15.05.2011

już wszyscy w domu:-)


Ach, coś niedobrego się podziało z blogiem! Dostałem informację, że przez jakiś czas nie był widoczny i wcięło też komentarze z tamtego czasu. Nie wiem dlaczego tak się stało, ale wpisy są wszystkie - na szczęście.

Ale czas na dokładniejszą relację z podróży, replika sporo zwiedziła, pomimo tego, że wyjazd nie był aż tak długi. Nawet słuchając tych wszystkich opowieści i oglądając zdjęcia poczułem zazdrość.. ale co tam, jeszcze będę miał swoje podróże, w które nie pojedzie delegat tylko ja osobiście;-)

Podstawowym środkiem lokomocji podczas wyjazdu były rowery, na szczęście mieściły się w bagażniku, razem z namiotem, śpiworami, materacem, pompką do niego, czajniczkiem, bialetti, palnikiem, kaskami, krzesełkami turystycznymi, jednorazowymi grillami, aparatami, innym sprzętem elektronicznym, o czymś tak banalnym jak ubrania i buty nawet nie wspomnę. Na szczęście i dla mnie miejsce się znalazło;-)

Gdy przyjechaliśmy na miejsce, po formalnościach w recepcji nadeszła chwila na rozpakowanie bambetli i rozbicie namiotu. Ja zająłem najlepszą z możliwych pozycji i obserwowałem co się dzieje.
Muszę przyznać, że miejsca było na naszym kawałku pod dostatkiem, namiot wydawał się mały. Samo pole, a raczej kemping był ogromny. I było na nim wszystko co potrzebowaliśmy: węzeł sanitarny, basen, własne gniazdko z prądem, przy recepcji dostęp do internetu, kawiarnia, szum morza. Oraz spokój.
http://www.camping-portland.com/indexuk/indexuk.html
Wieczorem, przed snem spacer po porcie. Sól czułem każdym oddechem;-)

Jeszcze rozgrzewająca herbata(wieczorami było chłodno) i przesłanie Pani paru słów i zdjęć z minionego dnia.Jutro mam nadzieję, że uda mi się wszystkie historie usłyszane od repliki uporządkować i wtedy je przedstawię.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

napływ spamu spowodował, że została włączona moderacja, prosze o wyrozumiałość

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...