30.06.2013

stopa w wodzie

Całkiem niespodziewanie nadszedł ten dzień - znów mogłem poczuć na swoich poduszkach nurt wody. Miłe i wesołe uczucie. Wprawdzie nasz lokalny strumyk jest obecnie dość wątły, za wiele wody w nim nie ma, na chwile szaleństwa jednak starczyło! Po takiej przerwie wszystko co nie było marna kałużą mnie cieszyło. Jakość zdjęć średnia, bo byłem trudny do uchwycenia, skakałem i biegałem jak szalony:-)

 Brudny, nieco zalatujący błotem, ale szczęśliwy!
 Bardzo szczęśliwy!
 Po powrocie do domu dałem się wyczyścić bardzo dokładnie, potem brzuch jeszcze pomarowany został maścią i już mogłem iść na legowisko.

27.06.2013

jak pada to się śpi



...i o co chodziło? Tego nie wie nikt! Szczęśliwie potrafię szybko zasnąć ponownie. I tak oczywiście zrobiłem:-)
Ale.. ile to zawsze jest gadania i spojrzeń pełnych wyrzutów gdy pojawiam się w sypialni i tylko spokojnie sobie siedzę. Nic nie robię, kompletnie nic, siedzę przy łóżku i się patrzę. To nie moja wina, że mam tak silne spojrzenie, że potrafi ono zbudzić ludzi z głębokiego snu. Nikt nie chce zauważyć, że zachowuję się ciszej niż mój sąsiad kogut! No i zawsze wstaję wcześniej niż on, szczególnie w soboty i niedziele;-))

25.06.2013

uzależniony od trawy

Tak, to ja, przyznaję się! Mam nałóg i jest to objadanie obżeranie się trawą.
Oczywiście nie zawsze i nie każdą. Trawa musi spełniać odpowiednie warunki.
Na szczęście w Adlikonie są takie miejsca gdzie mój smakołyk jest dobrej jakości.
Mam jednak takie marzenie, aby spróbować trawy na jakiejś alpejskiej łące, gdzieś wyżej, może w kantonie Uri? Od czasu jak widziałem taki film o pastwiskach w Uri, to jest to ideał mojej łąki.
Na razie korzystam z tego co jest dostępne i co mam na wyciągnięcie sznupy.
Mój spacer dzieli się na etapy: nozdrzowanie - szukanie miejsc na załatwienie swoich potrzeb i zrobienie ich - nozdrzowanie - moczenie brzucha(jak mam pozwolenie) - i pasienie się. Ostatni etap powinien trwać najdłużej.Czasem zaczynam od pasienia się i zapominam o innych etapach;-)
naprawdę ktoś mnie wołał?

oj chyba tak, ale po co....

jestem, co było aż tak ważnego by przerywać mi skubanie?

Skoro krowy sobie skubią w okolicy, to mam gwarancję że towar tu najlepszy, prawda? Na ich pastwisko wbiec nie mogę, bo jest ogrodzenie,
ale obok trawa przecież taka sama:-)
Niestety już zbieramy się do domu. Po drodze jeszcze jakąś zieleninę na pewno znajdę:-)

24.06.2013

lato

Najlepsze lato, to mało upalne lato. Niech sobie jest ciepło, ale żadne tropikalne temperatury. Niech sobie pada, ale nie tak często jak jesienią. Latem i tak najwięcej przyjemności sprawia mi podziwianie przyrody. Tyle różnych kolorów się pojawia.

Bardzo dużo pięknych roślin widzę za płotami, niestety nie mogę wchodzić na cudze podwórka. Podziwiam więc to co jest dostępne.

Pani się ucieszyła jak znalazła dziś poziomki, chciałem jej zasugerować, że nie powinna ich zjadać, jednak moja sugestia została zignorowana. No nawet w lesie taka poziomka mogłaby być już pomacana(w najlepszym wypadku) przez powiedzmy sarnę. A tu? koty wszędzie spacerują..

