Tym razem na niedzielny spacer pojechałem do Braunwaldu, to również dość blisko naszej miejscowości, godzina jazdy samochodem.
Byłem ciekaw czy tym razem też będę musiał wskakiwać do gondoli, okazało się, że nie. Jechaliśmy czymś co wyglądało jak pociąg, jeden wagon, który wspinał się po specjalnych torach w górę, chwilami miałem wrażenie, że pionowo(Braunwaldbahn Linthal-Braunwald)! Wagon był podzielony ściankami na parę części, w jednej psy nie mogły przebywać, ale we wszystkich pozostałych już tak. I czułem, że inne psy też jadą tym wagonem, ale w moim "przedziale" byłem sam. Było bardzo przytulnie, bo było ciasno i leżałem opierając się o cudze plecaki. Oczywiście za zgodą właścicieli tych plecaków. Oto ujęcie z góry:
Podróż tym wagonem była krótka. Braunwald (1256m) jest mała, wakacyjną wioską, jest zakaz ruchu dla samochodów. Bagaże są przewożone z kolejki małymi samochodami elektrycznymi. Domki i pensjonaty są porozrzucane, wszystko to przypominało mi miejsce w którym wczasowałem rok temu.
Linthal, miejscowość z której jechaliśmy w górę tonęła w chmurach:
Po drodze widziałem obory w których mieszkały bardzo utytułowane krowy:
Nie dziwię się, że krowy tak wysoko mieszkają, latem muszą tu być piękne łąki i oprócz soczystej trawy panuje tu spokój. Mają więc tu wszystko co potrzebują. Zakładam, że i na gospodarza swojego nie mają co narzekać;-).
Eggstoecke, 2449m
Na tym terenie jest wiele tras zjazdowych, na biegi narciarskie, na zjazdy sankami, rakiety śnieżne i do wędrowania. Nasza pokrywała się z trasą saneczkarską, było to chwilami dość stresujące. Śniegu było tyle, że po prostu nie widać czy ktoś tam na tych sankach pędzi. Na szczęście był spory kawał trasy gdzie po prostu nie było nikogo. Aż trudno w to uwierzyć, że tak mało osób korzystało tego dnia z uroków zimy.
Ja oczywiście robiłem to co zwykle, żarłem śnieg, wskakiwałem w zaspy, rozpędzałem się na drodze(może tez miałem prędkość jak pędzące sanki?).
Trasa narciarska, środek dnia a jeszcze żaden narciarz tędy nie przemknął. Pomimo tych chmur było słonecznie i warunki na jeżdżenie były.
Ortstock 2717m. Te skaliste szczyty wyłaniały się zawsze nagle i wydawały się być tak blisko, że tylko łapą sięgnąć.
Doszliśmy do Grotzenbuel,1559m. Tu był spory taras z widokiem na Orstock, Hoechturm, Grisset, Falengrube i Eggstoecke. Chwila odpoczynku, ja patrzę na wszystko nieco z góry, lubię kontrolować wydarzenia;-).
Okazało się, że stąd będziemy jechać w dół gondolą. Przyjechały cztery połączone ze sobą wagoniki, to były takie większe gondole, bez miejsc siedzących. Jazda trwała krótko, wyszliśmy na stacji Huttenberg i stamtąd poszliśmy do Braunwaldu skąd zjechaliśmy znów tym wielkim wagonem. Ciasno było, ale dla mnie przytulnie. Dodam tylko, że wszystkimi kolejkami ja mogłem poruszać się za darmo.
A taki był widok na Linthal gdy chmury już zniknęły.
Enzo, ale cudnie, ile śniegu dookoła! U nas też wreszcie dosypało i dziś znowu sypie. Niech żyje śnieg!!!
OdpowiedzUsuńTo ja, Aron :)