca msza, a potem przejście właśnie do Gregoriou.
Wszędzie spokój, szum morza pogoda znacznie lepsza niż u nas.
Klasztor można zobaczyć tu:
http://www.sfaturiortodoxe.ro/muntele-athos/GRIGORIU.HTM

http://www.proarad.ro/athos-meteora/grigoriu.html

http://odysseus.culture.gr/h/2/eh251.jsp?obj_id=1554

http://www.mountathos.gr/active.aspx?mode=en{422167f0-7e69-44f8-8614-ea334bb85bb0}View

http://www.macedonian-heritage.gr/Athos/Monastery/Gregoriou.html

Dziś też inne emocje były, pierwszy w tym sezonie wyścig. Nic po treningach nie zapowiadało, że Robert Kubica w kwalifikacjach tak świetnie pojedzie!
Ruszył dziś z drugiej linii, z czwartej pozycji. Jego kolega z teamu daleko w tyle, choć tak mędrkował przed rozpoczęciem sezonu, no i odchudzać się nie musiał..
Wszystko świetnie szło, pozycja czwarta, nagle i trzecia z wielka szansą na jeszcze wyższą!
Trach... już prawie wyminięty Vettel uderza w Kubicę.. no żesz.....

Niemiec przeprosił Kubicę zaraz po kolizji. - To był głupi wypadek wyścigowy. Chciałbym przeprosił mój zespól, a także Roberta, bo wcale nie chciałem zakończyć w ten sposób swojej oraz jego jazdy w Australii - powiedział Vettel. "Jestem idiotą! Moje opony praktycznie nie istniały, a bolid nie miał przyczepności z torem. Powinienem był przepuścić Roberta" - kajał się po wyścigu kierowca Red Bulla.
Stewardzi Formuły 1 ukarali za ten incydent Vettela po wyścigu. W kolejnym GP Niemiec będzie cofnięty o 10 lokat na starcie. Karę nałożono także na jego zespół, który nakazał mu kontynuowanie jazdy uszkodzonym bolidem. Red Bull musi zapłacić 50 tysięcy dolarów.
gazeta.pl, dziennik.pl

Ha, ale to już od dawna wiadomo, że Vettel za mądry nie jest, dobrze że sam to zauważa.. Naprawdę łapy opadają..
Z tego wszystkiego inne wydarzenia sportowe były dla mnie marginalne i tylko sprawdziłem wynik w internecie, bo Pan był ciekaw, mówię tu o laniu w Belfaście:-)

Dzisiaj już za daleko z Panią nie chodziłem, pewnie dlatego, że jest jakaś przeziębiona i to sprawia, że ma mniejszą do mnie cierpliwość. Żeby jej pokazać swoje oddanie kładłem się blisko jej krzesła i raz bardzo mocno zasnąłem w takiej pozycji. Tak naprawde jak chce mi się spać, to każde miejsce jest dla mnie wygodnym.

Znalazłem pewną wiadomość w prasie. O biednej sarence, jakiś szaleniec osiem godzin trzymał ja w samochodzie typu maluch, niby twierdził że sarenka była nieżywa..

W piątek popołudniu do dyżurnego lubartowskich policjantów zatelefonował mężczyzna, który powiedział, że w jednym z samochodów w Łucka jest żywa sarna. Funkcjonariusze na miejscu potwierdzili, że na tylnym siedzeniu fiata 126p leżało leśne zwierzę. Kiedy zauważyli, że sarna resztkami sił próbuje się wydostać z zamkniętego pojazdu, natychmiast zaczęli szukać właściciela. Policjanci ustalili tożsamość właściciela samochodu, którym okazał się 25-letni mieszkaniec Ostrowa Lubelskiego. Mężczyzna tłumaczył funkcjonariuszom, że zauważył leżące na drodze zwierzę, które wyglądało na potrącone przez inny samochód. Kiedy stwierdził, że sarna nie żyje, położył ją na tylnym siedzeniu swojego samochodu i pojechał do pracy.
Funkcjonariusze ustalili, że zwierzę uwięzione było w aucie przez ponad 8 godzin. 20-kilogramowa sarna trafiła do lecznicy, gdzie została opatrzona, a następnie przekazana do pobliskiego schroniska dla zwierząt na obserwację. Teraz 25-letni właściciel samochodu będzie musiał wytłumaczyć, dlaczego o odnalezieniu zwierzęcia nie powiadomił odpowiednich służb. Za posiadanie zwierzyny leśnej bez zezwolenia grozi kara do 5 lat pozbawienia wolności.
gazeta.pl

Brak mi słów by to skomentować.

