28.04.2015

niedzielny poranek

W niedzielę prawie zawsze jestem jednym z pierwszych psów na spacerze. Mało kto inny budzi swoich ludzi przed 7 rano. Ja tak.
Ale po prostu lubię spenetrować okolicę przed wszystkimi innymi psami.
Co się najczęściej dzieje dobrze obrazuje krótki film:





w promieniach porannego słońca
gry i zabawy z kijem też bywają


samodzielnie

cicho i pusto, towarzyszy mi tylko mój cień(i Pan rzecz jasna;-)

26.04.2015

kolejni sąsiedzi

Tak, niebieska krowa;-) Zalicza sie do kategorii miejskiej. Czyli jak ktoś koniecznie chce mieć krowę, a nie ma warunków. Wtedy sobie stawia w ogródku taką krowią replikę;-). Ta Niebieska mieszka w Zurychu.

Alpaki z Bachs


Stadko z Bachs


Co ona tam robi? Też kiedyś sie zastanawiałem, ale już te sytuacje są mi znane;-)
trochę ruszający się ten filmik, ale można podejrzeć masaż krowy:




Krowy spod Regensbergu:



23.04.2015

nie jestem krową..

Podczas jednego z ostatnich spacerów wszedłem na szczyt Krowiej Górki. Oczywiście nie jest to jakiś super wyczyn, bo Górka jest niska. Raczej chodzi o to, że było to jakby nielegalne, więc miałem troszkę dreszczyku emocji. Ale też przyłapany mógłbym negocjować - że robiłem inspekcję, czy też obchód jako zwierzęcy Król Adlikonu;-)))
Chciałem sobie pochodzić wśród wysokich traw, niebawem pewnie łąki spotka pierwsze koszenie. Potem trawa zawsze już nieco inna.
Wbiegłem więc pod owocowe drzewka, aktualnie pieknie kwitnące, pokręciłem się chwilę pomiędzy trawami, zapozowałem do pamiątkowego zdjęcia. I już czułem potrzebę wyszukania najlepszych pędów do przegryzienia.
Cóż, nałóg!


Najgorsze jest jednak to, że podczas wizyty kontrolnej u doktora dowiedziałem się, że nie powinienem objadać się trawą w takiej ilości. I nie wszystkie zioła które przy okazji zjadam moga mi służyć. I przede wszystkim - nie jestem krową, więc trawa nie jest moją podstawową karmą. A pomiędzy degustowaniem a obżeraniem się jest duża różnica i powinienem to zauważyć i wprowadzić w życie.
Taka tyrada..
Smutek, duży smutek. Wielki nawet.

Jakoś muszę z tym żyć, pokiwałem łbem że przyjąłem do wiadomości. Ale zamierzam nadal robić to co lubię korzystając z nieuwagi osób mnie wyprowadzających na spacery;-)



22.04.2015

w koronie

przymiarki przed sesją;-)
Wiadomo, każdy król ma jakąś koronę. Ja mam właśnie taką - pasuje ona do mojego charakteru. Jest z naturalnych produktów, ekologicznych w dodatku;-). Lubię przyrodę i to wszystko co rośnie na łące, dlatego z dumą noszę kwietną koronę.
Jest ona mało trwała, ale przecież chodzi tu tylko o symbol. Każdy z nas(z Rady Adlikonu) sam sobie produkuje koronę. Frank miał zrobioną z zasuszonej lawendy, mocno się sypała;-). Ale nie miał wyboru, bo jego rządy przypadły na zimowe miesiące. Poza tym korona ma przetrwać tylko sesję zdjęciową, potem może już się rozpaść.
Jakie korony skomponuja moi nastepcy to nie wiem, ale już jestem tego ciekaw!
Każdy z nas ma czas na przygotowanie swojej ozdoby, potem jest sesja zdjęciowa i wybrane zdjęcie jest umieszczane  w lokalnym biuletynie. Jak mam jakieś słowo do mieszkańców, prośbe czy rozporządzenie;-), to zawsze jest to sygnowane właśnie portretem w koronie.



21.04.2015

inni sąsiedzi i mieszkańcy

Adlikon to mała miejscowość, pozornie nic sie tutaj nie dzieje. Rano wszyscy jadą do pracy do Zurychu, wieczorem wracają, w międzyczasie to my, zwierzęta, tu rządzimy. Cicho i dyskretnie:-). Dbamy o to, aby było u nas ładnie, czysto, przyjaźnie i przyjemnie.
Czasem nawiązujemy stosunki dyplomatyczne z sąsiednimi miejscowościami. Głównie z Watt, Bachs i Steinmaur. To duża zasługa bociana Franka, on potrafi się szybko przemieszczać i ma dobra gadkę.
Oto letnia rezydencja Franka w Steinmaur, wieża kościelna.
Na murze jest taka zielona tabliczka, to drogowskaz do siedziby bocianów, które nigdy stąd nie wylatują do ciepłych krajów, mieszkają w Szwajcarii cały rok. Frank późną wiosną latem i jesienią wiele czasu z nimi spędza. Nie ma co się dziwić, w Adlikonie nie  ma oprócz Franka innych bocianów.

Ja spotykam się głównie ze zwierzyną adlikońska, czasem zajdę do najbliższej łąki w Watt, tam pasie się latem grupka krów i baranów.
Tu prezentuję moje spotkanie z czaplą siwą o imieniu Rita. Przeszkodziłem jej w łowach i podejrzewam, że miała o to do mnie ciche pretensje.. Dobre maniery nie pozwoliły jej jednak okazać zdenerwowania i miło chwilę pogawędziliśmy. Ponieważ i ja jestem odpowiednio wychowany, nie przedłużając wymiany uprzejmości oddaliłem się znad strumyka. I Rita mogła zejść na dół i znów wypatrywać zdobyczy.




Parę metrów dalej spotkałem dwie kaczki, no cóż, ładne ptaki, ale za wiele wspólnych tematów to my nie mamy;-). Po życzeniu sobie miłego dnia poszedłem więc dalej.
Widoki wiosennego Adlikonu - wspaniale kwitnące czereśniowe drzewo:

Ukwiecona mleczami Krowia Górka:

Barany i owce też skubią z zadowoleniem świeżą trawę:

I parę spotkań z kotami;-)
Rotek udający, że mnie nie widzi - ten zawsze się tak nadyma w stosunku do psów. Zagadywany i owszem, odpowiada, ale krótko i tylko czeka by się oddalić. Mocno się alienuje.

Zizi, nieco nieśmiała kotka, nawet tu wyszła tak niewyraźnie.
Kot Manfred, ten nie wyszedł się przywitać, więc ja zajrzałem na jego podwórko.
Jak widać pilnował jakichś worków, przekonany chyba że są w nich skarby;-). Oburzył sie na moje sugestie, że zawartość to jakieś chwaściory czy inne rzeczy związane z ogrodnictwem. Ot, taka kocia naiwność. Zostawiłem go więc z tymi skarbami, niech sobie pilnuje dalej;-)

18.04.2015

Dzień Mleka

W całej Szwajcarii w ten weekend obchodzi się  Dzień Mleka, główny organizator to Swissmilk.
Bohaterkami są oczywiście krowy.
Przedstawiam więc dziś moje sąsiadki bliższe i dalsze!
Baksianki(z Bachs), Wacianki(z Watt) i Argowianki(z kantonu Aargau)












LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...