3.10.2014

mój wakacyjny kącik

Już trochę czasu minęło odkąd wróciłem do domu. Ale wspominam sobie często popołudniami mój domek pośród winnic. I oczywiście winnice!! Nawet poświęciłem jeden dzień rozważaniom co lepsze: mieć do własnej dyspozycji kawałek łąki z trawą czy też kawałek ziemi z krzakami winogron?
Po głębokiej analizie stwierdziłem, że chciałbym mieć to i to. Zamiast takich kamyczków jak były teraz wokół domu, to mogłaby być trawa, a nieco dalej winogrona. To by mnie bardzo satysfakcjonowało. Kamyczki są denerwujące, włażą pomiędzy poduszki w łapach co mnie denerwuje.
Ale co tam kamyczki, mogłem poleżeć sobie na tarasie. I praktycznie tak spędzałem wakacyjne dni: rano wyjście, sprawdzenie czy z krzakami wszystko w porządku, skosztowanie na ile winogrona są gotowe do zerwania. Wbiegnięcie na pagórek, do krzaków tymianku. Czasem spacer za domek, i sprawdzenie tamtejszych krzaków, spojrzenie na Mount Ventoux(czy w chmurach czy też szczyt widoczny). Potem śniadanie, a po nim już podwórkowy pies. I wcale nie spałem, obserwowałem wszystko, naprawdę żaden drobiazg mi nie umknął.Pola obchodziłem jeszcze popołudniu i wieczorem. Degustacja za każdym razem;-), musiałem trzymać łapę na pulsie.

Oczywiście bywały chwile kiedy drzemałem. Głównie jak zostawałem jako stróż w domku. Wtedy pomiędzy kanapami kładłem się na swoim legowisku i zasypiałem w sekundę. No ale nie było potrzeby by stróżować, taka spokojna okolica, na przykład przez dwa tygodnie żadnego kota nie spotkałem! A musiałem przecież wyspać się porządnie, by potem na podwórku być psem który wszystko widzi i słyszy. Jak nie było odpowiedniej pogody to też siedziałem w domu, trafiła się ulewa, a burze się pojawiały często i były naprawdę porządne. Ale dla mnie to nie było nic strasznego, bo podczas burzy śpię mocno.
Tu też wiele czasu spędziłem, nie na leżakach, nie wydawały mi się zbyt wygodne, choć dla ludzi takie chyba są. Bywało, że cień był tylko dzięki parasolowi, to się wtedy tam chowałem, słońce potrafiło przygrzać mocno.
Zmienna pogoda sprawiała, że było na co patrzeć i co podziwiać.

Gdy nie padało, to do domu wchodziłem w ostateczności, czyli w sytuacji gdy czułem, że zaraz zasnę, a chciałem zasnąć na czymś miękkim. Człapałem więc na legowisko. Ale jakby tak na dworze była buda z jakimś wygodnym legowiskiem, to spałbym w niej.
mam wejść do domu? jak to...

strażnik winnicy melduje się na stanowisku

widok na domek z pagórka z tymiankami


Najlepsze psie zabawki, to rzecz jasna zdobyczne kije. Jeden pochodził z pojemnika z drewnem przeznaczonym do palenia w kominku, a drugi, to kawałek pnia winorośli.

I ten kawał drewna zabrałem do domu, taka moja pamiątka z wakacji!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

napływ spamu spowodował, że została włączona moderacja, prosze o wyrozumiałość

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...