fragment ubiegłorocznego, jesiennego psiego adhd
Dzisiaj w końcu mogłem się spotkać z moimi przyjaciółmi z łąki:-)
Energia mnie tak roznosiła, że podczas porannego wyjścia miałem gigantyczne psie adhd!
Pan był pod dużym wrażeniem, widziałem kątem oka jak stał i spoglądał nieco zaskoczony. Wtedy pewnie postanowił, że wieczorem będę mógł już sobie pobrykać w psim towarzystwie.
Przez te ostatnie dni chodziłem tylko na spokojne spacery. Bez kontaktu z innymi psami.
Po prostu nuda.
Uczciwie ale powiem, że na początku tygodnia nie miałem chęci na zabawę. Czułem się zmęczony kaszlem i najwięcej radości miałem z wylegiwania się na kanapie, albo pod biurkiem Pani.
A jak Pani robiła coś w innych pomieszczeniach, to szedłem za nią i leżałem jak najbliżej niej. Potem Pan wracał i leżałem już obok niego:-)
Nawet leżenie w słońcu na balkonie mnie wtedy nie interesowało.
Rano i wieczorem paskudna tabletka. Za każdym razem byłem przekonany, że to coś o lepszym smaku i dobrowolnie brałem do sznupy, jednak nie dało się tego przełknąć samodzielnie. Pan więc musiał mi pomagać.
Co wieczór lekarstwo do uszu, mam teraz bardzo ładne uszka! Choć Pani mówi, że czuć je z daleka, pachną tym lekarstwem.
Wieczorem na łące byłem naprawdę pełen energii, musiałem nadrobić stracony czas i szalałem mocno. Skoki, biegi, psie adhd, turlanie się, co tylko można sobie wyobrazić:-)
Pan oczywiście dowiedział się kto mnie zaraził, to moja ulubiona towarzyska zabawa, Leila.
Przeszła tą samą kurację co ja, zaraziła mnie nieświadomie. Tak mówi jej pani.
Pogoda u nas trochę sie pogorszyła, dziś znacznie chłodniej i często pada. Ale pływać można, tylko, że na razie pływanie nie wchodzi w rachubę. Może przynajmniej jakieś wyjście do lasu sie trafi?:-)
A za miesiąc, dokładnie 20-go września jadę na wakacje i cieszę się bardzo, szczególnie na to pływanie.
Dziękuję wszystkim za życzenia powrotu do zdrowia:-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
napływ spamu spowodował, że została włączona moderacja, prosze o wyrozumiałość