28.03.2009

zmiana czasu


Dzisiaj Pan z Ouranoupoli http://www.ouranoupoli.com/ dotarł drogą wodną do Daphne, głównej osady Athos.
Stamtąd już Pan z kolegami kierowali się do klasztoru Simonos Petras.
http://www.macedonian-heritage.gr/Athos/Monastery/Simonos%20Petras.html
Tam dziś nocują. I z tego co wiem, to już od paru godzin śpią. Czas płynie tam inaczej.
Gdy my będziemy z Panią spać, Pan będzie już chyba na nogach..
Dziś zarządziłem pobudkę o 6 rano, nie chciałem być brutalny i użyłem tylko przyciągającego spojrzenia. Jest to metoda wymagająca cierpliwości, ale dająca zawsze efekt. Pani otworzyła jedno oka, zobaczyła mnie siedzącego obok łóżka i tak jakby się wystraszyła. Ale to dobrze, bo od razu wstała i poszliśmy na poranną przechadzkę.
Popołudniu zabrała mnie na taką inna łąkę, niedaleko stadionu. Jednak zanim tam doszliśmy to zrobiło się nerwowo. Tradycyjnie chciałem wąchać wszystko co się dało i co mnie zainteresowało, a Pani chciała abym po prostu szedł jak trzeba. W drodze powrotnej poczułem, że może faktycznie za bardzo dziczałem i szedłem wręcz perfekcyjnie. No prawie perfekcyjnie, może dlatego, że drugi raz nie chciałem słyszeć tych słów co już usłyszałem?:-)
Przed RTL-em całe połacie żonkili.
Bez proszenia usiadłem pozując, a nawet zrobiłem "waruj" uważając, że to też fajna pozycja do zdjęcia.

Wieczorem odebraliśmy paczkę z packstation, okazało się, że to przesyłka do mnie! W środku kości mające dbać o moje uzębienie i preparaty na wzmocnienie kości oraz dwie nowiutkie obroże! To już mam 3, daleko mi do tej ilości od charcików:-)
Tyle, że moje obroże to takie zwykłe są, z takiego samego materiału jak ta stara czerwona.
(tak się zyskuje określenie "stara")
Jedna z nowych też jest czerwona, a druga pomarańczowa i ma takie kości które chyba są troszkę odblaskowe.
Mam nadzieję niebawem się w nich zaprezentować.
Ponoć jak rano będzie 7.00 to faktycznie będzie już 8.00 Całkiem bezsensu!
Pani też nie jest zadowolona. A wstać trzeba w miarę wcześnie, aby zdążyć na początek GP Australia. Oby Robert Kubica mógł jutro siebie i kolegów oblewać szampanem.

To jeszcze ja przy trawniku z którego czuć było jakby fiołkami.
I na nim setki, a może i więcej, takich fioletowych kwiatków, wygląda to jak dywan.

27.03.2009

niedospany

Noc była długa.
Niby chciało mi się spać, ale jak w moim pokoju pojawił się materac to starałem się zachować czujność. Po nocnym wyjściu Pani przeniosła moje legowisko do dużego pokoju, trochę mnie to zdziwiło. To dlatego abym rano za wcześnie Marcina nie zbudził. Przecież ja bym go wcale nie budził, tylko obserwował z bliska..
Godziny w nocy mijały a nikt się jednak nie pojawiał, ja oczywiście byłem najmniej poinformowaną osobą(?) w tym domu.
Postanowiłem się zdrzemnąć, w końcu jakiś większy ruch by mnie i tak obudził. Pani i tak już siedziała w dużym pokoju na kanapie szukając czegoś zajmującego w tv, mogłem więc spać spokojnie - gdyby wychodziła musiałabym przejść obok mnie.
Sytuacja zmieniła się o 5 rano -Pani poszła spać, a wstał Pan. I jakoś tak chwil parę po tej zamianie przyjechał Marcin, oczywiście od razu poczułem przypływ energii i wszędzie było mnie pełno. On jednak poszedł spać do mojego pokoju zamykając drzwi:-)
Oj długo to nie pospał, bo trzeba było zjeść coś, przepakować się. Ja w tym pakowaniu też uczestniczyłem, mój nos był wszędzie, nowe zapachy mnie przyciągały. I znajomy zapach Draba.
Rachu ciachu i już ich nie było.
Jeszcze 10-tej nie było, a ja poczułem, że nie jestem wyspany. Pani też to poczuła:-)
I zasnęliśmy, każde na swoim legowisku.
Potem się trochę przewietrzyliśmy, a chwilę temu Pan dał znać, że już wylądowali w Salonikach.
Pogoda tam lepsza niż u nas.

Jesienne Saloniki:

Teraz jeszcze Pan z kolegami musi dotrzeć do Ouranopoli:
tez jesienny, listopadowy widok.
Czekam na dalsze wieści.

o pudlu, z prasy

Nic nowego nie znalazłem o dzikim zwierzu, ale nadal mam nadzieję, że tak cicho i niespodziewanie jak się pojawiło to zniknie, oczywiście zdrowe.
Przeglądając ostatnie wiadomości znalazłem coś o pudlu. Jako, że znam różne pudle to przeczytałem sobie co nieznany mi pudel zmalował takiego, że aż o nim piszą.

Nie pyszna kość, ani kiełbasa, a kartki papieru padły łupem pewnego brazylijskiego pudla. Nie były to jednak zwykłe kartki. W sądzie w Buenos Aires głodny pies pożarł dowody oskarżenia w aferze podatkowej.
O przedziwnym wypadku pisze argentyńska prasa. Jak się okazuje, pudel należał do Mariasa Laino urzędnika z biura sędziego federalnego Rafaela Caputo. Laino wziął psa do pracy, ponieważ tego dnia nie miał go z kim zostawić w domu.
Sędzia Caputo zgodził się, by pudel przebywał tego dnia w jego biurze, pod warunkiem, że będzie dobrze pilnowany.

