30.04.2009
historia o jedzeniu
Podczas wyjścia nad rzekę nie tylko pływaliśmy. Razem z Kamą biegałem i prowokowałem ją do zabawy. Zamieszczam parę zdjęć jak się wygłupiamy, pędzimy droga a za nami kurz i pył:-)
Wprawne oko zauważy, że u mnie wystąpiło oczywiście psie adhd zwane przez innych głupawką.
Tak się czasem objawia psie szczęście i radość.
W tym dniu miałem masę energii i niekoniecznie wynikało to z pewnego porannego wydarzenia..
Trochę wstyd się przyznać, a może nic w tym złego że skorzystałem z okazji?
Przysłowie mówi: okazja czyni złodzieja. A mówi się, że przysłowia mądrością narodu czyż nie?
:-)
Rano Pan przygotował mi posiłek, zjadłem i chodziłem sobie za Kamą. Ludzie zajęli się jakimiś swoimi sprawami, a ja wszedłem do pokoju w którym spaliśmy i zauważyłem, że mój plecak jest otwarty. Zaciekawiony podszedłem, a tam torba z moim jedzeniem zapraszająco była rozchylona..
Automatycznie i nawet nie namyślając się za bardzo włożyłem w nią pysk i po prostu zająłem się jedzeniem...
Nagle poczułem rękę na karku i Pan mnie odsunął. Do tej pory nie wiem kiedy Pan tam się pojawił i jak się zorientował, że robię coś niewłaściwego.. Nawet nie będę pisał ile się nasłuchałem.. Hehe ale ile zjadłem to moje! W tym dniu już wieczornego posiłku nie dostałem, tak się spodziewałem choć łudziłem się że się zlitują. No ale zeżarłem tyle, że resztka starczyła ledwo co na poranne jedzenie i potem dwa razy musiałem dostać karmę od Kamy..
Wymyśliłem sobie, że jak im wcześniej w poniedziałek zrobię pobudkę tym szybciej dostanę michę. Już kwadrans po piątej Pani była ze mną na podwórku:-), coś tam do mnie mruczała, ale starałem się nie zwracać na to uwagi. Posiłek jednak był dopiero po siódmej..
Uczciwie napiszę, że nie mam wyrzutów sumienia z powodu włamu do plecaka. W końcu to był mój plecak i moje jedzenie, wobec tego nawet nie powinno się tego nazywać złodziejstwem, bo czy można ukraść coś sobie samemu?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Bardzo mi brak takich zabaw. Siedzę w szkole i tylko przez płot oglądam, co się dzieje na ulicy.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Też jak Ty myślalam,że się zlitują.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNistety nikt sie nie zlitowal, ponoc bylem juz najedzony..
OdpowiedzUsuńLotko,a moze jakies pieski Cie odwiedzaja i wtedy jest szansa na zabawe?