Pomimo brzydkiej pogody miałem udane popołudnie. Psie spotkanie:-)
W ciemnościach i podczas mżawki szaleliśmy jak pijane zające.
Ponieważ deszcz raz mocniejszy raz słabszy towarzyszył nam dziś przez większość dnia, pomimo tarzania się w błocie nie wróciłem aż tak brudny do domu. Choć musiałem przejść przez to wycieranie brzucha, łap itd.
To zawsze trwa i różne rzeczy są w użyciu, a to moja szmatka specjalna, a to papierowe ręczniki, a to frotowe ręczniki.
Dziś Pan po użyciu papierowych tak je odłożył na szafkę z butami, że zajęły się od stojącej tam świeczki. Nikt z nas tego nie zauważył i nawet niezły płomień poszedł, Pani to chwyciła i szybko wrzuciła do umywalki w łazience. Po zalaniu wodą pozostał tylko smród spalenizny, który długo nie chciał sobie iść:-)))
Potem chciałem w jakimś dogodnym miejscu oczekiwać na swój wieczorny posiłek. Ku mojemu zaskoczeniu taka senność mnie ogarnęła, że zasnąłem szybko pomimo ochoty na jedzenie.
Obudził mnie dźwięk kubka na karmę.
Najwyraźniej się dziś podczas zabaw trochę zmęczyłem.
Przez ostatnie wieczory zasypiam przy takiej płycie:
Można nawet rzec, że znam już na pamięć.
Dobrze, że nie mieszkamy w Chinach, bo chyba byśmy nie posłuchali, no chyba że nielegalnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
napływ spamu spowodował, że została włączona moderacja, prosze o wyrozumiałość