Wciąż nie wiadomo, kiedy ulubieniec pana Laino, zaintrygowany odgłosami wydobywającymi się z fotokopiarki, wyciągnął z niej zębami część listu, który był głównym dowodem w sprawie. Gdy pracownicy biura sędziego spostrzegli, co się dzieje, zadowolony pudel kończył właśnie przeżuwać papier.
Eksperci mają nadzieję na odzyskanie i odtworzenie brakującej części oryginału listu. Jego wcześniej wykonane faksymile było już publikowane w jednym z dzienników. List jest głównym dowodem oszustwa podatkowego na znaczną skalę popełnionego przez kilkanaście argentyńskich przedsiębiorstw.
Sędzia federalny Caputo jeszcze tego samego dnia wydał zarządzenie surowo zakazujące wprowadzania zwierząt do gmachu Sądu Federalnego w stolicy Argentyny.

tvn24.pl

Oj biedny bezimienny pudel. Już nigdy nie pójdzie ze swoim Panem do pracy:-)
Ja byłem u Pana raz. Jako szczeniak, moje zachowanie było takie, że do tej pory więcej się tam nie pojawiłem.
Nic nie zeżarłem, ale było mnie wszędzie pełno. Teraz na pewno byłbym spokojniejszy, choć przypuszczam, że to dopiero gdybym wszystkich dobrze poznał. A z tych nowo poznanych osób choć jedną skłoniłbym błagalnym spojrzeniem do misiowania mnie:-)

26.03.2009

czwartkowe wieści

Coś znów się kroi, bo widzę spakowany plecak. Sądziłem, że wystarczy jak będę wyczulony na walizki, a tu proszę -pojawił się plecak. Może to ten wyjazd Pana o którym słyszałem już wcześniej..
W dodatku w moim pokoju pojawił się materac. Oczywiście pomyślałem, że to dla mnie:-)
Jak Pan go pompował, to próbowałem wchodzić na niego(materac), ale Pani surowym tonem kazała mi zejść.
Wszystko co mi się wydaje, że będzie zabawą okazuje się jakimiś działaniami "na poważnie".
A materac jest dla Marcina, który przybędzie nie wiadomo o której godzinie. Ale może to być późna noc, lub dla niektórych wczesny świt.
Skoro ten wyjazd to taka męska wyprawa, to mógłby Pan mnie też zabrać ze sobą. W końcu co do tego czy jestem mężczyzną, to nie ma żadnych wątpliwości. Pan nawet powiedział kiedyś, że jestem największy macho na łące. Nie do końca rozumiem to określenie, ale przyjąłem, że jest to jakiś szczególny komplement.
Pani mi wyjaśniła, że jako osobnik męski, owszem, byłbym wpuszczony do Republiki Mnichów, ale wpierw musiałbym odbyć podróż samolotem.
To zbiło mnie z tropu, bo już kiedyś wspominałem, że nie chciałbym lecieć zamknięty w jakiejś obcej klatce, sam jak palec w luku bagażowym, czy gdzie tam zwierzęta są umieszczane.
Może kiedyś namówię Pana na wyjazd innym środkiem lokomocji?

Dziś też zabawy w deszczu, wróciłem, dałem się wytrzeć, ledwo się wygodnie ułożyłem na legowisku a tu Pani mnie woła i wychodzimy z domu. Zdziwiłem się bardzo. Padało, zimno było dość i głównie spacerowaliśmy w okolicy domu. W końcu Pani postanowiła, że wracamy, hurrra, bo poczułem, że jest pora karmienia:-)
Już w windzie wyczułem obce zapachy, ten sam zapach u nas w domu. Okazało się, ze potencjalny nowy lokator oglądał mieszkanie. Trwało to dość długo, może jest zainteresowany..
Słyszałem jak Pan mówił, że zwiedzający się skrzywił widząc blok, na który jest widok z balkonu i dopytywał czy jest hałas z przedszkola.
Ha..
Z mojego psiego punktu widzenia blok jest bardzo interesujący, jak leżę na balkonie to prowadzę obserwację, kto wchodzi, kto wychodzi, jakie samochody parkują, cały czas trwa tam jakiś ruch.
Wg Pani i Pana blok jest paskudny.
Przedszkole dla mnie też jest na plus - jak dzieci są w ogródku to mam na co patrzeć, fakt, że krzyczą donośnie. Pan tego jednak nie powiedział, odrzekł, że w czasie gdy przedszkole pracuje, on też jest w pracy:-)

Lubię się przytulić, ale obiektyw mnie bardziej interesuje:

25.03.2009

ciągle pada

Pomyliłem się, zamiast wesołego słońca jest smętny deszcz.
To oznacza, że większość dnia sobie prześpię. Nawet jak Pani balkon mi otworzy to nie sądzę abym skorzystać zechciał. W taką pogodę to ani tam poleżeć się nie da, ani też nie ma czego obserwować.
Nie narzekam, rok temu wszystko dłużej się rozkręcało, choć w lutym byłem na pierwszym pływaniu w jeziorze. Tego sezonu jeszcze nie zainaugurowałem, tak cicho liczę na to, że w przyszłym tygodniu się to uda. Czeka mnie też coroczne szczepienie, czyli wizyta u pana doktora. Tu nie mam obaw, bo szczepienia to akurat najmniej stresująca rzecz podczas takiej wizyty. Gorzej gdy doktor ogląda moje uszy, zagląda do sznupy lub w inne miejsca. To mnie dość stresuję i potem cały załupieżony jestem.
Od weekendu nowe sportowe emocje, rusza Formuła 1. Bardzo się cieszę i ciekawe jak będzie, bo wieści różne dochodzą. Na razie nie będę komentował, poczekam na ten pierwszy wyścig.

