Hurra! Jestem w lesie!
Podsłuchałem, że w weekend pojedziemy, ale w sobotę ciągle popadywało, więc jakoś wielkiej nadziei nie robiłem sobie. Czasem tak jest: wiele obiecywanek, a z realizacją ciężko;-)
Dziś pogoda nie była lepsza niż wczoraj, ale około południa wyruszyliśmy.
Ja znów w tyle musiałem siedzieć, to chyba naprawdę ma być moje miejsce w samochodzie...
Tak naprawdę nie jest mi tam niewygodnie, ale przywykłem do wylegiwania się na samochodowej kanapie;-)
W lesie wiosny nie widać. Nic a nic. Tyle, że nie ma śniegu( choć ze trzy małe kupki spotkałem).
Jest mnóstwo patyków, starych liści i błota, o tego to aż w nadmiarze. Pojawiło się też sporo dzikich strumyków.
Choiny robią na razie jedyną zieleń w lesie.
Można też spotkać drzewa wyrwane z ziemi przez wiatr. Niezły ten wiatr musiał być, skoro tak potężne drzewa poprzewracał..
To tylko jedno, a widzieliśmy parę takich miejsc.
Odkryłem taki domek, w środku lasu! Chciałem nawet tam wejść, ale drzwi zamknięte, kołatki nie było. Nikt gości nie oczekiwał(chyba);-).I wspomniane już błota i strumyki - psi raj;-)
Taplałem się w każdym napotkanym, ale z umiarem. Jak byłem spragniony to piłem wodę ze strumyków, naprawdę czysta i dobra.
Tak się tym bieganiem po leśnych rowach rozochociłem, że nawet pojawiło się tzw. psie adhd. Już z tego trochę wyrosłem i tak nie głupieje z byle powodu. A dziś coś we mnie wstąpiło i poszalałem;-)
Powoli już wracaliśmy, w łapach 11 km (ja pewnie więcej, bo przecież często wybiegałem w przód, potem zawracałem, wbiegałem w las itd).
Był czas, że deszcz mocno na nas padał ale się tym nie przejmowaliśmy. Ja najmniej;-)
Najgorszy moment, to czyszczenie mojego brzucha, łap, no w zasadzie całego mnie.. Wszystko miałem ubłocone:-)))
Lubie czytac o twoich wyprawach.Przypominaja one mi moje wyjazdy z cala rodzina na wakacje.Mlody byl jeszcze w domu,teraz rzadko go widze i na wszelki wypadek pilnuje mojej miski.Teraz rzadko jestem brany bo nie wszedzie moge sie poruszac na moim rydwanie.Ostatnio bylem u znajomych pana i pani ktorzy maja 5 psow,ale i tak ja bylem najstarszy a one zachowywaly sie z szacunkiem.Z psim pozdrowieniem.Atonek. Acha odrobina szalenstwa nigdy nie zaszkodzi.
OdpowiedzUsuńhej Atonku! a gdzie o Tobie mozna poczytac? albo Cie zobaczyc? Ja jestem bardzo ciekawski i Twoj rydwan mnie intryguje( swoja droga to dostojnie to brzmi, choc wiem, ze wolalbys moc chodzic samodzielnie).
OdpowiedzUsuńkiedys mialem podejrzenie, ze z lapami moimi jakis tam problem, ale wszystko jest ok(dawno temu o tym pisalem).
Odrobina szalenstwa nie jest zla, ale bywalo tego wiecej, oj bywalo..
pozdrawiem Cie Atonku
Enzo niestety nikt z moich nie prowadzi bloga.Ja wymusilem na pani wpisy ,znasz te metody"ja PROSZE!"'czy mozna nam sie oprzec(nam pieskom ).Milo mi ze sie interesujesz moim zdrowiem.Fajnie jest czuc czyjas zyczliwosc.Wiele zdrowia ci zycze .Z psim pozdrowieniem Atonek.
OdpowiedzUsuń