W niedzielę miało być chłodniej, padać deszcz itd., nic z tego jednak nie wyszło. Był paskudny zaduch i słońce grzało jak oszalałe.
Dzień rozpocząłem od porannego spaceru podczas którego odkryłem w krzakach człowieka!
Nie, nie.. nie to co pomyśleliście. Był żywy, ale potężnie otumaniony, moje natarczywe szczekanie obudziło go z pijackiej drzemki. Widać nie miał siły dotrzeć do domu, rower leżał porzucony, a on spał tak mocno jak to pijak potrafi.
Wdzięczności żadnej mi nie okazał.
Słyszałem, że będziemy gdzieś jechać, czekałem więc cierpliwie. W końcu nastąpiło pakowanie. Po strojach Pani i Pana domyśliłem się, że będzie to jakaś leśna wycieczka. Upewniłem się gdy moja odblaskowa kamizelka też została spakowana.
Bardzo się cieszyłem, tak bardzo, że w samochodzie kręciłem się i nie potrafiłem się jakoś wygodnie ułożyć. Cóż, trochę się nakręciłem..
Dojechaliśmy w tereny niby to leśne, ale wszędzie były krowie pastwiska i nie było widać ścieżki prowadzącej w las. Ponoć zachowywałem się jak dzikus:-(
Trochę jest w tym prawdy, taki dzień miałem i tyle.
Jako, że dostęp do lasu w tym miejscu był utrudniony podjechaliśmy do pewnego miasteczka.
Tu troche opisu po angielsku i zdjęcia:
http://www.johnwall.com/Europe2004/Buedingen.htm
Ładne i owszem, tyle, że nie było lasem. Ale przyznaję, że było tam zielono i napotkałem wiele fascynujących zapachów. Każdego napotkanego psa obszczekałem, nie potrafię wyjaśnić dlaczego.
Hm, może skupmy się na Buedingen, a nie na moim niedzielnym zachowaniu;-), tak jest bezpieczniej.
Całe stare miasto jest otoczone murem.
Wokół muru można kawałek przejść, zrobiono tam coś na kształt ogrodu. Bardzo przyjemne i spokojne miejsce.
Psy mogą sobie też tam spacerować, tylko trzeba zadbać o czystość:-). Ja takiego worka nie potrzebuje, bo zawsze Pani albo Pan ma jakieś w torbie i w razie potrzeby korzystam.
Idę sobie spokojnie..
Przespacerowaliśmy przez stare miasto kierując się do zachwalanego zamku.
To jego dziedziniec. Zamek służy obecnie jako hotel, restauracja i miejsce przechadzek(jego park).
Kamienny mężczyzna:
Park zamkowy, z woda gęsto porośniętą rzęsą wodną. Pewnie dlatego to nienaruszone bo odgrodzone płotem;-)
Nawet w cieniu było bardzo, bardzo duszno, praktycznie cały czas miałem jęzor na wierzchu..
Jerusalem Tor, czyli brama wejściowa, ponoć z 1503 roku.
Jeszcze raz widok na mury otaczające stare miasto.
Kiedyś w Buedingen armia amerykańska miała swoją bazę:
http://forgotten-frankfurt.blogspot.com/2008/02/buedingen-armstrong-kaserne.html
no ale z powodu mojego zachowania już nic więcej nie oglądaliśmy tylko kierowaliśmy się w stronę samochodu. Pani sama powiedziała, że zapewne z powodu upału byłem nieznośny i ja tez tej wersji będę się trzymał..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
napływ spamu spowodował, że została włączona moderacja, prosze o wyrozumiałość