tylko o pogodzie

Kolejny dzień za oknem wichura. Tak sobie myślę, że może to Wiosna robi po prostu generalne porządki i stara się w ten sposób usunąć resztki pory zimowej?
Na krzakach małe listki, bazie i pełno złotego deszczu. Tylko temperatury jeszcze nie do końca wiosenne.
Wczoraj miałem psią ustawkę, a tak mocno padało, że Pan miał przemoczoną kurtkę, która nigdy nie przemaka! A z mojego brzucha woda i błoto aż się lały. Zabawę z Wolfem mieliśmy jednak bardzo udaną. Zauważyłem, że dla mnie pogoda ma dużo mniejsze znaczenie niż dla ludzi. Deszcz, wiatr mi nie przeszkadzają, chyba bardziej upał mnie osłabia.
Jak byłem z Panią w nocy na dworze, to zaobserwowałem, że niebo czyste, gwiazdy wyraźne, byle do rana się chmurami nie zasnuło.
Sprawdziłem i nic nowego o dzikim zwierzu się nie pojawiło. Tylko sugestia, że może się udać w czeskie góry. Życzę zwierzakowi powodzenia i znalezienia jakiegoś dobrego miejsca do życia.

Tak sobie samodzielnie sprzątam legowisko:


24.03.2009

Zwierz z Opolszczyzny


Łany są oddalone o niecałe 30 kilometrów od Głubczyc, gdzie w sobotę drapieżnik - najprawdopodobniej puma, irbis lub lampart - upolował i pożarł sarnę. Pozostałości zwierzęcia, obok których znaleziono ślady łap dużego drapieżnego kota odnalazł w niedzielę wieczorem przypadkowy przechodzień.


W kędzierzyńskim starostwie w poniedziałek wieczorem zebrał się sztab antykryzysowy. Starosta zaapelował do gospodarzy aby zabezpieczyli inwentarz i ograniczyli przebywanie na zewnątrz w godzinach wieczornych i nocnych. Teren będzie patrolowany przez policję i myśliwych. Zdaniem weterynarza ślady obok zniszczonej klatki są bardzo podobne do znajdowanych na miejscu wcześniejszych ataków drapieżnika.

Kilkanaście dni później nieznany drapieżnik grasował w okolicach Białej. W miejscowości Mokra kilkakrotnie atakował zwierzęta gospodarskie. Jego ofiarą padły warchlaki, cielęta i stukilowy tucznik. W sobotę na policję zgłosił się mężczyzna, który widział, jak duży drapieżnik w pogoni za sarną przebiegł po jego samochodzie.


Starosta z Kędzierzyna-Koźla o pomoc poprosił słynnego Antoniego Gucwińskiego, wieloletniego dyrektora wrocławskiego ZOO. "Powiedział nam, że drapieżniki z rodzin pumowatych agresywnie reagują na ludzi jeżdżących rowerami. Zaobserwowano to we wrocławskim ogrodzie zoologicznym. Radzimy więc mieszkańcom, by przez najbliższe dni zrezygnowali z jazdy rowerem" - mówi "Nowej Trybunie Opolskiej" starosta Józef Gisman.


Powoli narasta psychoza. - Kot jest niebezpieczny, ale bez paniki - uspokaja w rozmowie z radiem TOK FM Henryk Ferster, dyr. Wydziału Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego Urzędu Wojewódzkiego w Opolu. - Zwierz jest niebezpieczny dla ludzi i to trzeba wiedzieć, ale jest bardzo mało prawdopodobne, żeby z własnej inicjatywy zaatakował ludzi. To jest praktycznie niemożliwe - dodaje.
Co robić, jeśli ktoś natknie się na drapieżnika? - Trzeba zachować jak największy dystans, bo to jest zwierzę nieobliczalne - radzi Lesław Sobieraj, dyr. opolskiego ogrodu zoologicznego. - Jeżeli go widzimy w dużym oddaleniu nie można zbliżać się do niego, tylko szukać schronienia w zabudowaniach, w samochodzie i tam czekać aż się oddali - dodaje.

Po ustaleniu gdzie przebywa drapieżnik zostanie on złapany. Nie ma mowy o odstrzale tego zwierzęcia dyrektor Wojewódzkiego Centrum Zarządzania Kryzysowego, Henryk Ferster
(gazeta.pl, tvn24.pl, dziennik.pl)


Od jakiegoś czasu jest to najbardziej poszukiwany drapieżnik w Polsce. Tak naprawdę nikt nie wie kim on jest i skąd się wziął na Opolszczyźnie. Widzę różne deklaracje, że nie grozi mu niebezpieczeństwo, ale jakoś im nie wierzę..
Potem się okaże, że nie było wyboru albo zwierzę było tak agresywne, że trzeba było je zastrzelić.
Wiadomo nie od dziś jak się kończą takie historie..
Miś Bruno, czy też tygrysy które w Warszawie uciekły z cyrku -to pierwsze przykłady jakie przychodzą mi do głowy.
Taki dziki kot skoro już zagryzł tucznika, warchlaki i inna zwierzynę to pewnie jest najedzony, jak więc może być groźny dla rowerzysty?
Nie wiem, pewnie jest jakieś na to wyjaśnienie.
Ciekaw jestem skąd ten zwierz jest, może schowałby się gdzieś w górach i tam żył sobie spokojnie i bezpiecznie?
Bo nawet jak go złapią nie zabijając, to co z nim będzie?

