tego roku rzecz jasna:-)
Błyskało na łące i wróciłem już z Panem do domu. A tu w piekarniku ciasto migdałowo jakieś tam. Niestety dokładnie nie wiem jakie, bo nie brałem udziału podczas jego powstawania. Musze więc czekać na efekt końcowy.
Czyli Pani wprowadziła w czyn swoje słowa: nie ma umytych okien na święta, będą za to trzy różne ciasta!
A dla mnie co?
Może ten posprzątany balkon był dla mnie? Dziś każdą wolną chwilę tam spędziłem, jak już czułem, że futro mam za bardzo nagrzane to szedłem poleżeć na kafle w przedpokoju albo pod biurko.
Bardzo słoneczna była dziś pogoda, ale widzę że wieczorem przyszła pora na burzę.
Nawet nie było mi żal schodzić z łąki, Wolf pojechał z Rufusem i swoim panem do Bielefeld na święta, więc nie ma co liczyć na do wtorku na jakieś brykanie.
I nie zjec zazbytnio durzo jajek.
OdpowiedzUsuńAleluja.
wyobraz sobie, ze zadnego nie dostalem do zjedzenia. z jakiegos uzasadnionego powodu, z atmosfera zwiazanego..
OdpowiedzUsuńTwoja pani piekła chyba mazurek.
OdpowiedzUsuńNie martw się ja zjadłem w Wielkanoc kosteczki młodego jagniątka i potem mnie ganiało dwa dni.