Wczoraj postanowiłem poszukać tej prawdziwej zimy! W tv widzę, że ona jest i to dość blisko mojej okolicy, dlaczego więc nie pójść pojechać i się z nią nie spotkać? Wybór padł na okolice Hasliberg, nieco ponad godzina jazdy samochodem, końcówka ku mojemu niezadowoleniu lekkimi serpentynami.
Potem wjazd gondolą na wysokość 1840m.n.p.m do stacji Kaeserstatt. I już można poszaleć
Nie wiem czy lubię te wszystkie wagoniki kolejek wysokogórskich, szczególnie jak widzę minę Pani, to mam mieszane odczucia. Sam staram się podczas tej krótkiej przejażdżki drzemać, tylko te podskoki jak mijamy słupy mnie wybijają z rytmu. Ale siedzę cicho i czekam na stację końcową;-)
Pomiędzy trasami dla narciarzy, snowboardzistów, saneczkarzy jest i droga dla tych co wędrują na nogach. Szliśmy szlakiem różowym, oznaczonym wesołym bałwankiem.Czasami droga biegła lasem, wokół ośnieżone choiny(przy nich nasza domowa choinka wygląda jak kwiat doniczkowy).
To co najpiękniejsze podczas wędrówki w zimowych górach: można zanurzyć się aż po uszy w śniegu. Jest to bardzo przyjemne uczucie i chętnie zbaczam z trasy w zaspy śnieżne!
To tylko wstęp do mojej relacji z wczorajszego spaceru!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
napływ spamu spowodował, że została włączona moderacja, prosze o wyrozumiałość