22.03.2009

Koni, Rosjanka

Dzisiaj w Faktach obejrzałem krótki materiał o labradorce Koni. Jej właścicielem jest Putin, cóż to nie jej wina.
Ludzie postanowili zebrać stare klucze i z nich zrobić pomnik Koni, aby w ten sposób uratować plac zabaw. Trochę taki dziwny tok myślenia, ale nie zastanawiałem się nad szczegółami tego projektu. Bardziej skupiłem się na samej Koni.
Przyznaję, że ma dobre maniery, wśród polityków czuje się swobodnie, na dziennikarzy i fotoreporterów nie zwraca uwagi. Grzecznie leży lub stoi w wskazanym miejscu, ewentualnie statecznie się przechadza pomiędzy obcymi. I nikogo nie zaczepia, to mnie zastanowiło. Może nie odczuwa potrzeby poznawania nowych osób?
Ja zawsze chcę wszystkich poznać bliżej..
W sobotę przyszli do nas Spyridon i Tina, aż mnie nosiło by ich zaczepiać (choćby wzrokiem), tak by poczuli się zobowiązani do misiowania mnie..
Zostałem jednak przywołany do porządku.. wróćmy lepiej do Koni.
Poszukałem w internecie jej zdjęć, chciałem jakieś jak jest solo:-), ale znalazłem coś takiego:
Fото пресс-службы Президента России
Cóż, widać i taki człowiek jak Putin potrafi paść przed psem na kolana.
Koni jest też bardzo dobrze opisana na Wikipedii, aż mnie to zaskoczyło:
http://en.wikipedia.org/wiki/Koni_(dog)
Szukałem jej roku urodzenia, bo zauważyłem, że ma siwą sznupę i dziś w tv wyglądała na trochę przejedzoną. Może już nie ma tyle energii na wygłupy i bieganie to i talia w zaniku.
Ale też w pierwszej chwili nie zauważyłem czy to moja potencjalna koleżanka czy kolega, tak jej płeć była sprytnie zamaskowana.
Czasem tak bywa, że nie wiem z kim mam do czynienia póki nie podbiegnę i nie powącham.
Niektóre psy mają tyle tego owłosienia, że pomyłki to całkiem naturalna rzecz. Dlatego my psy musimy podejść do siebie na tyle by móc nosowo zrobić rozpoznanie.
W przypadku Koni pozostało mi zapytać o szczegóły google:-))), tam prawie zawsze znajduję odpowiedzi na intrygujące mnie pytania.


migawki z Brukseli


Jakby u nas na ulicy było tak jasno, to pewnie Pani z większą odwagą by ze mną późnym wieczorem wychodziła. A tak, to udziela mi się jej nastawienie i też rozglądam się na boki i w tył. Czasem nawet coś tam wyczuję, wtedy słyszę, że mam nie panikować.. ja panikować! też coś:-)

Komisja Europejska. Wygląda jakby nic się tam nie działo, ale teren był obstawiony i bez przepustki wstęp wzbroniony.
Pan mieszkał blisko tego miejsca, więc mógł obserwować w wolnej chwili, a takowe miał dopiero wieczorem.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Komisja_Europejska

Mniej więcej tak to wyglądało:

Konny, policyjny patrol, najbardziej spodobało mi się to, że konie miały takie odblaskowe szelki, czy coś w tym rodzaju.
tu widać to lepiej, choć samo zdjęcie nie najlepszej jakości:

20.03.2009

wiosnę już oficjalnie ogłoszono

Wiosnę dziś oficjalnie ogłoszono. O 6 rano był jednak widoczny przymrozek, trawa była bielutka..
Ale takie drobiazgi mi nie przeszkadzają, Pani nie miała szczęśliwej miny, choć wątpię aby zauważyła ów szron:D
Nie moja wina, że dziś tak wcześnie się obudziłem, poszedłem do Pani i prawdę mówię -nic tam nie robiłem, siadłem tylko obok łóżka i się wpatrywałem.
Prawdopodobnie mam jakieś zdolności telepatyczne, albo jakiś magnetyzm w oczach, bo Pani po paru minutach się obudziła.

Potem słońce wyszło i gdy w południe spacerowaliśmy można było uczciwie powiedzieć, że był to wiosenny dzień.
Pani znalazła taką kępę kwiatków i chciała ją uwiecznić. Ja jednak byłem przekonany, że chce zrobić mi zdjęcie i od razu ustawiać zacząłem się przed obiektywem:-)
Kwiaty nie wyszły więc jakoś za ładnie, za to ja wyprężyłem się jak należy:

Pani cyknęła mi więc parę fotek, aż pozowanie mi się znudziło:
A wieczorem wrócił Pan!
Akurat leżałem w okolicy drzwi wejściowych, więc gdy tylko one się uchyliły ja byłem już przy Panu.
Tak się cieszyłem, a Pan również wyglądał na szczęśliwego, że mnie widzi. Potem ciągle za nim chodziłem, a Pan mnie ciągle głaskał i masował:-)
Usłyszałem jednak, że Pan znów gdzieś jedzie i to już w nadchodzącym tygodniu. Tylko tym razem nie do zatłoczonego miasta a na totalne odludzie.

