4.10.2010

Bajardo

Dojazd tam był dla mnie swego rodzaju szkołą przetrwania. Ilość serpentyn, zakrętów ostrych i niby nie ostrych była przytłaczająca. Można więc zaryzykować stwierdzenie, że była to miejscowość przeze mnie bardzo wyczekiwana.
Miałem wrażenie, że nigdy tam nie dotrzemy, że za jednym zakrętem czai się kolejny, a potem jeszcze jeden i jeszcze jeden..
Warto było tam dotrzeć, bo widoki zapierające dech w klacie, spokój, przyjaźni ludzie, lekko nerwowe miejscowe psy;-), bardzo dobra kawa i jeszcze lepsza owocowo-śmietanowa babeczka:)))
Te dwie ostatnie rzeczy to tylko po zapachu mogę ocenić, ale słyszałem na własne uszy zachwyty więc nie kłamię.
Bajardo leży wśród gór, ale widać stamtąd i Morze Śródziemne.
Na tym zdjęciu, w oddali jest widoczne.

Miasteczko małe i bardzo stare, chodziliśmy kamiennymi uliczkami, spokój, ludzie akurat odpoczywali, tylko można było kota lub psa spotkać.
Turystów mało, sporadyczne przypadki, bo najwyraźniej mało komu chce się taką karkołomną trasą jechać.
Trochę ruin..Tu sobie trochę chlipnąłem wody, ale nie zostało to udokumentowane.
Dość oglądania widoków, chodźmy dalej!
;-)
Chociaż przy punkcie widokowym też siedziałem i gapiłem się w przestrzeń.
Trawę mieli tam dobrą, choć nie wiem czy wspomniana wcześniej babeczka owocowa bardziej by mi nie smakowała.
W tej kawiarni była miła atmosfera, ja siedziałem obok stolika i prezentowałem swoją urodę, zaraz jedna pani mnie zagadywać zaczęła. Mówiła dużo i głośno, może to była wina zbyt dużej ilości wypitych aperitifów?
Starałem się ją zrozumieć i robiłem mądre miny, nawet dałem głos:)))

http://en.wikipedia.org/wiki/Bajardo

To była bardzo sympatyczna wycieczka, jednak wróciłem zmęczony i na swoim legowisku przy kominku spałem potem długo i mocno.

2 komentarze:

  1. Mój Drogi- pewnie trasa była trudna i droga ciężka do zniesienia , ale dla tych widoków to z pewnością warto było. Ja tam dałabym Ci trochę tej babeczki spróbować , ale ja już taka niemożliwa jestem , ze czasami dzielę się i z Aronem tym - co mam na talerzu i wciąż potem się karce w duchu, ze przecież robię mu tym krzywdę , ale gdy patrzy tak na mnie swoim smutnym wzrokiem- to choć mały kawałeczek- dać muszę...

    Na szczęście miałeś soczysty zielony paśnik ((:
    Miejsce niesamowite . Taka perełka ... Czy razem wspólnie wcześniej ustalaliście całą trasę ?

    OdpowiedzUsuń
  2. ja czesto patrze wzrokiem blagajacym ale nic nie dostaje. jedynie warzywa i to jako taki moj deser, rano wiem ze dostane zielonego ogorka, a na drugie sniadanie surowa marchewke. czasem jako bonus jablko(zjem tylko takie ktore nie jest kwasne)
    przy stole jak probuje pozebrac to bez efektow, chyba ze komus cos szczesliwie z rak wypadnia, dlatego podczas posilkow leze pod stolem;-)
    trzeba miec lape na pulsie.

    trasa byla raczej z dnia na dzien ustalana, mnie nikt o zdanie nie pytal;-)))

    OdpowiedzUsuń

napływ spamu spowodował, że została włączona moderacja, prosze o wyrozumiałość

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...