8.03.2010

Davos


Tym razem nie za bardzo zwiedzałem okolicę. Głównie spacerowałem po lesie i to sprawiało mi wiele radości. Jednak raz zabrano mnie do miasta, a raczej miasteczka. Kurort Davos słynie z wielu rzeczy, które mnie akurat nie interesują;-)
Szedłem więc miasteczkową promenadą, bo nie było innego wyjścia. Interesowały mnie zapachy i spora ilość śniegu. Widok na góry też był ładny, no ale z domku też był super widok;-)
Postanowiłem się trochę zbuntować i każdego psa jakiego widziałem to obszczekiwałem, nawet jeśli ten pies nie zwracał na mnie uwagi.
Oj ani Pan ani Pani nie byli zadowoleni, nawet parę przykrych słów usłyszałem. Udało mi się też uświnić, a nikt nie zabrał ręcznika by mnie wytrzeć (to akurat wg mnie dobrze).
W dodatku do Davos jechałem w bagażniku, fakt, że bardzo dużo tam miejsca, no ale nie mam możliwości wciskania sznupy pomiędzy przednie siedzenia;-)
Ogólnie to Davos nie było złe, ale mając do wyboru bieganie po lesie a Davos wybrałbym to pierwsze.

To miejsce mi się podobało, stacja kolejowa -spokojna, mała i otoczona górami.

Muszę przyznać, że na zdjęciach wyglądam bardzo grzecznie;-)
Jak widać nie tylko ja biegam po lesie w kamizelce, jeleń też posiada;-)
W ten sposób czyściłem sobie brudny brzuch:
http://www.davos.ch/

Jadę w bagażniku;-)

Aż tak źle tam nie jest, ale co to szkodzi zrobić smutną minę?Jadę w psich szelkach i jestem przyczepiony do takich specjalnych uchwytów, mam tam swoją szmatkę i zabawkę. Większość drogi przespałem zwinięty w kłębek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

napływ spamu spowodował, że została włączona moderacja, prosze o wyrozumiałość

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...