19.03.2009

pies czekający

Po południowym spacerze miałem taką myśl, aby zajrzeć do garażu, kto wie czy już tam nasz samochód nie odpoczywa?
Usiłowałem wzrokiem przebić ciemność, bo Pani ani trochę nie zrozumiała moich intencji i nawet nie podeszliśmy w stronę bramy. Łatwo się domyślić nic nie zobaczyłem. Postałem trochę, bo przecież nigdy nie wiadomo kiedy kto zaskoczy. Nic.
To przynajmniej pogapiłem się w stronę ogródka od Wolfa i Rufusa, tam też cisza i spokój.
Codziennie tam zaglądałem ale musieli spać w domu czy tez być ze swoim panem w pracy.

Ostatnie spojrzenie proszące o przejście przez garaż.
Pani czasem jest niedomyślna.
Wieczorny spacer, z mostu obserwuje autostradę, ale w tych setkach samochodów pędzących jakby się paliło nie mam szansy na rozpoznanie naszego.
Pani mruknęła, że dziś i tak nic nie wypatrzę, to poszliśmy w stronę domu, w końcu zbliżała się pora jedzenia:-)Ale ciekawe jak Pan długo będzie wracał, bo przecież w Brukseli obecnie:
http://www.tvn24.pl/-1,1591583,0,1,tusk-debata-rozkreca-sie-dosc-powoli,wiadomosc.html
Aż strach pomyśleć kogo Pan może tam spotkać:D

18.03.2009

w zasadzie zwykły dzień

Trochę dziś działałem Pani na nerwy. Tak przynajmniej sobie myślę.
Już przed 6 rano poszedłem ją obudzić, sam nie wiem dlaczego się tak wcześnie zerwałem z legowiska. Jak już jednak tak się stało, to przecież raźniej jak i ktoś jeszcze nie śpi...
Nie zraziłem się jakimś mamrotaniem, że mam sobie iść. Tkwiłem przy łóżku do skutku. W ten sposób już o 7 byliśmy po porannym spacerze:-)
Potem starałem się nie narzucać, przeczytałem artykuł o Hawajach, gryzłem psią kość, drzemałem.
Nawet podczas rozmów telefonicznych nie wtrącałem się za mocno.
Pani wyprała moje zabawki - misia, tygryska i co najgorsze delfina! Teraz to wszystko suszy się na balkonie.. Z rozpędu do prania poszedł mój dywanik z przedpokoju (pisze mój, bo głównie służy mi jako miejsce do wylegiwania się), a także moja samochodowa szmata. To pewnie jakaś część tzw. wiosennych porządków?
Pod wieczór spacer. Starałem się udowodnić, że potrafię się odpowiednio zachować na chodniku, ale.. tyle zapachów...
Ciągle coś przykuwało moją uwagę i usłyszałem w końcu parę cierpkich słów na ten temat.
Postanowiłem się zmobilizować i pokazać na co mnie stać. Szedłem tym tempem co Pani, co chwila zerkając kątem oka czy widzi jak sobie świetnie radzę. Gdy tylko napotykałem jej wzrok to intensywnie się wpatrywałem w jej oczy z oddaniem i pytaniem "czyż nie jestem wspaniały, czyż nie idę idealnie".
Krótkotrwały sukces:-)
Jak tu się uodpornić na zapachy innych psów, kotów i jakichś niezidentyfikowanych zwierząt?
Pies to jak człowiek, ciągle musi innym coś udowadniać.

Spodobało mi się porównanie mnie do Ferdynanda Wspaniałego:-), faktycznie mamy wiele wspólnego, tylko ja przez jakiś czas zawiesiłem wylegiwanie na kanapie(z przyczyn ode mnie niezależnych).

A tu jeszcze zdjęcie z zaskoczenia. Dziś inauguracja sezonu balkonowego, pierwszy raz przez chwilę leżałem w plamie słonecznej. Potem jakieś dźwięki mnie zaciekawiły i śledziłem poczynania sąsiadów w ogródku:
Roślina nie wytrzymała przymrozków, ja też ją trochę obgryzałem, ale jeszcze wtedy gdy była zielona.

myśli przed zaśnięciem

Jestem trochę zagubiony. Wszystko ogólnie w porządku, micha jak zwykle dwa razy dziennie, spacer razy cztery, tyle że ciągle z Panią.
Dziś nawet zorganizowała zabawę z piłką na łące, trzeba przyznać, że warunki jeszcze nie najlepsze. Trawa ma jakiś zastój czy co.. ciągle tylko te nędzne resztki zeszłorocznej. Kiedy w końcu pojawi się soczysta, świeża zieleń?
Jako bonus miałem też czesanie, to akurat tak sobie lubię, wolę masaże rękami.
Ale łaskawie pozwoliłem wyczesać sobie futro. Wg mnie to i tak nie sprawi, że będzie się ze mnie mniej sypać. Wiadomo, określona ilość musi wypaść:-))), to nie moja wina, że proces wymiany zimowego futra na letnie tyle czasu trwa.
Co się otwierają drzwi wejściowe to myślę, że to Pan, a to zawsze Pani...
Myślałem, że jak mi wspominał o służbowym wyjeździe to sobie tak żartował, a to jednak prawda.
Na wszelki wypadek leżę teraz pod wieszakiem z kurtkami, w ten sposób nawet gdy będę mocno spał, to zauważę, że Pan już wrócił.
Pani mówi, że starczy jak w piątek się tam ułożę...
Ja jednak wolę trzymać łapę na pulsie, będę leżał tam codziennie, zresztą czasem nie pamiętam jaki jest dzień tygodnia, a nie będę przecież Pani ciągle pytał czy jest już piątek:-)
Ostatnio jak Pana nie było to jechaliśmy metrem po niego na lotnisko, teraz jak rozumiem wycieczki nie będzie.
Pan nawet wysłał nam zdjęcie z miejsca w którym się szkoli:
dziwne, prawda? Pani mówi, że to przedstawia cząsteczkę atomu.
http://www.atomium.be/Gallery.aspx?lang=en&alias=Building
No tak, powiedzmy, że przyjąłem do wiadomości, ale o tej porze ten temat dla mnie jest za trudny:-)
Pani puszcza płytę grupy Hrsta, a tam jest taka piosenka Swallow's Tail i wtedy oczy mi się same zamykają..

