6.06.2011

Evian

Dopiero co pakowałem swój plecak na wycieczkę, a już jestem z powrotem w domu.
Niby fajnie, wiadomo najlepiej mi się śpi przy oknie na kamuflażu, lubię też swoje codzienne rytuały itd. Jednak żal mi, że na spacer zamiast po promenadzie brzegiem jeziora Genewskiego idę do naszego parku..
Ponoć tak się zdarza, że łatwo się można przyzwyczaić do tego co wygodne i przyjemne;-)
A nie ukrywam, spodobały mi się takie poranne i wieczorne spacery, trawa zielona i równo przystrzyżona, krzaki z kolorowymi kwiatami, od róż gęsto, w powietrzu miesza się zapach jeziora i kwiecia. Nikt się nigdzie nie spieszy i codziennie coś nowego jest do obserwacji.
Znów mogę poprzyglądać się pudelkom, są takie na swój sposób fascynujące i nie wiem do końca jak reagować podczas spotkań;-)

Przystanek po drodze, Szwajcaria, co widać. Każda krowa była inna, ja wpierw sobie pomyślałem, że to prawdziwe krowy i zdumiało mnie to, że są takie kolorowe. Po podejściu bliżej dopiero zauważyłem, że to sztuczne krowy.
Granica pomiędzy Szwajcaria a Francją. Część miasteczka Saint-Gingolph jest francuska, a część szwajcarska, a posterunek graniczny jest chyba symboliczny, bo dokumentów jakoś nikt nie sprawdza.
Pomimo pochmurnego nieba w Evian jest kolorowo i wesoło, najbardziej widoczne (na pierwszy rzut oka) jest oczywiście kasyno. Neony migają i kuszą i podejrzewam, że dla wielu osób to najlepsze miejsce w Evian;-), w każdym razie parking zawsze jest pełen. A jakie samochody tam stały.. na to będę musiał poświęcić oddzielny wpis.
Wprawdzie dokładnie na wprost Evian jest Lozanna, a nie Montreaux, ale miałem od razu skojarzenie z tą piosenką:

http://letsrock.blox.pl/2007/12/Historia-pewnego-pozaru.html
Można przeczytać jak to było gdy się paliło.

Zapoznanie się z hotelowym pokojem:
Pokój miał balkon wychodzący na ulicę, czyli lepszego punktu obserwacyjnego nie mogło być. Wszystko co się działo na ulicy widziałem. Poza tym było wygodne miejsce pod stolikiem, tam najczęściej się układałem do drzemki. Ogólnie w moim osobistym, enzowym rankingu hotelowych miejsc, ten pokój ma wysoką pozycję, od razu jakoś go polubiłem. Podłoga tak przyjemnie trzeszczała:-)
Na zdjęciu poniżej widać wejście do naszego hotelu, był w idealnym miejscu, bo blisko było z niego wszędzie. Inna rzecz, że Evian to naprawdę dość małe miasteczko.
Psów spotykałem sporo, zapewne część była jak ja, turystami, ale myślę, że sporo to rdzenni eviańczycy;-). Nawet namalowanego psa można było spotkać, reklamował galerię ( jezioro Genewskie=Lac Leman).
Wspomniana już przeze mnie roślinność. Naprawdę wszystko jest takie bujne, wielkie i wyrośnięte:
Muszę też wspomnieć o zakazach. Pojawiają się, a pies nie zawsze jest mile widziany. Głównie na tych wypielęgnowanych skwerach i parkach. Nawet mnie to nie dziwi..
.. ale też widać zakaz to jedno, a życie to drugie, bo przewidziano jednak sytuację, że pies skorzysta z takiego trawnika. Tablic z instrukcją i workami mnóstwo. Instrukcja trochę jest śmieszna, bo chyba każdy wie jak skorzystać z takiego worka:-)?
I jeszcze parę zdjęć Evian.
Piękny Palais Lumiere za dnia:
i w nocy:
W budynku mieści się muzeum:
http://www.eviantourism.com/france/DT1206090767/page/Historique-du-Palais-Lumiiere.html

Mój wyjazd był krótki, ale mam sporo opowieści, dziś nawet nie wiedziałem od której zacząć. Postanowiłem po prostu zacząć od początku;-), przynajmniej się nie pogubię.

1 komentarz:

napływ spamu spowodował, że została włączona moderacja, prosze o wyrozumiałość

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...