23.06.2013

wyścig, Saentis Classic

Replika prezentuje pakiet startowy
W miniona niedzielę udało mi się zostać na dłużej samemu w domu. Z jednej strony czułem się dziwnie, a z drugiej czułem nawet coś na kształt ulgi. W końcu koniec z tym traktowaniem mnie jak jakiegoś chorego. Upał był w tym dniu spory i przyjemnie było leżeć sobie w domu z pozasłanianymi oknami. I tak naprawdę, to czas mi zleciał szybko, a  jego 98% po prostu przespałem.
Wyścig odbywał się w Reinfelden, ładnej miejscowości, która mi kojarzy się z żarem lejącym się z nieba. To moja relacja z ubiegłorocznego Wyścigu .

Jak wspomniałem wyścig rozpoczyna się w Reinfelden, meta w tym samym miejscu. A trasa prowadzi przez okolicę, a okolica bardzo górzysta:-). Czyli naprawdę można się zmęczyć.

To jeden z punktów na których podczas trasy można było coś przekąsić. Jak widać po lodówce tu serwowano ser:-)
Saentis Classic
Jak oglądałem tegoroczne zdjęcia, to miałem coś na kształt deja vu! To błękitne niebo, to słońce.. upału miałem wtedy dosyć i dobrze, że w tym roku mogłem kibicować Panu z daleka:-)
i już meta

21.06.2013

upały

Sianokosy wszędzie, nie tylko na Krowiej Górce
Niezbyt dobrze znoszę upały, przesypiam większość dnia. Szukam jakichś chłodnych miejsc w domu. Przed każdym spacerem się cieszę jak wariat, a po wyjściu z klatki schodowej od razu Sahara wali w pysk.
Idziemy w miejsca gdzie da się znaleźć jakiś cień, ale wcale nie jest ich za dużo. Okolica strumyka jest zadrzewiona, ale z drugiej strony szum wody na mnie działał denerwująco (ta świadomość, że nie mogę się popluskać). Od wczoraj niby się ochłodziło, fakt, zawiało, popadało chwilę i tyle.
Ja nadal czuję, że jest za gorąco.
Obserwacje z okna;-)
Przez ten cały czas gdy spacerowałem tylko po najbliższej okolicy otoczenie bardzo się zmieniło. Mam tu na myśli przyrodę. Kwiaty zrobiły się takie..duże, wszystkie drzewa już bujne od zieleni, jakieś zboża urosły na polach, tu krowy, tam owce, tam znów jakiś dźwig! Wszystko szło do przodu, tylko ja sobie człapałem w swoim tempie nieco obok tego wszystkiego.

Wrzucę teraz zdjęcie mojego gołego brzucha z niebieską nicią mojego już nieco zarośniętego brzucha bez nici. Uprzedzam jak ktoś wrażliwy, ale sam nie uważam że jest się czego bać;-).
11 dni po zabiegu
Akurat tak sprytnie się ułożyłem, że bliznę zakrywam, ale już widać, że mój brzuch zarasta i jak spaceruję, to nikt już się nie przygląda.
Pochwalę się, że sam się nadstawiam do smarowania maścią i nawet nie kombinuję by ją jakoś zlizywać.
dzisiejsza drzemka

Dziś w południe mijałem się z dwoma małymi pieskami. Jeden przeszedł obojętnie, a drugi chciał się przywitać, ja oczywiście też. Powąchaliśmy się i dopiero jak odchodził, to zauważyłem, że on miał trzy łapy a nie cztery..
Ale biegał jak na czterech, skakał, był wesoły i ja też wcale nie zauważyłem tego, że jest mniej sprawny. Nie wiem czy tak mogę go określić, bo on sam na pewno nie czuł się mniej sprawny niż ja..
Może go dziwią opinie typu "biedny piesek"? Ja sam też się dziwiłem na takie głosy w stosunku do mnie (parę razy usłyszałem, jak było widać szycie). A dziwiłem się, bo nie czułem jakiegoś bólu, ani tego że jestem gorszy czy mniej atrakcyjny bo mam bliznę. Po prostu ją przyjąłem, teraz będzie moim znakiem charakterystycznym(tyle ze ukrytym pod futrem). Wiem, że lepiej mieć tę bliznę, niż tego guza który tam był wcześniej. Może ten mały pies też uważa, że lepiej mieć trzy zdrowe łapy niż cztery gdy jedna  z nich była dla niego w jakiś sposób zagrożeniem?

