czyli dalsza opowieść o wczorajszym pobycie w Haslibergu.
Kto powiedział, że należy biegać tylko wytyczonym szlakiem? Można na przykład przebiec skrótem..można wskoczyć w zaspę. A potem mieć mały problem z wydobyciem się z niej;-)
Ale czy czasem nie jestem super umięśniony? Jestem! To co, ja sobie z kupą śniegu nie poradzę? Pewnie, że się wydostanę!
W zaspie można też schłodzić sobie trochę brzuch, korzystałem. Był taki moment, że słońce naprawdę mocno świeciło. Wystarczyło chwilę poleżeć na śniegu i już było jak trzeba.
Moja wycieczka trwała ponad trzy godziny. Wjazd gondolą to chwila, potem już wędrówka. Wpierw wspaniałym szlakiem dla piechurów, potem kawałek trasą narciarską. To nie było za fajne! ale tak było zorganizowane, że piesi i narciarze mieli część trasy wspólną. My jednak odbiliśmy w inna. Tą dzieliliśmy z saneczkarzami, ale to już było lepsze.
Po drodze była przerwa na mały posiłek: zjadłem pyszną bułkę i zapiłem śniegiem;-)
Mnóstwo było kawałków gdy było mocno w dół, raz zabawiłem się w psa husky: ja gnałem przed siebie, a Pani zjeżdżała za mną trzymając się smyczy;-)))
Nic nie mówiła, więc może było to fajne. Potem już droga szła raczej nie aż tak w dół, więc zajmowałem się odgadywaniem jaki to pies szedł przede mną. A było ich sporo, na zostawianych przez nich śladach robiłem swoje, żeby wszyscy wiedzieli, że i ja tędy przechodziłem.
Przeszedłem około 7 km, a w zasadzie więcej! bo przecież często biegałem pomiędzy Panią a Panem, a także robiłem bieg przed siebie i z powrotem i inne takie. Szkoda, że nie miałem jakiegoś swojego licznika, na pewno dane byłyby interesujące.
Do samego końca spaceru tryskałem energią. Jeszcze tylko zjazd gondolą na dół. A tu każdy wagonik zajęty i trzeba się do kogoś dosiąść. Wskoczyłem z Panem więc w taki zajęty przez trójkę osób. Nieco się pościskali bym mógł mieć trochę miejsca. Pomiędzy nogami ludzi się dobrze siedzi, bo jest się o co oprzeć;-). Ale..oni odsuwali swoje nogi gdy tylko jak się bokiem przytulałem. A wyglądałem jak chodząca poczciwość - nawet ośliniony nie byłem;-))
No trudno, dobrze że nogi od Pana były dla mnie dostępne.
Potem już ułożyłem się na swoim stanowisku w samochodzie i spałem jak suseł. W domu zjadłem i od razu poszedłem na legowisko i spałem jak miś!(czyli głęboko i mocno posapując bądź pochrapując)
Ja jusz z dawnien dawiena nie toreuje śniegu w mniescie. Lecz jak paczsze na te gotograwie to ja by chciałby być Tobą Enzem. Hał na Nowyrok.
OdpowiedzUsuńja w miescie to juz dawno sniegu nie widzialem:-) moze cienka warstwe sniezna, ale nie to co w gorach! na pewno Borkas by Ci sie spodobalo!!!
OdpowiedzUsuń