17.03.2009

kreativ blogger

Od Mamy Czesi http://adoptusia.blogspot.com/dostałem takie oto wyróżnienie:Bardzo dziękuję:-)))
Przy okazji poznałem nowe słowo "kreatywność".
Pani przeczytała mi nawet definicje z wikipedii:
Kreatywność (postawa twórcza; od łac. creatus czyli twórczy) - proces umysłowy pociągający za sobą powstawanie nowych idei, koncepcji, lub nowych skojarzeń, powiązań z istniejącymi już ideami i koncepcjami. Myślenie kreatywne, to myślenie prowadzące do uzyskania oryginalnych i stosownych rozwiązań. Alternatywna, bardziej codzienna definicja kreatywności mówi, że jest to po prostu zdolność tworzenia czegoś nowego.

Od razu poczułem się jakiś mądrzejszy, ważniejszy, ale tak pozytywnie rzecz jasna.
Na łące postaram się poruszyć temat, zapytam się Wolfa jak tam jego kreatywność, ale będzie miał minę:-)

Sam, zgodnie z zasadami mogę nominować kolejne blogi do tej nagrody. Nawet jak właściciele blogów nie będą kontynuować zabawy, to chciałbym aby wiedzieli dlaczego ich wyróżniłem.
Tu lista i moje psie uzasadnienie:
http://www.boraksblok.blogspot.com/
za bycie sobą w każdej sytuacji, dobre serce, uczynność, no i pamiętam jak napisałeś, że jestem mądry:-)

http://brzydalizlosnica.blogspot.com/
za miłą atmosferę, pojawiającego się Dolara i Rubla, migawki z rodzinnych stron

http://wrednygalapagos.blox.pl/html
za wzruszające pisanie o ważnych sprawach i narzeczonego rugbystę:-)

http://mojaszuflada.blox.pl/html
za opisy miejsc dalekich, ciekawe opowieści o swojej pracy i to wszystko udokumentowane zdjęciami

http://zielonegodziny.blogspot.com/
za pasję, jestem pełen podziwu

http://tur-tur.blogspot.com/
za wiele apetycznych zdjęć, interesujące opisy zwyczajów i codzienności w Turcji

http://kosmicznie.blogspot.com/
bardzo lubię obserwować niebo, w ciągu dnia, nocą, a tu mogę poczytać o tym co słychac w kosmosie:-)


Zasady:

• Po otrzymaniu nagrody umieszczamy na swoim blogu logo Kreativ Blogger oraz informujemy, kto przyznał nam wyróżnienie.

• Nominujemy 7 lub więcej blogów i podajemy link do każdego z nich.

• Informujemy wyróżnionego o nominacji w komentarzu na jego blogu.

16.03.2009

rozterki bruneta


Szedłem sobie wczoraj z Panią spokojnie chodnikiem. Padły promienie wiosennego słońca na mój łeb. I co usłyszałem?
Enzusiu, ty masz już koło ucha siwe włosy!
Wcześniej, być może, komunikaty takie się już pojawiły ale nie interesowałem się o co chodzi z tymi siwymi włosami.
Jak Pani pierwszy raz o tym wspomniała, to Pan zasugerował, że to może z farby - akurat była odświeżana ściana w przedpokoju.
Pani wtedy wykluczyła taką możliwość, ale ja w duchu zgodziłem się z sugestią Pana.
Potem już nie rozmyślałem o tej sprawie. Do wczoraj.
Zastanowiło mnie co to w zasadzie oznacza.
Ponoć białe włosy (ładniej to brzmi niż siwe) niekoniecznie oznaczają dojrzałość, są osoby które są bardzo młode a mają takie włosy. Skoro więc tak bywa u ludzi, to może i u psów siwy włos nie oznacza starzenia się?
Ja zauważyłem, że wiele tych psów, które nie bardzo mają chęć do zabaw i wygłupów ma siwe mordki, są one znacznie ode mnie starsze, stąd też siwy włos kojarzy mi się z takim statecznym psem. A ja przecież jestem dwulatkiem, który na pewno nie jest poważny i dojrzały...
Zasmuciłem się swoimi białymi włosami (ponoć są to trzy włosy). Rozmyślałem o tym i wpierw mi wyszło, że powinienem może spoważnieć, zachowywać się jakoś stateczniej, nie wchodzić na łące w zabawy ze szczeniakami.. Hmm trochę żal.
Pani widząc jak się przejmuje powiedziała, żebym jednak tak nie wydziwiał, bo każdy w domu ma choćby parę białych włosów i nikt z tego powodu nie rozpacza.
(:D)
Łatwo im nie rozpaczać jak mają jasne włosy! Ja jako brunet mam przecież znacznie gorzej. Nawet jeden siwy włos jest od razu widoczny.
Jednak popołudniu mój nastrój się polepszył: zerknąłem na mecz rugby pomiędzy Anglią a Francją.
I co zobaczyłem? Oczywiście oprócz sromotnej klęski Francuzów.
Sebastien Chabal ma wspaniałe białe pasmo na swojej długiej, czarnej grzywie!!!
Cóż za miłe zaskoczenie! Czyli te parę siwych włosów to taka uroda, a nie wyznacznik wieku, zachowania itd.
Tu wyraźnie widać białe pasmo:foto:rue89

