Nero z Chorzowa w ostatnim miesiącu bardzo podupadł na zdrowiu.
Różne paskudne choroby się do niego przyplątały i mu dokuczały. Od roku tęsknił też za swoim Panem, nie rozumiał dlaczego Pana nie ma i dlaczego musiał zamieszkać ze swoją Panią w innym miejscu. Z jego, psiego punktu widzenia gorszym. No bo swoje własne podwórko zawsze lepsze niż miejskie pokoje.
Poznałem Nero gdy bylem szczeniakiem, wtedy bawił się ze mną i okazywał mi sympatię.
W ub roku też się spotkaliśmy, ale już tak miło nie było i mam pod okiem pamiątkę z tego spotkania. Tak to między nami psami czasem bywa.
Te zdjęcia to właśnie z ubiegłego roku, 10-letni Nero, ale jak widać pełen werwy.
Przykro mi, że chorował i źle się czuł, nic już nie mogło mu pomóc.
Nero już jest w psim niebie(gdzieś takie miejsce musi chyba istnieć?), może już zapoznał się z jamnikiem Atonkiem i sobie opowiadają o przygodach ze swojego ziemskiego życia?
m.in. tu też pisałem o Nero:
http://enzowy.blogspot.com/2008/06/zanim-ja-sie-pojawiem-czii.html
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
napływ spamu spowodował, że została włączona moderacja, prosze o wyrozumiałość