28.09.2010
Poggi, tu pomieszkiwałem
Nie wiem, po prostu nie wiem od czego by tu zacząć.
:-)
Dlatego zacznę od Enzo którego spotkałem na włoskiej autostradzie, pędził jak szalony i gdyby nie zdjęcie, to nie miałbym pewności czy na pewno go widziałem:
Przez pierwszy tydzień wakacji mieszkałem w Poggi, małej miejscowości leżącej niedaleko Imperii.
http://italia.indettaglio.it/ita/liguria/imperia_imperia_poggi.html
Nasz domek był ukryty za milionem zakrętów, a dojeżdżało się do niego po coraz to węższych drogach. Co sobie myślałem podczas tej drogi to moje, a codziennie przynajmniej dwa razy musiałem tę trasę pokonać.
W całej okolicy gaje oliwne i szklarnie. Palmy gigantyczne, nasza balkonowa wydaje mi się teraz taka malutka;-)
Na naszym wakacyjnym podwórku oprócz palm i oliwek były jeszcze drzewa cytrynowe i mandarynkowe.
Nadal nasze podwórko..
Do załatwiania swoich potrzeb miałem plac za furtką(haha już ją pokazałem we wcześniejszym wpisie). Za furtką był jakby inny świat, zbiorowisko rzeczy niepotrzebnych, które może jednak kiedyś okażą się niezbędne, więc warto trzymać. Czego tam nie było...
Potem rozpoczynała się droga, która prowadziła do opuszczonych szklarni i niedokończonego domu. Dziwne miejsce. Zdecydowanie wolałem nozdrzować po terasach..
Na szczęście jeździłem na wycieczki i na morskie kąpiele. Pierwszy raz w morzu Śródziemnym pływałem.
Wycieczki w tzw. interesujące miejsca były ciekawe, ale chwilami mnie to zwiedzanie denerwowało:-)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
napływ spamu spowodował, że została włączona moderacja, prosze o wyrozumiałość