29.08.2008

z prasy

Chyba jednak nigdy nie odwiedzę krainy moich przodków. Dziś Pani przeczytała wiadomość jak pies nie przeżył w luku bagażowym. Oczywiście z winy ludzi.

Billy zapłacił najwyższą cenę za podróż tanią linią lotniczą Centralwings. Nie przeżył lotu z Rzymu do Wrocławia. Zdechł w luku bagażowym. Jego właścicielka twierdzi, że udusił się w dusznym, nagrzanym luku samolotu stojącego na rzymskim lotnisku. Rzecznik linii nie sądzi, żeby złamano przepisy.
Odlot samolotu się opóźniał. Pies siedział w luku. Temperatura na zewnątrz wynosiła około 40 stopni. "Słyszałam skowyt. Prosiłam obsługę, żeby dali Billemu mu wody. Chciałam mu pomóc" - mówi właścicielka labradora, Dorota Kołyna. Kiedy jej pies zdychał w luku, ona siedziała w samolocie. Czuła że coś jest nie tak. Obsługa samolotu nie pozwoliła jej jednak zobaczyć psa.
W "Wiadomościach" rzecznik linii, Kamil Wnuk, tłumaczył: "To było szczekanie, nie ujadanie. Moje koleżanki przekazały mi, że nic złego się nie działo".
Zdaniem rzecznika, psa przewieziono tak jak należy. Tyle tylko, że na lotnisku we Wrocławiu okazało się, że biedny zwierzak nie żyje - zdechł zgodnie z przepisami. (dziennik.pl)


Billy był labradorem. Może da tu głos jakiś pies, który bezstresowo przetrwał podróż samolotem, w luku bagażowym? Pan mówi, że zawsze mogę popłynąć Queen Mary2.
Oczywiście od razu sprawdziłem co to jest Queen Mary:-). Jest to ogromny statek. Tu strona:
http://www.cruiseline.co.uk/qm2-cruises

Ciekawy tylko jestem jak załatwiałbym tam swoje potrzeby fizjologiczne?? I chyba troszkę nudziłbym sie tam - do basenu wskakiwać bym nie mógł, do oceanu też nie, trawników brak.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

napływ spamu spowodował, że została włączona moderacja, prosze o wyrozumiałość

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...