20.06.2013

witaj swobodo

I też nadszedł ten wyczekany przeze mnie dzień - zdjęto mi szwy. Obie rany zagoiły się dobrze, to że zostaną jakieś tam blizny nie ma dla mnie znaczenia. Co najważniejsze - koniec ze spacerami na smyczy, witaj swobodo;-))
Aby jednak nie oszaleć z radości jeszcze cały tydzień nie mogę zamoczyć brzucha w wodzie. Szkoda, ale skoro tak trzeba, to dostosuję się.
Niebawem w miejscu tej małej blizny będę musiał pozbyć się trochę więcej skóry - mały guz był tego samego rodzaju co duży, więc muszą być wprowadzone poprawki(dla mojego bezpieczeństwa). No ale to już nie będzie takie cięcie na 30 szwów, więc sobie z tym łatwiej poradzę. Teraz, z perspektywy czasu, to nie wydaje mi się ten zabieg taki groźny, zapewne dlatego, że mam już go za sobą i te pierwsze godziny po nim zatarły się w mojej pamięci.
Kołnierz wisi nadal na drzwiach -  ani razu nie musiał być użyty:-). Sam się sobie dziwię, ale naprawdę, te nici mnie aż tak nie denerwowały. Teraz będę miał tylko bliznę smarowaną maścią i tyle. Do formy mam dochodzić w tempie jakim sam chcę. Czyli jak będę się czuł o siłach na wygłupy to mogę się wygłupiać. Zobaczymy jak będzie.
Do kliniki dziś wszedłem bez obaw, jak zawsze dumny i pewny siebie. To najlepsza metoda na to, by nie dać się różnym strachom i lękom. Zawsze odbieram te uczucia od innych zwierząt w poczekalni i już dawno postanowiłem, że ja nie będę się bał. Kiedyś usłyszałem powiedzenie, że "odważnym szczęście sprzyja"i dlatego chcę być w gabinecie lekarskim zawsze odważny. Skoro Pan mnie tam prowadzi, to znaczy, że ma pewność, że otrzymam tam pomoc, to czego się bać?

Ale gumy do żucia nie dałem sobie usunąć do końca.. Pani trochę jej wycięła razem z włosami, ale nie byłem z tego zadowolony. Dużo samo się ukruszyło, coś tam jeszcze mi zostało i niestety ruszyć tego nie dam. Zostałem przeciwnikiem gum do żucia.
Tu jeszcze na smyczy, tęsknym okiem spoglądam na strumyk;-)

19.06.2013

kwiaty

Płynnie wiosna przeszła w lato i wszystko co tylko mogło to rozkwitło, urosło. Mam jednak wrażenie, że drzewa i kwiaty proszą o wodę.


Pracowita pszczółka:-)

 A to odkryłem niedawno i byłem tym odkryciem zbulwersowany!!
Ponoć już jakiś czas trwa budowa na tyłach Krowiej Górki, ale ja nie chodziłem na spacer na jej tyły. Od przodu wyglądała zawsze tak samo! Okazuje się że obok szkoły(brzydki bardzo budynek) coś zbudują, co to nie wiem, ale  już jestem na nie! Komu ta Górka przeszkadzała?  I nic już nie da się zrobić. Dziś już stał tam wielki dźwig i widać go nawet z drugiej strony. Czyli jak sobie przechodzę moją normalną trasą spacerową, to kawałek tego dźwigu widzę(niestety).

