To jedna z moich ulubionych, w nogach Pana, z łbem opartym o krzesło. Bardzo niekomfortowa dla Pana, bo musi uważać by nie najechać na moje łapy, ucho czy wąsiki.
Po dzisiejszym spacerze z Panią byłem dość zmęczony, a Pan z powodu choroby był wcześniej w domu, więc od razu wkomponowałem się w jego nogi i zasnąłem, Pani gdy spojrzała, to zauważyła, że mój jęzor też poczuł się swobodnie:-). Ja nawet nie wiedziałem, że mi tak zwisa, nie przeszkadzało mi to w spaniu.
To już późny wieczór, po łąkowych, psich wygłupach. Relaks na swoim legowisku. Wtulony w skłębiony polar, w okolicy nozdrza wołowe uszko, obok legowiska pozostałość po wczorajszej pysznej kości.
Mała zmiana pozycji.
Nic mi sie nie chce, kompletnie nic..
Kanapa czeka na czyszczenie, ale mi pasuje i czysta i brudna i z narzutą i bez, byle móc się wygodnie ułożyć. Zazwyczaj łeb trzymam na oparciu, tu nie umiałem się zdecydować i zanim podjąłem właściwą decyzję to już spałem:-)
Z krzeslem to uwazaj - mi kiedys woj Miron ucho przejechal takim fotelem. Dawali mi pozniej po cwiartce Advilu.
OdpowiedzUsuńjeszcze taki drastycznych doswiadczen z krzeslem na szczescie nie mam. ale pare razy Pan wyrwal mi kępkę futra. nie poczulem nawet, tylko zostalo ono na podlodze jak wstalem:-)
OdpowiedzUsuń