30.09.2010

Menton

Menton, ładne miasto na pograniczu Włoch i Francji.
Plaża, kolorowe domy, palmy, wszędzie kwiaty, no i turystów też sporo;-)
Tez pojechałem na zwiedzanie. Jakby to ująć: interesowało mnie coś innego niż Panią i Pana i trochę nie potrafiliśmy się zrozumieć.
Na ulicach głównie interesował, ba pociągał, mnie zapach. Psie zapachy, kocie i rybie. Trudno nos było mi oderwać od tych różnych, nowych tropów.
Utrudniało to spacerowanie(ludziom:D).
Dodatkowo prawie każdemu spotkanemu psu oznajmiałem głośno, że jestem Enzo i przyjechałem na wypoczynek i takie tam..(trochę wstyd przyznać co ja tam wygadywałem, mógłbym wyjść na zarozumialca, czy coś w tym stylu).

Było wtedy bardzo ciepło, wszędzie jeździłem z butelką własnej wody i turystyczną miską.
Ale tu trafiłem na uliczną fontannę, działał niestety tylko jej kawałek i ja tam wlazłem aby sobie poduszki troszkę ochłodzić.
O tak właśnie:
Za wiele swoich zdjęć z Menton (Mentony) nie posiadam niestety.
I na drugi wyjazd do tego uroczego miasteczka się nie załapałem, więc tylko na komputerze widziałem zdjęcia z ogrodów mentońskich, kilka prezentuję poniżej:
strona ogrodów
http://www.jardins-menton.fr/

bananowiec z owocami i kwiatem(lubię banany, byle nie przejrzałe)

gaj oliwny (zakaz wstępu dla psów, skandal)
inne rośliny:
to wygląda śmiesznie, ponoć to naturalny kształt, a wygląda jakby człowiek to uformował)a nie natura)

a to coś bez nazwy, a zamieszczam, bo ponoć przypomina to jakąś część mnie, kompletnie nie mam pojęcia jaką....
strona miasta, da się zmienić język:
http://www.tourisme-menton.fr/

29.09.2010

przyroda na Riwierze;-)

Jako, że interesuję się przyrodą zwracałem na nią uwagę podczas wakacji.
Lubię jak jest wokół dużo zieleni. Najczęściej widziałem oliwne gaje. Winnice również, ale w ogromnej ilości pojawiły się dopiero we Francji.
Pomimo tego, że lato się kończyło wszędzie było mnóstwo kwiatów:

Na drzewach dojrzewały różne owoce, tu brzoskwinie,
tu kiwi.
Pierwszy raz widziałem kaktusy- giganty..

A tu niespodzianka, zwykły pomidor!
:-)

filmy z Imperii




Imperia, pierwsze pływanie



Pogoda była taka, że każdy myślał tylko o tym, że zanurzenie się w morzu jest świetnym pomysłem.
Zjechaliśmy więc na dół i poszukaliśmy dogodnego miejsca do pływania. Plaże w Ligurii bardzo różniły się od tych które już znałem. Tu zamiast piasku są kamienie, większe lub mniejsze. I same plaże są małe(wąskie). Pies na plaży nie jest tak mile widziany jak na plażach nad Atlantykiem.
Pomimo tego pływałem i nikt nie miał o to pretensji, nawet czułem się obserwowany;-)


Tyle zdjęć z tego pierwszego razu, potem zaprezentuje filmiki.


Oczywiście opiłem się nieco słonej wody i mnie nieźle suszyło. Woda pitna zawsze na mnie czekała w butelkach i mogłem ugasić pragnienie w każdej chwili.

To jest śmieszne zdjęcie. Z Panią stałem obok samochodu i nagle poczułem, że muszę sprawdzić co się dzieje w drugiej części parkingu. a tam Pan się pojawił:-)

Odpoczynek po pływaniu. Murki przy morzu wręcz zachęcały, aby na nich siedzieć lub też wylegiwać się. Tu akurat sobie siedzę i obserwuję otoczenie, a słońce suszy moje futro.

Deptak w Imperii(Porto Maurizio), ładna alejka z palmami, a przy każdej palmie taka oto kartka:

28.09.2010

Poggi, tu pomieszkiwałem


Nie wiem, po prostu nie wiem od czego by tu zacząć.
:-)
Dlatego zacznę od Enzo którego spotkałem na włoskiej autostradzie, pędził jak szalony i gdyby nie zdjęcie, to nie miałbym pewności czy na pewno go widziałem:

Przez pierwszy tydzień wakacji mieszkałem w Poggi, małej miejscowości leżącej niedaleko Imperii.
http://italia.indettaglio.it/ita/liguria/imperia_imperia_poggi.html
Nasz domek był ukryty za milionem zakrętów, a dojeżdżało się do niego po coraz to węższych drogach. Co sobie myślałem podczas tej drogi to moje, a codziennie przynajmniej dwa razy musiałem tę trasę pokonać.


W całej okolicy gaje oliwne i szklarnie. Palmy gigantyczne, nasza balkonowa wydaje mi się teraz taka malutka;-)
Na naszym wakacyjnym podwórku oprócz palm i oliwek były jeszcze drzewa cytrynowe i mandarynkowe.