16.06.2013

czerwcowe widoki

Od paru dni jest dość upalnie ale są miejsca gdzie zima ma się całkiem dobrze:-)
Podczas gdy ja się ciągle kuruję replika sobie zagląda w różne miejsca. Dla ochłody trochę.. śniegu - wjazd kolejką i jest! Oj, chętnie bym swój brzuch wsadził w śnieg!
Śnieg niech sobie leży wysoko, w czerwcu powinny jednak dominować takie widoki:
 Zieleń i jeszcze raz zieleń:-)

Moja Krowia Górka przez jakiś czas była jak łąka ze snu: żółto-zielona, z delikatnymi kwiatami polnymi. Rośliny były tak wysokie, że praktycznie mnie całego przykrywały!
I jak bardzo poczułem się zaskoczony gdy nagle zobaczyłem, że wszystko skoszono! Siano pozostało, i to nie na długo, któregoś dnia jacyś panowie wszystko zgarnęli w zgrabne wołki i została golizna.
 Ponoć tak właśnie powinno być - to siano to pożywienie, na przykład konie zjadają je z apetytem.
Jak się o tym dowiedziałem, to już mi mniej żal tej trawy, przecież jeszcze odrośnie:-)


12.06.2013

mały apel

Proszę wszystkich ludzi, aby zużyte gumy do żucia wrzucali do kosza na śmieci, a nie na chodniki i trawniki.
To uczucie gdy taka guma wejdzie pomiędzy łapowe psie poduszki jest okropne! Męczę się z taką gumą już kolejną godzinę, duży kawałek pozwoliłem sobie usunąć, ale nie byłem świadom, że to jest takie nieprzyjemne. I teraz nie pozwalam już by mi ktokolwiek grzebał w łapie, chyba w końcu to samo mi jakoś się wykruszy.. nie wiem. Ale zły jestem baaaaaardzo!!


forma rośnie

Może trudno w to uwierzyć, ale moja forma rosła dokładnie od następnego dnia po zabiegu.
Jak już nie czułem się taki zamulony po tej narkozie, to wszystko sobie przemyślałem i od razu postanowiłem, że wrócę do codzienności najszybciej jak się da.
Pierwsze wyjścia były wprawdzie tylko na trawnik pod domem, ale przynajmniej o własnych siłach!
Kolejnego dnia już chciałem iść nad strumyk i tak powoli czas spacerów się wydłużał.
No tak, miałem też wyjściową koszulkę;-)
Moje rany nie mogą się zabrudzić, ani być wilgotne. A poprzedni tydzień był deszczowy.
Pani wymyśliła mi taki więc ubiór - prosty do założenia. Ale raz jak przyszła ulewa, to cóż, koszulka nasiąkła wodą i tylko mi się plątała między łapami.
Od tamtego czasu chodzę więc tylko w futrze;-), potem ewentualnie mam czyszczony brzuch, a szycie osuszane.
Przysłowie, że "goi się jak na psie" jest prawdziwe! Bardzo szybko cięcie zbladło i zaczęło się goić.
Naprawdę każdego dnia widać różnicę! Ja na początku kładłem się tylko na jednym boku, potem delikatnie i na drugim. czasem zabolało, czasem się uraziłem. Sam musiałem znaleźć najwygodniejszą pozycję do spania.
Szybko podjąłem też próby zrobienia orki, byłem ciekaw na ile mogę się przeciągać(tak aby nie zabolało).
Otóż mogłem całkiem swobodnie! Często teraz śpię z brzuchem wystawionym do góry. Raz że sobie wtedy wyobrażam, że proces gojenia idzie szybciej, dwa, że te końcówki nici mnie nie kłują;-)
Czekam już niecierpliwie na dzień w którym nici pójdą precz, włosy zakryją goliznę, a do klinki będę chodził tylko na coroczne szczepienia! Tego sobie życzę.

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...