Wieczorową porą spotkałem się z Leilą na łące.
Oczywiście nie byliśmy sami, tylko na zdjęciach wygląda tak, jakby innych psów nie było:-)
Ale teraz zaprezentuję tylko Leilę i mnie.
Przywitanie w wieczornym słońcu
Trochę zabaw z piłeczką
Ujęcie nieco z góry, na szczęście, to Pan robił, a nie jakiś paparazzo z helikoptera ( u Owczarka tak właśnie było!).
Leila pokazuje tu wprawdzie swoje kły, ale to taki element zabawy i nawet przez chwilę się jej nie bałem:-)
Zazwyczaj to ja gonię Leile, a tu proszę, Pan uchwycił moment kiedy ona mnie ściga, ja jednak zwinnie uskakiwałem.
Lekkie zmęczenie, ale po minach widać, że dobrze się bawimy
W harmonii i zgodzie bieg przed siebie
Tutaj nasz portret z dmuchawcami. Psie szczęście.
Pani mówi, że jest taka piosenka "Dmuchawce, latawce, wiatr". Nawet pasuje: dmuchawce widać, wiatr był, a jako latawce spokojnie nasze uszy mogą wystąpić.
Ponieważ biegniemy dość szybko zdjęcie jest niewyraźne, ale chciałem aby sie tutaj znalazło, bo ciekawie wyglądamy tak podskakując w biegu.
Jeszcze chwila i powrót do domu. Trzeba złapać oddech, powiedzieć sobie jeszcze parę słów i pożegnać do następnego, łąkowego spotkania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
napływ spamu spowodował, że została włączona moderacja, prosze o wyrozumiałość