1.08.2010
w lesie
Naprawdę miałem udany weekend!
Dziś byłem w lesie, wielka to była dla mnie niespodzianka i jaka miła!
Gdy były upały to nie za bardzo chciałem jeździć w samochodzie, więc nie bywałem w lesie.
No ale jak na razie pogoda jest odpowiednia i dziś w końcu miałem wielką przestrzeń dla siebie.
Ile trawy się najadałem.. co chwila jakieś świeże pędy i moje łakomstwo było większe niż rozsądek.
Potem popiłem to wszystko wodą z kałuży.. Na razie żadnych niepożądanych reakcji(żołądkowych) nie było.
Tu właśnie w rowie sobie stoję i obżeram się.
W inne dni miałem atrakcje w naszym parku, raz super zabawę z Dżeksonem, a innym razem gonitwę z atrakcyjną charcicą.
Wróciłem ledwo żywy.. W zasadzie wcale wtedy nie chciałem wracać, tylko Pan stwierdził, że jestem już zmęczony. Wydawało mi się, że nie ma racji, dopiero w domu poczułem się dość zużyty i wyczerpany;-)
Spałem potem długo i mocno.
Tu jeszcze ja, samotny na leśnej drodze.
A tu trochę zmęczony ale bardzo szczęśliwy.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
My do lasu nie jeździmy bo u nas plaga kleszczy!Żadne obroże anty nie pomagają!
OdpowiedzUsuńW lesie tez jeden chcial mnie zaatakowac, ale Pan go ze mnie zrzucil, a inne sie nie wczepily(na szczescie)
OdpowiedzUsuń