Mój ulubieniec był pełen werwy i zaangażowania, niedbałym ruchem odgarniał opadające na oczy włosy. Jestem przekonany, że o tym białym paśmie nawet przez sekundę nie pomyślał. To przecież i ja jakimiś trzema włosami nie będę się stresował.
Bardzo się ucieszyłem, mój melancholijny nastrój minął i mogłem spokojnie zasnąć..

15.03.2009

akcja

STOP dla dlugiego transportu zwierzat

http://www.8hours.eu/index.php?lang=pl
(tekst ze strony do której link powyżej, tam też można oddać swój głos wspierający akcję)

Dzis zbyt czesto, zbyt wiele zwierzat jest przewozonych na europejskich autostradach w warunkach nie do zaakceptowania. Najwazniejsza kwestia jest dlugosc transportu. Obecne prawodawstwo UE zezwala nawet na kilkudniowy transport zwierzat. To musi sie zmienic. Zywe zwierzeta, przeznaczone do uboju, nie powinny byc przewozone wiecej niz osiem godzin.
Dlatego tez udziel wsparcia inicjatywie "8 godzin". Naszym celem jest zebranie 1,000,000 podpisów. Tego glosu europejscy politycy nie beda mogli zignorowac.

Today, too many animals are transported under unacceptable conditions on European highways.
The most important issue is the duration of the transports. Current EU legislation allows for animals to be transported for several days. This has to be changed. Live animals for slaugther should never be transported for more than eight hours.
Support 8hours. Our goal is to collect 1,000,000 signatures, something EU politicians will not be able to ignore.



o akcji dowiedziałem się, ze strony:
http://www.ligon.chorzow.pl/tara/index.php?id=1


13.03.2009

skarpetkowy złodziej



to tylko fragment mojej powolnej drogi do Pani. w sznupie mam skarpetę, świeżo wypraną:-)
lubię ściągać wyprane rzeczy z suszarki, fakt tylko te drobne. zawsze pokazuję Pani moją zdobycz, ona nie wiem dlaczego nie jest zadowolona. czasem taką czystą skarpetę ukrywam w legowisku.
dziś wychyliłem się z pokoju, akurat spojrzała i zauważyła, że coś tam przeżuwam, zawołała mnie. długo się zastanawiałem czy podejść. stałem bez ruchu długo, na pewno wyglądałem jak marmurowa rzeźba:-)
potem podszedłem parę kroków bardzo powoli, w telewizji widziałem czasem akcję w zwolnionym tempie i ja tak właśnie podnosiłem łapy i przesuwałem się do przodu. wiedziałem że muszę podejść, ale starałem się opóźnić moment oddania skarpety:-)

12.03.2009

wiosenne gry


Chciałbym móc napisać, że gdzie nie spojrzę to widzę wiosnę. Niestety byłoby to kłamstwo...
Powyższe drzewo to jedno z niewielu, które tak wiosennie wygląda. W większości drzewa to jeszcze bezlistne badyle. Jednak jak rozejrzeć się dokładniej to można parę kolorowych akcentów zauważyć. Mówi się, że jedna jaskółka wiosny nie czyni, ale ja mnie tak cieszą te pojedyncze ślady Pani Wiosny. Nawet sobie wymyśliłem, że ona prowadzi ze mną taką grę. Tu jeden ślad, tam dwa, a moim zadaniem odszukać wszystkie, tropić ją.
Na każdym spacerze rozglądam się więc uważnie i zawsze odnajduję znaki zostawione przez nią specjalnie dla mnie:


Te białe dzwoneczki bardzo mi się spodobały, do tego stopnia, że chciałem oczyścić teren wokół, wydawało mi się, ze te patyki sterczące wokół psują efekt. Pani krótko, acz dosadnie zakazała mi prac porządkowych. Ponoć te patyki to jakieś ozdobne krzaki. Musiałem w to uwierzyć:-)

Wczoraj rano udało mi się wtargnąć do łazienki, szum wody mnie wezwał. W wannie była niestety Pani i mydliła twarz, czyli nie zauważyła że wszedłem:-). Chwile postałem, ale ostatecznie postanowiłem podejść, woda naprawdę mocno mnie przyciąga. Dotknąłem Pani delikatnie nosem, naprawdę delikatnie, a ona tak pisnęła dziwnie. To się wystraszyłem i odskoczyłem. Pani zamiast się ucieszyć, że to ja, to tylko pokazała palcem drzwi i mnie wygoniła.
Chciałbym kiedyś stać sobie w wannie i patrzeć jak wody przybywa, żeby ta dziura którą woda ucieka była zatkana. Wtedy byłoby prawie jak w jakimś jeziorze:-)

Dzisiaj od rana pada, pozostaje mi wylegiwanie się. Opracowałem już wygodne pozycje do leżenia na legowisku. Taka typ orka najbardziej mi pasuje, prawdziwy relaks:-)

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...