Na początku wiele osób szło tą ścieżką co my. Potem jednak skręciliśmy i zrobiło się pusto. Pomijając rowerzystów, ci co jechali z górki, to byli dla mnie groźni, tak pędzili, że szok. Musiałem wtedy czekać na poboczu, problem był taki, że czasem rowerzyści pojawiali się znienacka i było ich słychać gdy byli za naszymi plecami.

Lekkie zachmurzenie, ale 23 stopnie ciepła.

Różne ścieżki były na naszej trasie, jedne szerokie, inne wąskie i zarośnięte, na większość padało słońce, w rowach niestety żadnego wesołego strumyczka.

Las taki duży a ja taki mały

Nieskromnie powiem, że ja byłem zawsze na czele wycieczki, no dobra przynajmniej do miejsca zwanego Ferdinand Weg;-)

O jaka ścieżka, z przeszkodami. Dla mnie żaden problem, albo obiegnę, albo przejdę dołem, albo przeskoczę górą.. Tu sprawnie się wspinam i już za chwilę jestem

Oj ten fragment był ciężki i ja i Pani mamy dość. Ferdynard zdaje się nie mieć końca..

Psiamać..nadal pod górke. Nadal przygrzewa..Nadal brak strumyka jakiegoś..

Ale jest przynajmniej woda w butelce!!

Ech, poczułem przypływ sił! Ile to jeszcze trzeba iść?

Ponoć 1600 metrów, Pani mówi, że spoko, czyli musi być już gdzieś blisko nasz parking.

W końcu na swoim legowisku, to zawsze jest i będzie najlepsze miejsce!
Looks like a fun day!
OdpowiedzUsuń~K
och wspaniała wyprawa !
OdpowiedzUsuń"psiamać" bardzo mnie rozbawiło (((:
Kit, thanks:-)))
OdpowiedzUsuńIvon, bardzo lubie nasze wyprawy, zawsze to cos nowego -zapachy, miejsca
Staram sie byc kulturalny, czasem jednak ciezko;-))