Czekałem i czekałem, aż w końcu Kama wróciła.
Tydzień na to czekałem, ale warto było. Miałem wrażenie, że cieszy się na mój widok. W dodatku wróciła smuklejsza, pewnie holenderskie jedzenie jej nie smakowało;-)))

Kama nosiła moje maskotki, a mi to wcale nie przeszkadzało, przeciwnie - cieszyłem się, że jej się spodobały. Mi za to spodobały się zabawki Julki. Klocki idealnie mieściły się w mojej sznupie, a inne zabawki wydawały intrygujące dźwięki po naciśnięciu. To mnie trochę onieśmielało, więc delikatnie je brałem i niczego nie zepsułem.

Chodziliśmy razem na spacery po naszym parku, Kamę wyraźnie fascynowała ilość królików, ale to mnie nie dziwiło. W końcu kiedyś każdy królik wydawał mi się wart zainteresowania, za każdym chciałem biec..
W domu, gdy była ładna pogoda, to leżeliśmy sobie wśród roślinności na balkonie.
Gdy zostawaliśmy sami(a bywało i tak), to niestety: każdy z nas był w innym pokoju.
I to niestety przeze mnie, a raczej przez moje amory.
Wykorzystywaliśmy ten czas na spanie. Haha, miałem potem dużo energii i chęci by ją jakoś konkretnie spożytkować.
Kama leży pod stołem, ja obok, Kama przy kanapach, ja też, Kama w przedpokoju to i ja tam idę..
Jak tak leżeliśmy w jednym miejscu, to zawsze starałem się tak ułożyć, by choćby końcem łapy jej dotykać. Wtedy zawsze mi się dobrze drzemało.

Szkoda:D
Ale nie powiem, że nie próbowałem upolować jakiegoś smakołyku..
Jak widziałem drzwi pokoju Kamy otwarte, to cichcem tam wchodziłem i szperałem nosem po torbach naszych gości.
Raz odkryłem Julki biszkopty, ale w tym samym momencie mnie grzebiącego w torbie odkryła Pani i musiałem udawać, że " to nie jest to co myślisz".
A tutaj też nas ktoś przydybał na gorącym uczynku:

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
napływ spamu spowodował, że została włączona moderacja, prosze o wyrozumiałość