Po wycieczce wiadomo co się pojawiło: zakwasy!
Aż tak się tym nie przejmowałem, bo po prostu spałem i spałem. A jak już się obudziłem i chciało mi się napić adlikonki, to dumałem dłuższą chwilę: ruszać się czy nie?
Zbierałem się więc w sobie, ogłaszałem taką wewnętrzną mobilizację i jak robocop dreptałem w stronę miski. A i podczas snu jak widać różne historie się trafiały.. chciałem się wygodniej ułożyć, a tu łeb mi spadł na podłogę. Pomyślałem, cóż, niech leży, w końcu czy to mi przeszkadza aż tak?
Na szczęście zakwasy w końcu mijają.
Pomimo, że jak wspominałem w naszej miejscowości nie ma śniegu, to jednak ja mam takie oto zdjęcie:
To górka nawiezionego śniegu. Przyjechała duża przyczepa pełna śniegu i oto od drugiego dnia świąt mamy w Adlikonie górkę śniegu. Jest to element wystroju baru, który powstał w sąsiedztwie naszego domu. Taki bar działający tylko w okresie poświąteczno-noworocznym. Wieczorami jest ognisko i śpiewy. Jak tylko rozbiorą bar, to pierwszą rzeczą którą zrobię oznakowanie tej śnieżnej górki;-))
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
napływ spamu spowodował, że została włączona moderacja, prosze o wyrozumiałość