17.01.2009
zabawy w błocie
Głosownie na Blog Roku trwa i jestem jakoś tak pośrodku, ani w pierwszej dziesiątce, ani w ostatniej.
Bardzo dziękuje za wszystkie wysłane na mój pamiętnik smsy. Ten etap kończy sie 22.01
Dzisiaj świeciło zachęcająco słońce i Pani poszła ze mną na łąkę. Słońce niestety za słabe by wysuszyć błoto i wiadomo było, że wrócę do domu nieco uświniony. Pobiegałem, pobawiłem się, w drodze powrotnej wyczułem, że Rufus i Wolf są w swoim ogródku. Oni też poczuli, że idę chodnikiem i tak sobie dawaliśmy zapachowe sygnały:-)
Byłem przekonany, że za chwilę oni wyjdą na ulicę i wrócimy na łąkę, ale nic z tego - Pani zabrała mnie do domu. Jakoś nie przeszkadzało mi to, że wcześniej z 40 minut spędziłem na wybiegu, dalej miałem zapał na zabawę.
W domu trochę byłem obrażony, że wróciliśmy.
Pan za to gdy wrócił z pracy od razu na przywitanie mi powiedział, że załatwił mi ustawkę!
Ustawka to psie spotkanie : ja-Wolf-Rufus umówione wcześniej telefonicznie.
W końcu Pan ubrał co trzeba by nie zmarznąć (dziś był silny wiatr) i poszliśmy.
Już na chodniku się witałem z przyjaciółmi, a jak wbiegliśmy razem na łąkę to już było samo szaleństwo. Skoki, gonienie sie, zderzanie, tarzanie w trawie - ekhm w błocie:-)
Cały oddałem się zabawie. Był też Cash i inne psy, ale Cash jest gruby i nie ma chęci biegać z nami, głównie leży i obgryza patyki. Ja najbardziej lubię zabawy z Wolfem i Rufusem, choć ostatnio bardzo polubiłem Sheilę, to dalmatyńczyk, bardzo urodziwa suczka. Młoda i lubiąca zabawę.
Tak się zaangażowałem w bieganie z nią, że nawet nie słyszałem jak Pan mnie woła. Oj nie był ze mnie zadowolony.
W dodatku zostałem przez niego posądzony o zjedzenie kupy! To zwykłe oszczerstwo, fakt, że wbiegłem w krzaki i byłem tam chwile czymś zajęty, ale nie zjadałem tego o co Pan mnie podejrzewa, wygrzebywałem sobie korzonki trawy. Było ciemno więc Pan pewnie myślał, że kopię w czymś innym.
Wracałem do domu zadowolony i wybawiony.
Pani jak przejechała mój grzbiet psią ściereczką, to tylko otwarła drzwi z łazienki...
Sam wszedłem do wanny, Pan mnie asekurował a Pani spłukiwała ze mnie brud. Trochę czasu to zajęło, ale starałem sie być cierpliwy.
Po tej przymusowej kąpieli poczułem się bardzo zmęczony. Nawet nie chciało mi się śledzić poczynań Jacka Bauera w siódmej serii "24", zostałem u siebie w legowisku.
Dodam, że pogoda u nas tylko nocami trochę zimowa, tzn. jest lekki mróz, w ciągu dnia jest za ciepło na śnieg. Dlatego wszędzie jest błoto i śmieci (i inne wspaniałości) powychodziły na wierzch, nie wygląda ciekawie..
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
How old is your beautiful dog?
OdpowiedzUsuńI am happy your husband speaks English, because I do not speak Polish without using translation dictionary.
Both of my grandparents were Polish immigrants, so I consider myself half Polish, right?
Dobre zdrowie wy,
~K
Enzo,
OdpowiedzUsuńjestes przeslodki, u nas bardzo zimno, pani mowi ze jest jakies -30C, nawet ganiac mi sie nie chce.
Moja Pani tez mnie o takie niecne czyny posadza.
Twoj przyjaciel
Tosiek
Boże, jakie super posłanie, może ty jesteś jakimś księciem?
OdpowiedzUsuń