Nadal nasze podwórko..

Do załatwiania swoich potrzeb miałem plac za furtką(haha już ją pokazałem we wcześniejszym wpisie). Za furtką był jakby inny świat, zbiorowisko rzeczy niepotrzebnych, które może jednak kiedyś okażą się niezbędne, więc warto trzymać. Czego tam nie było...
Potem rozpoczynała się droga, która prowadziła do opuszczonych szklarni i niedokończonego domu. Dziwne miejsce. Zdecydowanie wolałem nozdrzować po terasach..


Na szczęście jeździłem na wycieczki i na morskie kąpiele. Pierwszy raz w morzu Śródziemnym pływałem.
Wycieczki w tzw. interesujące miejsca były ciekawe, ale chwilami mnie to zwiedzanie denerwowało:-)

27.09.2010

powrót z wojaży

Gdzie ja to nie byłem przez ostatnie 2 tygodnie... różne miejsca.
Dla mnie każde miejsce jest wygodne w którym udaje mi się zwinąć w kłębek, jednak dziś jestem zadowolony z tego, że znów śpię na swoim legowisku przy oknie.
Na wakacjach spałem na swoim legowisku turystycznym, zwanym w skrócie turystyką, miałem ze sobą dwie maskotki, zabawki do aportowania, miski. Nawet udało mi się w jednym z miejsc zając kanapę i wylegiwałem się na niej do oporu.
W domu jednak najlepiej!
Wszystko co przeżyłem i zobaczyłem opiszę, zdjęć mam sporo, bo chętnie pozowałem(nawet pod tą porzucona budą;-)

A na początek chłodzenie się w fontannie.
Taka potrzeba była, bo zdecydowanie było wszędzie letnio, nie jesiennie.
Dopiero jak wyszedłem z tej fontanny to okazało się, że była tam tabliczka z zakazem wchodzenia i picia wody.
A ja i wlazłem i pochłeptałem trochę. Ale nic złego potem się nie działo;-)

Komuś ta fontanna może wydać się znajoma;-)

17.09.2010

9.09.2010

pozowanie

To był dzień w którym ktoś pożyczył sobie moją piłkę. No, tak..w zasadzie nie była tak całkiem moja. Czyli ktoś zabrał z mojej kryjówki piłkę, którą zdobyłem na spacerze dzień wcześniej.
Szukałem z Panią i niestety, ani śladu!
Oboje byliśmy rozczarowani, bo innej zabawki ze sobą nie mieliśmy.
Za to Pani miała aparat więc parę razy ustawiłem się ładnie do zdjęć;-)

Niektóre figury były spontaniczne;-)
To była sugestia, aby Pani jednak coś wymyśliła, po prostu COŚ.
Chwila spokoju i spojrzenie w obiektyw
Co jedno zdjęcie to jestem ładniejszy:-)
(nie ma to jak samemu sobie prawić komplementy)
A dziś zero słońca, pada raz mocniej raz słabiej. Przynajmniej można się dobrze wyspać, co zresztą pokazałem w poprzednim wpisie.

8.09.2010

sen

Gdy już pies się naje, wysika, pobiega to co najbardziej lubi robić?
Leżeć, spać, dumać leżąc..
Jak byłem mały to spałem dużo ale z wieloma przerwami (najczęściej na sikanie). Teraz już sen to coś w rodzaju przyjemności, a nie tylko potrzeby.

Poranek.
Wczesny spacer, załatwienie na nim tego co trzeba, powrót i miska. Potem marchewka, trochę obserwacji co robi Pani, jak zostaję sam w domu, to idę spać. Jak Pani zostaje ze mną, to.. też idę spać;-), tyle że nieobrażony.
Lubię jak rano jest słońce, wtedy przez okno MOJEGO pokoju promienie wpadają wprost na legowisko.
Tak to mniej więcej wygląda:
jeszcze ujęcie z bliska:

Popołudnie.
Był spacer, zabawa. Jeszcze sam nie wiem co robić. Ale może sen przyjdzie, więc idę na legowisko. To też bardzo dobry punkt obserwacyjny, wszystko co dzieje się na ulicy doskonale widzę. Gapię się, rozmyślam.
Pluszaki są ze mną.
Oj, jednak przysnąłem, i to mocno..
Luz-blues;-)
Każda łapa leży swobodnie, a ja przeżywam w snach różne psie przygody.

Noc.
Ciemno, cicho. Praktycznie nic się nie dzieje. Obserwować nie ma co, bo króliki już pewnie też śpią.
Sam nie wiem jak to możliwe, że sam tak się ułożyłem podczas snu i w dodatku było mi tak wygodnie!

Jak zobaczyłem te zdjęcia, to byłem bardzo zaskoczony, szczególnie swoją głupią miną! Ale jakbym wiedział, że Pani robi mi zdjęcie, to bym przynajmniej zęby schował;-)
A to już tradycyjna, nocna pozycja. Tak najczęściej w nocy śpię, do tego dochodzą efekty dźwiękowe. Ponoć bardzo głośne i urozmaicone..

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...